-Witam Cię.Max.. Przykro mi ale... ale to nie jest twoja siostra. Twoja siostra ma na imię Klaudia nie Alex.-gdy mama Maxa to powiedziała myślałam ze zemdleję. A właściwie.. Zrobiłam to.
**Oczami Nathana.
-O Boże! Alex!-krzyknąłem i chciałem złapać ją ale moje ręce się nie ruszyły. Na szczęście Max ją złapał.
-Wejdźmy do domu.-powiedziała pani George. Wziąłem Alex na ręce i razem z nią poszedłem za kobietą. Max wziął bagaże i także wszedł do mieszkania. Położyłem Alex na sofie i delikatnie próbowałem ocucić. Pani Barbara poszła do kuchni a po chwili wróciła ze szklanką wody. Podała mi a ja delikatnie wylałem ją na Alex.
-Co ty robisz debilu jeden?!-wydarła się ale to nic. Ważne, że sie obudziła.
-Zemdlałaś.-uśmiechnąłem się. Jak sie złościła wyglądała tak słodko.
-Ojej.Dzień dobry.Przepraszam.-pocałowała mnie w policzek a ja usiadłem na sofie.
-Może coś zjecie? Na pewno jesteście głodni. Max zrobiłam naleśniki z nutellą. Twoje ulubione!-krzyknęła starsza kobieta z kuchni.
-Naleśniki?!-powiedzieliśmy wszyscy razem a później wybuchnęliśmy śmiechem.
-To ja może pójdę pani pomóc.-powiedziała Alex i poszła do kuchni.Zostałem sam z Maxem.
-Stary co teraz?-zapytałem mojego towarzysza.
-Sam nie wiem. Chyba będzie trzeba zadzwonić po Klaudię.
-No to wiem. Ale z kim ona przyjedzie?
-Pff... No właśnie. A Jay...?-powiedział a raczej zapytał łysy.
-Przecież... No ale nie ma z kim przyjechać. Trzeba będzie zadzwonić, ale to po naleśnikach.-wyszczerzyłem się i udałem do kuchni a zaraz za mną Max.
-No chłopcy siadajcie do stołu-powiedziała pani Basia.Alex wraz z mamą Maxa podali talerze z naleśnikami z nutellą.
-Mmm! Robi pani pyszne naleśniki!-powiedziałam razem z Alex na co wszyscy się zaśmialiśmy.
-A dziękuję. Mówcie mi Basia.-powiedziała i sie uśmiechnęła.
-Dobrze pani... Dobrze Basiu.-powiedziała Alex. Po skończonym posiłku Basia zaprowadziła nas do pokoju w którym mieliśmy przespać tą noc. Max został z mamą a my byliśmy w pokoju. Siedzieliśmy na łóżku. Byłem oparty o ścianę a głowa Alex leżała na moich nogach.
-Jak się czujesz? Wszystko dobrze?-zapytałem Alex i delikatnie głaskałem jej włosy.
-Tak. Dobrze.-powiedziała wpatrzona w sufit.
-Nad czym tak myślisz?-dalej głaskając ją zapytałam. Ona się podniosła i siadając na mnie wtuliła się, a ja zatopiłem się w jej włosach.-Co się stało Alex?-poczułem krople łez na mojej szyi.
-Pozwól mi sie wypłakać. Proszę.-opowiedziała a ja nic nie odpowiedziałem tylko przycisnąłem ją mocniej do sb. Tak przesiedzieliśmy z 10 min. Po tym czasie Alex sie oderwała ode mnie i powiedziała.
-Boję się o Ciebie i o nas. A jeszcze bardziej o nasze dziecko. Nie chce go stracić.Ani jego ani Ciebie.Tak dużo było teraz różnych dziwnych sytuacji. Twoja zdrada i ta rodzina. Jest mi ciężko. Nie opuszczaj mnie. proszę.-dalej zapłakana powiedziała i popatrzyła zaszklonymi oczami głęboko w moje.Nigdy nie czułem się tak okropnie. Moja dziewczyna płaczę. Płaczę po raz drugi i to przeze mnie. Jak mogłem do tego dopuścić?! Jestem nikim. Myślałem tak chwilę, ale widziałem w oczach dziewczyny niepokój, ból i pragnienie odpowiedzi.
-Nigdy.. Nie zostawię Cię..Wiem że jestem nikim. Ale jednak potrafię jeszcze kochać. Wyjedźmy gdzieś. Odpocznijmy.-powiedziałem i miałem łzy w oczach. Czułem się jak bestia. Potwór który zabił duszę kobiety.
-Ale gdzie? Przecież. Twoja kariera.-powiedziała.
-Mamy jeszcze wolne. Wyjedźmy. Do Hiszpanii. W jakieś ciepłe miejsce. Odpoczniemy.-znowu powiedziałem, ale już nie dałem rady i puściłem łzy. Alex położyła swoją dłoń na moim policzku i kciukiem otarła łzę.
-Nathan..-szepnęła dławiącym się głosem.Nie dość że potwór to jeszcze mięczak.Rozpłakałem się. Przecież ja mam ja chronić. Nie wiem czy dam radę. Ale muszę.
-Wiem.. Mięczak ze mnie i potwór. Przepraszam.. Przepraszam z wszystko.-dodałem i mocno przytuliłem się do jej ciała. Tak bardzo ją kocham a tak bardzo ją zraniłem. Musze to naprawić.
-Wyjedźmy. Dzisiaj. Albo jutro. Proszę Cię.-dodała i się lekko uśmiechnęła. Wydaje mi sie że tylko dlatego żeby podnieść mnie na duchu.
-Odpocznijmy dzisiaj. Jutro wyjedziemy z samego rana. Obiecuję.-powiedziałem i podniosłem jej ciało. Obróciłem ta aby jej głowa była na poduszce.-Śpij. Ja się wszystkim zajmę. Obiecuję. Nie zawiodę Cię już. Nie mogę.-dodałem i przykryłem ją pierzyną.-Śpij. Odpocznij.
-Dobrze. Dobranoc.-uśmiechnęła się i zamknęła oczy. Ukląkłem przy walizce i wyciągnąłem z niej laptopa. Przeglądałem jakieś atrakcyjne propozycje na wyjazd. Myślałem nad Rivierą Włoską, a Lazurowym Wybrzeżem. Przez ok. 30 min. nie mogłem się zdecydować. W końcu postawiłem na Włochy. Zamawiałem właśnie bilety gdy te delikatne ręce dotknęły mojego torsu.
-Czemu nie śpisz?-zapytałem obracając głowę w lewą stronę.
-Bo Cię tulę. Wiesz... Jestem ciekawa co będzie potem. Czy dalej będziemy razem. Co będzie z naszym dzieckiem i czy znowu mnie zdradzisz-mówiła obojętnym głosem. Jeszcze nigdy jej takiej nie słyszałem. Nigdy..
-Alex...-wstałem krzesła i klęknąłem przed nią.-Nie nawiedzę siebie za to, ze Cię skrzywdziłem. Dalej dziwie się, że mi wybaczyłaś. Jesteś silna. Nawet ja taki nie jestem. Już nigdy prze nigdy Cię nie zdradzę. Nie popełnię po raz kolejny tego błędu. Kocham Cie tak bardzo i jego albo ją.-przystawiłem swoje usta do jej brzucha i delikatnie pocałowałem.-Także.-popatrzyłem w górę i spojrzałem w jej oczy.
-Nathan..Wstań. Jeśli mnie zdradzisz umrę i chce żebyś o tym wiedział. Zrobiło się kurcze smutno. Ja nie chcę. Chcę żeby było tak jak zawsze.-wstałem i się do niej przytuliłem.
-Jesteś moim aniołem, który kocha mnie pomimo moich wad i nigdy nie opuści. Mogę brać od Ciebie korepetycję? Chcę być tak doskonały jak ty.-pocałowałem ją w usta. Oddała pocałunek i powiedziała.
-Jesteś idealny... Idealny na swój sposób. Ja jestem człowiekiem., nie aniołem. Zapamiętaj sobie to na zawsze kochanie.-szczerze. To zatkało mnie. Mówiła jak jakaś... no nie wiem, ale tak pięknie.
**Cześć... Przepraszam.. Nie mam weny.. a jeszcze ten test szóstoklasisty ;// Nie mam pojęcia kiedy to nadrobię. Przepraszam. Ten rozdział też jest krótki, ale mam nadzieję ze sie spodoba. :**
wtorek, 25 marca 2014
piątek, 7 marca 2014
Rozdział 20 "Bo jesteś śliczna, ale musisz wstać."
**Oczami Alex
Siedzieliśmy na kanapie i gadaliśmy. Nagle Max zapytał się mnie.
-Hym? Alex... No bo.. Nie wiem kiedy będziemy zaczynać trasę czy coś.. Ale chyba za niedługo. To może pojedziemy do moich.. znaczy też twoich rodziców?
-Co?! Ja.. No ja nie wiem.. Nie jestem chyba gotowa..-zaczęłam się jąkać a Nathan złapał moją dłoń i ścisnął.
-Nie bój się. Jeśli mogę i jeśli chcesz mogę jechać z wami.-powiedział i mnie przytulił.
-Jasne! Ale trzeba się zbierać bo do Manchesteru jest spory kawałek.I spakujcie jakieś ubrania bo chyba zostaniemy tam do jutra.To za pół godziny bądźcie utaj gotowi.-powiedział łysolek i poszedł na górę.
-No to my też idziemy nie?-spytał Nathy.
-Ej a co z chłopakami?-spytałam zmartwiona.
-No jak to co? Dzisiaj klub jutro kac.-powiedział Jay.-No nie martw się o nas tylko jedź no.-dodał.
-No widzisz. Chodźmy. Przecież Park..A nie on ich nie dopilnuje. No ale sobie poradzą.-mój towarzysz niedoli wyszczerzył się i pociągnął za rękę. Poszedł w stronę swojego pokoju ale ja pociągnęłam go do pokoju Jaya.
-Gdzie ty?-zapytał.
-Przecież się do McGuinessa wyprowadziłam nie?
-A no.. No tak. To choć.-weszliśmy do pokoju Loczka.Zaczęłam brać jakieś pojedyncze ciuchy. Z mojej szafy lubiłam wszystkie więc nie było problemu. Gdy się pakowałam Nathan chwycił mnie od tyłu w pasie a jego ręce powędrowały na mój brzuch.Poczułam motylki w brzuchu (no chyba że to przez ciążę).
-Tak bardzo Cię kocham. Ciebie i naszego dzidziusia.-powiedział i przytulił mnie.
-Chcesz być ojcem?-zapytałam swoją drogą trochę zdziwiona.
-Dlaczego pytasz? Chcę i to bardzo. Pragnę tego dziecka tak jak Ciebie.-dodał i mnie pocałował. Oddałam pocałunek.
-Ej.. No dobra. Trzeba Ciebie teraz spakować.-uśmiechnęła się do niego. Wzięłam swoją torbę i pociągnęłam go za rękę, jednak on mnie zatrzymał.
-Co ty robisz?-zmarszczyłam brwi.
-Jesteś w ciąży. Nie możesz tak dźwigać.-powiedział i wyrwał mi torbę z ręki.
-Boże.. Ja umrę przez te 9 miesięcy.-jęknęłam i udałam sie za Nathanem do jego pokoju. Usiadłam na łóżku a on wyciągał z szafy jakieś ubrania.
-Wiesz że jesteś okropnie przystojny?-powiedziałam oparta łokciami o łóżko. Cały czas patrzyłam się na niego. On spojrzał na mnie bardzo dziwnie.-No co?-zapytałam.
-Nie nic, ale nigdy tak nie mówiłaś do mnie.-powiedział i wstał podchodząc do mnie i siadając na łóżku.
-Może dlatego że nigdy nie czułam się tak cudownie jak teraz. Tak pusto a zarazem pełno. Czuje ze mam dla kogo żyć, ale gorzej gdy umrę za wcześnie.Że już nigdy Cię nie zobaczę. Boję się rozumiesz?! I dlatego chcę powiedzieć Ci wszytko co czuję.-dodałam a po moich policzkach poleciał potok łez.
-Nawet tak nie mów! Skąd Ci to w ogóle przyszło do głowy? I nie płacz słońce. Proszę. Ranisz mnie gdy płaczesz.-położył swoje dłonie na moich policzkach i kciukami otarł łzy. Trzymając moją twarz w dłoniach namiętnie wpił się w moje usta. Całowaliśmy się długo.
-Idziecie czy nie?!-zawołał z dołu Max. Oderwaliśmy się od sb i z uśmiechem na twarzy wyszliśmy z pokoju udając się na dół. Oczywiście ten osioł ubzdurał sb że to on będzie dźwigał te torby. Musiałam odpuścić bo przecież on by tego nie zrobił.
-No nareszcie. Chodźcie bo wiecie ze droga jest długa no.-powiedział Maxio i wziął bagaże do samochodu.
-Poradzicie sb?-zapytałam chłopaków i Klaudię.
-No pewnie. Nie jesteśmy małymi dziećmi.-powiedział Jay.
-No nie wydaje mi się.-dodałam z podniesioną brwią.
-Mamooooooooooo! No jedźcie już no! Bawcie się dobrze. No do widzenia no! No już! Nathan weź ją bo Jayowi sie zaraz włosy wyprostują!-powiedział Tom i zaczął poganiać nas w stronę drzwi.
-Hahahaha chciałbym to zobaczyć!-powiedział Nathan przez śmiech.-Dobra dobra juz wychodzimy.-dodał i wziął z wieszaka nasze kurtki. Udaliśmy sie do samochodu w którym czekał na nas Max. Odjechał z podjazdu, a ja wtuliłam się w Nathana. Chłopaki rozmawiali , ale ja byłam tym znudzona. Ręka bruneta masowała moje udo co sprawiało ze moje oczy kleiły się coraz bardziej. W końcu zasnęłam.
**W domu The Wanted
-Pojechali!-wydarł się Parker.
-To co teraz robimy?-zapytał Loczek.
-Ja idę do Ree. Nie wiem jak wy. A i jak macie zamiar robić imprezę czy coś to mi tu chaty nie spalcie!-powiedział Siva wychodząc z domu.
-Nie no toi ja też idę do Kels.-dodał Parker i tak jak przed chwilą Sive tak i on wyszedł z domu biorąc kurtkę z wieszaka.
-A ja..-jęknął Loczek. Zostając sam na sam z Klaudią. Było cicho jak w grobie. W końcu nie wytrzymał i pobiegł do pokoju zostawiając ją samą w korytarzu.
**Oczami Alex
Obudziłam sie trochę pokrzywiona. Otwarłam oczy i zobaczyłam Nathana wpatrzonego we mnie.
-Czemu mi sie tak przyglądasz?-zapytałam uśmiechając się.
-Bo jesteś śliczna, ale musisz wstać.-powiedział a ja z niechęcią to zrobiłam.
-No ale czemu.-zapytałam smutna.
-Bo mój kumpel nie miał tyle przestrzeni co mieć powinien i jakby to powiedzieć.. Za bardzo się nakręcał i dłużnej by chyba nie wytrzymał.-uśmiechnął się do mnie a ja sie speszyłam i chyba zaczerwieniłam.
-O jej.. Bardzo Cię przepraszam.-powiedziałam.
-Nic sie nie stało słońce.-uśmiechnął sie do mnie ciepło i przytulił.
-Dobra koniec tego tulenia bo jesteśmy na miejscu.-powiedział max patrząc się na nas przez lusterko.
-Co?!-krzyknęłam.
-Ej.. Spokojnie. Kocie. Wysiadaj no już.-powiedział Nathan i popchał mnie do drzwi samochodu. Zaraz za mną wyszedł Max i Nathy.Max poszedł do drzwi i zadzwonił a my stanęliśmy za nim.
-Boje się.-szepnęłam do niego i ścisnęłam bardziej jego dłoń, a on także pogłębił uścisk.
Nagle zza drzwi wyłoniła się kobieta ok. po 40. Ubrana w szary sweter i czarne spodnie. Jej kruczo czarne włosy opadały na piersi a na twarzy pojawił sie uśmiech.
-Synku.-powiedziała i przytuliła Maxa.-Co ty tu robisz?-spytała zdziwiona.
-No przyjechałem Ci kogoś przedstawić. To jest Nathan ale jego to już znasz, ale to jest Alex. Moja siostra.-dodał a ja powiedziałam.
-Dzień dobry pani.-uśmiechnęłam się i podałam jej dłoń.
-Witam Cię.Max.. Przykro mi ale...
**No hej.. Jest i kolejny.. No ale co "ale.."?? Tego to sie dowiecie w następnym odcinku z serii heartbreak-storry :D Do następnego i czekan na komentarze..:D
Siedzieliśmy na kanapie i gadaliśmy. Nagle Max zapytał się mnie.
-Hym? Alex... No bo.. Nie wiem kiedy będziemy zaczynać trasę czy coś.. Ale chyba za niedługo. To może pojedziemy do moich.. znaczy też twoich rodziców?
-Co?! Ja.. No ja nie wiem.. Nie jestem chyba gotowa..-zaczęłam się jąkać a Nathan złapał moją dłoń i ścisnął.
-Nie bój się. Jeśli mogę i jeśli chcesz mogę jechać z wami.-powiedział i mnie przytulił.
-Jasne! Ale trzeba się zbierać bo do Manchesteru jest spory kawałek.I spakujcie jakieś ubrania bo chyba zostaniemy tam do jutra.To za pół godziny bądźcie utaj gotowi.-powiedział łysolek i poszedł na górę.
-No to my też idziemy nie?-spytał Nathy.
-Ej a co z chłopakami?-spytałam zmartwiona.
-No jak to co? Dzisiaj klub jutro kac.-powiedział Jay.-No nie martw się o nas tylko jedź no.-dodał.
-No widzisz. Chodźmy. Przecież Park..A nie on ich nie dopilnuje. No ale sobie poradzą.-mój towarzysz niedoli wyszczerzył się i pociągnął za rękę. Poszedł w stronę swojego pokoju ale ja pociągnęłam go do pokoju Jaya.
-Gdzie ty?-zapytał.
-Przecież się do McGuinessa wyprowadziłam nie?
-A no.. No tak. To choć.-weszliśmy do pokoju Loczka.Zaczęłam brać jakieś pojedyncze ciuchy. Z mojej szafy lubiłam wszystkie więc nie było problemu. Gdy się pakowałam Nathan chwycił mnie od tyłu w pasie a jego ręce powędrowały na mój brzuch.Poczułam motylki w brzuchu (no chyba że to przez ciążę).
-Tak bardzo Cię kocham. Ciebie i naszego dzidziusia.-powiedział i przytulił mnie.
-Chcesz być ojcem?-zapytałam swoją drogą trochę zdziwiona.
-Dlaczego pytasz? Chcę i to bardzo. Pragnę tego dziecka tak jak Ciebie.-dodał i mnie pocałował. Oddałam pocałunek.
-Ej.. No dobra. Trzeba Ciebie teraz spakować.-uśmiechnęła się do niego. Wzięłam swoją torbę i pociągnęłam go za rękę, jednak on mnie zatrzymał.
-Co ty robisz?-zmarszczyłam brwi.
-Jesteś w ciąży. Nie możesz tak dźwigać.-powiedział i wyrwał mi torbę z ręki.
-Boże.. Ja umrę przez te 9 miesięcy.-jęknęłam i udałam sie za Nathanem do jego pokoju. Usiadłam na łóżku a on wyciągał z szafy jakieś ubrania.
-Wiesz że jesteś okropnie przystojny?-powiedziałam oparta łokciami o łóżko. Cały czas patrzyłam się na niego. On spojrzał na mnie bardzo dziwnie.-No co?-zapytałam.
-Nie nic, ale nigdy tak nie mówiłaś do mnie.-powiedział i wstał podchodząc do mnie i siadając na łóżku.
-Może dlatego że nigdy nie czułam się tak cudownie jak teraz. Tak pusto a zarazem pełno. Czuje ze mam dla kogo żyć, ale gorzej gdy umrę za wcześnie.Że już nigdy Cię nie zobaczę. Boję się rozumiesz?! I dlatego chcę powiedzieć Ci wszytko co czuję.-dodałam a po moich policzkach poleciał potok łez.
-Nawet tak nie mów! Skąd Ci to w ogóle przyszło do głowy? I nie płacz słońce. Proszę. Ranisz mnie gdy płaczesz.-położył swoje dłonie na moich policzkach i kciukami otarł łzy. Trzymając moją twarz w dłoniach namiętnie wpił się w moje usta. Całowaliśmy się długo.
-Idziecie czy nie?!-zawołał z dołu Max. Oderwaliśmy się od sb i z uśmiechem na twarzy wyszliśmy z pokoju udając się na dół. Oczywiście ten osioł ubzdurał sb że to on będzie dźwigał te torby. Musiałam odpuścić bo przecież on by tego nie zrobił.
-No nareszcie. Chodźcie bo wiecie ze droga jest długa no.-powiedział Maxio i wziął bagaże do samochodu.
-Poradzicie sb?-zapytałam chłopaków i Klaudię.
-No pewnie. Nie jesteśmy małymi dziećmi.-powiedział Jay.
-No nie wydaje mi się.-dodałam z podniesioną brwią.
-Mamooooooooooo! No jedźcie już no! Bawcie się dobrze. No do widzenia no! No już! Nathan weź ją bo Jayowi sie zaraz włosy wyprostują!-powiedział Tom i zaczął poganiać nas w stronę drzwi.
-Hahahaha chciałbym to zobaczyć!-powiedział Nathan przez śmiech.-Dobra dobra juz wychodzimy.-dodał i wziął z wieszaka nasze kurtki. Udaliśmy sie do samochodu w którym czekał na nas Max. Odjechał z podjazdu, a ja wtuliłam się w Nathana. Chłopaki rozmawiali , ale ja byłam tym znudzona. Ręka bruneta masowała moje udo co sprawiało ze moje oczy kleiły się coraz bardziej. W końcu zasnęłam.
**W domu The Wanted
-Pojechali!-wydarł się Parker.
-To co teraz robimy?-zapytał Loczek.
-Ja idę do Ree. Nie wiem jak wy. A i jak macie zamiar robić imprezę czy coś to mi tu chaty nie spalcie!-powiedział Siva wychodząc z domu.
-Nie no toi ja też idę do Kels.-dodał Parker i tak jak przed chwilą Sive tak i on wyszedł z domu biorąc kurtkę z wieszaka.
-A ja..-jęknął Loczek. Zostając sam na sam z Klaudią. Było cicho jak w grobie. W końcu nie wytrzymał i pobiegł do pokoju zostawiając ją samą w korytarzu.
**Oczami Alex
Obudziłam sie trochę pokrzywiona. Otwarłam oczy i zobaczyłam Nathana wpatrzonego we mnie.
-Czemu mi sie tak przyglądasz?-zapytałam uśmiechając się.
-Bo jesteś śliczna, ale musisz wstać.-powiedział a ja z niechęcią to zrobiłam.
-No ale czemu.-zapytałam smutna.
-Bo mój kumpel nie miał tyle przestrzeni co mieć powinien i jakby to powiedzieć.. Za bardzo się nakręcał i dłużnej by chyba nie wytrzymał.-uśmiechnął się do mnie a ja sie speszyłam i chyba zaczerwieniłam.
-O jej.. Bardzo Cię przepraszam.-powiedziałam.
-Nic sie nie stało słońce.-uśmiechnął sie do mnie ciepło i przytulił.
-Dobra koniec tego tulenia bo jesteśmy na miejscu.-powiedział max patrząc się na nas przez lusterko.
-Co?!-krzyknęłam.
-Ej.. Spokojnie. Kocie. Wysiadaj no już.-powiedział Nathan i popchał mnie do drzwi samochodu. Zaraz za mną wyszedł Max i Nathy.Max poszedł do drzwi i zadzwonił a my stanęliśmy za nim.
-Boje się.-szepnęłam do niego i ścisnęłam bardziej jego dłoń, a on także pogłębił uścisk.
Nagle zza drzwi wyłoniła się kobieta ok. po 40. Ubrana w szary sweter i czarne spodnie. Jej kruczo czarne włosy opadały na piersi a na twarzy pojawił sie uśmiech.
-Synku.-powiedziała i przytuliła Maxa.-Co ty tu robisz?-spytała zdziwiona.
-No przyjechałem Ci kogoś przedstawić. To jest Nathan ale jego to już znasz, ale to jest Alex. Moja siostra.-dodał a ja powiedziałam.
-Dzień dobry pani.-uśmiechnęłam się i podałam jej dłoń.
-Witam Cię.Max.. Przykro mi ale...
**No hej.. Jest i kolejny.. No ale co "ale.."?? Tego to sie dowiecie w następnym odcinku z serii heartbreak-storry :D Do następnego i czekan na komentarze..:D
Subskrybuj:
Posty (Atom)