sobota, 25 października 2014

Rozdział 33 "Zamknąć sie!"

-Dobrze. Zaraz wracam.-powiedział i poszedł na górę. Wepchałam swoje ciało ''w Coltona" a on mnie przytulił i razem wyczekiwaliśmy Jay'a. Po chwili wrócił z Nathanem..Prowadził go, żeby ten nie upadł. Płakał. Jay prowadził go bez żadnych czułości.Nathan zbliżył się do mnie a ja się odsunęłam ze strachu. Zbliżał sie a ja w głowie miałam tylko czarne myśli. Jednak po chwili wszystko zrb się rozmazane. Poczułam ból głowy i więcej nic nie pamiętam.


*oczami Nathana*
Zbliżałem się do niej coraz bliżej by móc ją przytulić i przeprosić. Ale...ale ona się cofała. Nagle zrb się blada i upadła.-Alex! Alex! Kochanie!!! Pomóżcie jej!-upadłem przy niej i głaskałem ją po włosach.-Kochanie..-całowałem jej usta których tak bardzo mi brakowało. Bałem się. Tak strasznie się bałem że coś jej się stanie.-No dzwońcie po karetkę!-wrzasnąłem.
-Alex! Colton dzwoń po pogotowie!-Jay się odezwał i odepchnął mnie od Alex.A ja stanąłem jak slup. Spojrzałem tyko na blondyna. Szepnął że już jadą a ja usiadłem na ziemi nie wierząc w to co się stało. Przypominałem sb te wszystkie wspaniałe chwile spędzone z Alex. Łzy ciekły po moich zimnych i bladych policzkach. Jay ją całował i głaskał. Coś pękło w moim sercu. Wiedziałem, ze ją straciłem. Że już nic nie da się zrb. Chcę, zeby tylko żyła..karetka przyjechała, a ja spojrzałem tylko w górę i nadal siedziałem na ziemi. Deszcz padał jeszcze bardziej. Karetka odjechała. Siedziałem tam do późna. Scena i wszystko już zwinęli. Ludzie także wyszli..Nie było naszego koncertu..Około 21 wstałem z mokrej ziemi przemoknięty do suchej nitki i udałem się do jakiegoś baru by się schlać i zrzucić z jakiegoś mostu. Idąc w wyznaczonym sb kierunku zobaczyłem że chłopaki wychodzą ze szpitala obok którego właśnie przechodziłem. Schowałem się za drzewem i czekałem aż odjadą. Przechodziłem tak aby mnie nie zauważyli. Niestety...Tom spojrzał w moim kierunku i zacisnął zęby i pięści. Już miał do mnie podbiec ale ja przyłożyłem palec do ust i powiedziałem ciche: proszę. Thomas kiwnął tyko głową i ruszył z chłopakami na postój taksówki. Przed głównym wejściem stai ochroniarze. Było już po 21 odwiedziny się skończyły. Przekląłem pod nosem i wycofałem się z terenu szpitala. Byłem na tyle daleko aby napakowani faceci mnie nie zauważyli. Udałem się w stronę tylnego wejścia i wszedłem po cichu. Recepcjonistki na szczęście nie było. Wszedłem za ladę sprawdzając jeszcze czy aby na pewno nikt mnie nie widzi..Niestety były kamery i włączył się alarm. Wziąłem nogi za pas i chciałem wybiec głównym wyjściem ale niestety wpadłem na ochroniarzy. Podnieśli mnie za ciuchy i wytargali na dwór a za nimi szła recepcjonistka która przybiegła zaraz po tym gdy usłyszała alarm.
-Pan! Pan! Pan...Sykes?-wyszczerzyła oczy.
-Tak to ja..Chciałem się zobaczyć z moją..znajomą..Alex Novak. Mogę? Błagam..Na chwilę chociaż!-patrzyłem na kobietę zapłakanymi oczami.
-Mogę autograf?!-pisnęła i zaczęła machać rękami i szukać jakiejś kartki. Po chwili
-Tak.-zmieszałem się, bo nie miałem długopisu. Facet z ochrony podał mi długopis i podpisałem młodej kobiecie plakat. Uśmiechnąłem się pod nosem. Ten drugi, łysy mężczyzna wyciągnął zdjęcie swojej córki i podał mi. Uniosłem jedną brew w górę. Wziąłem zdjęcie i złożyłem na nim autograf. Oddałem facetowi zdjęcie i zwróciłem się do kobiety.-Mogę?-ona kiwnęła głową i zaprowadziła mnie do Alex. Stanąłem przed dużą szybą i patrzyłem jak śpi. Kobieta kazała mi założyć zielony fartuch. Zrb to i po cichu by się nie obudziła wszedłem do środka. Usiadłem na krześle. Byłem roztrzęsiony jak nigdy. Ręce dygotały mi ze zdenerwowania. Wziąłem pare oddechów i delikatnie pogłaskałem ją po głowie. Serce po raz kolejny mnie zakuło.. Ściągnąłem fartuch i wybiegłem z sali z trudem powstrzymując płacz. Pobiegłem pod wierzę Eiffla tam, gdzie ostatni raz ją widziałem.. Było już późno a ja nie wracałem do hotelu..Chłopaki wydzwaniali. Uderzyłem telefonem w ławkę i upadłem na ziemie.. Patrzałem w gwiazdy. Była pięknie. Było by pięknie. Gdyby nie to że nie było obok mnie Alex. Znowu się rozpłakałem i obróciłem na bok. Niestety..To był błąd. Pary idące za rękę i całujące się to był teraz najgorszy widok. Zdeptałem telefon i uciekłem do hotelu. Zapukałem do drzwi. Otworzył mi Siva.-Mogę?-jęknąłem. Mulat machnął tylko ręką i podał mi ręcznik.
-Idź pod prysznic. Jutro się zameldujesz.-poklepał mnie po ramieniu.
-Dziękuję Ci.. Dziękuję..-przytuliłem go po męsku i poszedłem pod prysznic. Zmywałem z sb całą złość i ból. Wyszedłem z pod prysznica. Opasałem sw biodra brązowym ręcznikiem i położyłem się na kanapie. Jednak kolejna noc zarwałem myśląc o moim Aniołku.


*oczami Alex*
Przyszedł Nathan. Był w zielonym fartuchu.. Był strasznie zdenerwowany. Nie mg złapać normalnego oddechu. Kiedy się opanował pogłaskał mnie po głowie ale nagle...ściągnął fartuch. Rzucił nim i wybiegł z pokoju przewracając krzesło... Zobaczyłam tylko przez szybę jak biegnie. Był mokry. Tylko to zapamiętałam.. Płakałam. Strasznie bolały mnie kości i głowa. Jęczałam z bólu. Wcisnęłam guzik by wezwać doktora. Upadłam na poduszkę tym samym mdlejąc.

Obudziłam się następnego dnia rano. Obok mnie siedzieli chłopaki. Wraz z Nathanem. Widziałam jak przez mgłę. Wreszcie otworzyłam oczy.
-Wszystko db?! Alex!-Jay mnie przytulił.
-Tak. Chyba tak..-miałam mętlik w głowie. Nie wiedziałam co się stało ale po chwili sb przypomniałam kiedy spojrzałam na Nathana.-Wgl..co mi jest?
-Zemdlałaś. I musisz brać silniejsze leki, bo Ci się pogorszyło.-powiedział smutny Tom. Wszyscy byli tu smutni.
-Co sie dzieje?-jęknęłam i podniosłam się.
-Z Nathanem coś nie tak.-powiedzieli razem.
-Zamknąć sie!-warknął Sykes. Aż sie wystraszyłam. W głowie miałam same czarne myśli.
-Coś...-brunet mi przerwał.
-Zostawicie nas samych? Chcę porozmawiać z Alex.-powiedział przez zęby.
-Nie mamy o czym rozmawiać.-szybko odpowiedziałam. Jay kiwnął głową do Toma i wszyscy wyszli.
-O czym chcesz rozmawiać?-warknęłam wkurzona. Podniosłam się.
-Jak się czujesz?-powiedział ze spuszczoną głową.
-Co Cie to obchodzi!?-wrzasnęłam na niego i opadłam na łóżko.
-Nie denerwuj się. Proszę...Nie odrzucaj mnie.-zagryzał wargi ze zdenerwowania. Było to takie słodkie, a zarazem smutne.
-Nie odrzucaj?! Nie odrzucaj?! A ty co ze mną zrb!? Odrzuciłeś! Jak psa na wakacje!-zaczęłam ciężko oddychać. Nie mg się opanować.-Widzisz to?! Widzisz?!-podniosłam koszule od piżamy i opuściłam lekko spodnie tak by widać było moje kolce biodrowe. Nathan położył dłoń na moim brzuchu i przejechał po nim ręką..zadrżałam z lekkiego podniecenia.. Zagryzł wargi aż do krwi.
-Nie chciałem tego.Nie chciałem byś była chora. Byłaś taka piękna i jesteś. Tak bardzo mi Ciebie brakuje. Kocham Cię mój skarbie..-zbliżył swe usta do mojej twarzy i lekko nadymał usta. Nie mogłam się powstrzymać i musnęłam jg cudowne malinowe usta których tak bardzo mi brakowało. Wszedł na łóżko i zaczęliśmy się całować. Kątem oka widziałam jak chłopaki się uśmiechają i klaskają. Serce biło mi szybciej. Oplotłam sw ręce wokół szyi Nathana i zamknęłam oczy oddając sie pocałunkowi. 

 Heeeeeeeej! Wróciłam! Cieszycie się?! Bo ja mimo wszystko tak! I... Posty bd starała się dodawać w weekendy.. Do następnego!! :** 

3 komentarze:

  1. Ale się cieszę! Wspaniały rozdział! <3 czekam nn^^

    Zapraszam do siebie: http://lilymcgjaysa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super... Nie spodziewałam się takiego rozdziału.. Fajnie że wróciłaś :D

    Weny misiek <3

    OdpowiedzUsuń
  3. AGDOSHSOSUEIROR *.* taacy idealni w końcuuu :D dobrze ,że Alex jakby mu wybaczyła tym pocałunkiem :3
    Weny i do nn :* /Victoria Iwańska

    OdpowiedzUsuń