poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 10 "Tom jest genialny!"

Podszedł do nas policjant i oddał pieniądze chłopaków.Tom chciał coś powiedzieć ale mężczyzna odszedł. Wsiedliśmy do czarnego vana i odjechaliśmy. Z nami pojechał Łukasz. Dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z samochodu. A raczej oni to zrobili bo ja nie.  Na szyje rzuciła mi się Klaudia i zaczęła drzeć do ucha.
-Nic ci nie jest! Tak się cieszę!-krzyknęła i zaczęła mnie dusić.
-No tak jestem i żyję ale jak mnie nie puścisz to mnie udusisz.
-A no tak przepraszam.
-Dobra kobiety. Klaudia skończyłaś? To teraz choć do mnie. A tak wgl to chodźmy do domu, nie będziemy stali na polu.-powiedział a dziewczyna rzuciła mu się na szyję. My poszliśmy do domu i zasiedliśmy na kanapie, a Nathan poszedł po coś do picia. Przyszedł z sokami i dosiadł sie do nas. Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Jednak Łukasz zaczął poważny temat. Powiedział że szuka domu bo za 2 miesiące ma przyjść na świat ich pierwsze dziecko a w ich mieszkaniu jest ciasno.
-Mam pomysł!-wypalił Tom a wszyscy popatrzyliśmy się na sb ze zdziwieniem.-No co no? Nie jestem aż taki głupi za jakiego mnie uważacie.-wszyscy wybuchnęliśmy nie pohamowanym śmiechem. Gdy się uspokoiliśmy Parkera nie było w salonie. Postanowiłam że pójdę do jego pokoju. Zapukałam a gdy usłyszałam "proszę" weszłam. Tommy siedział na łóżku z gitarą w rękach. Gdy mnie zobaczył przestał grać.
-Ej Tom nie gniewaj się no. Wiesz że to na żarty.-powiedziałam i ukucnęłam przed chłopakiem.
-Tak wiem. Nie gniewam się, ale....-urwał i odłożył gitarę.
-Tom o co chodzi?-spytałam zmartwiona.
-Bo... Dzień po świętach jest rocznica naszego związku z Kelsey. Ja nie mam pomysłu na ten dzień Alex.
-Nie martw sie. Ja coś wymyśle. I... chyba mam coś!
-Ale jak?
-Zagraj mi tą piosenkę, którą grałeś wcześniej.-Tom zaczął grać i śpiewać. Rozpłynęłam się. Zaczęłam płakać. Chłopak przestał grać i mnie przytulił.
-Ej Młoda co jest?
-Bo... Ta piosenka jest cudowna. A przy gitarze się rozpływam, ale sama nie mogę grać.-przestałam płakać ale nadal byłam wtulona w Toma.
-Wiem, ale czemu nie możesz grać?
-Kiedyś ci powiem ale teraz mój plan. Więc tak..:-opowiedziałam mu wszystko po kolei a na koniec dodałam.-Chodźmy na dół bo sie pewnie martwią. Opowiesz swój plan.-razem z Parkerem zeszliśmy na dół. Wszyscy siedzieli i o czymś rozmawiali ale gdy nas zobaczyli ucichli.
-Cześć. To mogę w końcu coś powiedzieć?-spytał mój towarzysz a wszyscy kiwnęli głową na "tak''.-Bo skoro Alex i Klaudia siedzą u nas codziennie i całymi dniami, a Łukasz szuka mieszkania to może zamieszka w domu dziewczyn a one przeprowadzą się do nas. To tylko pomysł a dom dziewczyn.-powiedział a ja się ucieszyłam. W sumie to chciałam sprzedać dom bo za dużo wspomnień ale nie chciałam sprzedawać go byle komu. Tom jest genialny!
-Po 1 Tom jesteś geniuszem a po 2 ty mój braciszku przychodzisz tu jutro o 13 i idziemy do nas obejrzeć dom. A teraz idę spać-powiedziałam i wryłam się Nathanowi na kolana a on zgiął się w pół przykrywając mnie swoim ciałem.
-Kocham Cię siostra wiesz?-zapytał mój brat.
-Wiem wiem. Ja cb też.-Nathan podniósł się a ja dodałam.-Ale Nathana bardziej.-on się uśmiechnął i wrócił do poprzedniej pozycji.Pożegnaliśmy się z Łukaszem i od razu popędziliśmy do łóżek. Ten dzień był strasznie męczący.


**Krótki i to bardzoooo ale jest. Mam nadzieje że sie spodoba.. Czekam na komentarze i do nn. :**


niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 9 ''-Niech mi pani da 10 tys. Błagam!''

Obudziłam sie dosyć wcześnie, bo o 8, ale obudziłam się w czyimś pokoju. opatrzyłam na łóżko. No tak. Obok spał Sajks. No dobra.. Przynajmniej wydawało mi sie że śpi. Gdy się na niego popatrzyłam jebnął smajla. Na sam widok sama sie uśmiechnęłam.
-Dzień Dobry.-wymruczał.
-No cześć, ale Nathan cholero jedna ja jestem ciężka!
-Ooo jakie miłe przywitanie. Nie jesteś!
-Jestem!
-Nie nie jesteś i nie będziemy się kłócić. Idę zrobić śniadanie, a ty się ubierz. Chociaż..-zamyślił się, ale ja go z tych przemyśleń wyrwałam.
-Nie! Idź rób śniadanie, bo jedziemy na rehabilitacje, a chłopaki o tym nie wiedzą więc od dzisiaj biegamy. A jak chcemy zdążyć to TY TERAZ MUSISZ IŚĆ!-powiedziałam a on poczłapał na dół. Poszłam do łazienki, odświeżyłam się i ubrałam w wczorajsze ciuchy. Poszłam na dół a tam zastałam Nathana w bokserkach tańczącego przy kuchence. Pichcił omlety... Mhh kocham..PO cichu podeszłam do niego i klepnęłam go w tyłek. Gwałtownie się odwrócił i wpił w moje usta.
-No hej!-powiedziałam gdy mój kociak odessał sę ode mnie.
-Heej. Omlety z czekoladą i bitą śmietaną zaraz do stołu podanę będą.
-Okey.-usiadłam przy blacie i czekałam na śniadanie. Po chwili przede mną ukazał sie talerz marzeń.
-Smacznego.
-Dziękuje i nawzajem.-powiedziałam i zaczęłam jeść. To było cudowne. (*.*) Z pełnymi ustami powiedziałam.-Kocham Cię!-i dalej jadłam.
-Ja ciebie też lex. Ja ciebie też.
Po skończonym posiłku napisałam kartkę gdzie idziemy. Nathy poszedł się przebrać. Gdy przyszedł ruszyliśmy w kierunku szpitala. Po 20 minutach byliśmy n a miejscu. POszliśmy pod salę nr. 23.
-Heej brat.
-Hej sis. cześć Nathan.
-Cześć.
-To my idziemy. O właśnie Nathan. Ty możesz jechać do domu, bo.. jeżeli Alex się zgodzi to chciałbym pójść z nią na kawę. Dawno...-nie skończył bo Nath mu przerwał.
-Jestem na nogach. Okey rozumiem, a o której mam po nią przyjechać?
-Okey to ja lecę. cześć Łukasz. Pa żaba-powiedział i chciał wyjść ale to ja tym razem chwyciłam go za nadgarstki i przyciągnęłam do siebie.
-Kocham Cię kocie.-rzuciłam mu się na szyję i wpiłam w jego usta.
-Dobra dobra gołąbki. Pogruchacie sb w domu, a teraz Alex robota nas czeka.-powiedział a ja niechętnie oderwałam się od ust chłopaka. ten pocałunek był tak głęboki. Wydawał się być naszym ostatnim. Nathan wyszedł a my przeszliśmy do rzeczy. Po pół godzinie skończyliśmy i udaliśmy się do kawiarni.

*oczami 4/5 The Wanted i Klaudii.
Wstaliśmy gdzieś tak po 10. Ubraliśmy się i zeszliśmy na śniadanie. nikogo nie było a w kuchni na blacie leżała kartka.

Poszliśmy pobiegać.
 Nie pytajcie. Powiemy ja wrócimy.
Alex i Nathan xx

-Jeju! Musimy sobie sami zrobić śniadanie! Kochanie...-Jay zwrócił się do Klaudii.
-Jay! Nie błagam! Nie umiem gotować!-Klaudii.
-No prosimy!-odezwali się chórem.
-No dobrze. Siadać głodomory! Zrobię wam jajecznicę! ALE! Cicho mi tu!-krzyknęła a wszyscy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki uciszyli się.

*oczami Nathana
Wyszedłem ze szpitala i udałem sie w stronę domu. Ale zaraz. Przecież jak wrócę sam, bez Alex to chłopaki będą węszyć i będziemy mieć przekichane. Udałem się więc do parku, na plac zabaw. Usiadłem na huśtawce i bujając sie myślałem nad swoim i Alex życiem. Gdy tak rozmyślałem widziałem dzieci bawiące sie. Eh... trzeba sb taki zrobić..Oderwałem się z tych zamyśleń i postanowiłem napisać SmS'a do Alex.

Hej Żaba. Nie poszedłem do domu bo chłopaki zaczęli by węszyć. Jestem na mieście jak wyjdziecie to do mnie napisz. Przyjdę po kawiarnie.

Dobrze Kocie.Mmm... Zrób mi w domu taką szarlotkę jak jest tu... Pycha! Paa :**

Zrobię na pewno..pa:**

Schowałem telefon d kieszeni. Swoją drogą za parę dni święta. Kasę mam przy sb, a mam być na mieście? Idę do jubilera! Jak pomyślałem tak też zrobiłem. Udałem sie do najbliższego sklepu jubilerskiego. Długo rozglądałem się za czymś odpowiednim. W końcu moją uwagę przykuł taki oto naszyjnik...:



Poprosiłem starszego pana za ladą, aby zapakował mi go. Ni był tani ale to się nie liczy. Schowałem pudełko do kieszeni i wyszedłem ze sklepu. Zaraz za progiem zadzwonił mój telefon. Alex. Odebrałem.
-Żaba mówiłem, żebyś napisała.
-Nathan..-urwała a w tle słychać było "no mów szmato!" i uderzenie otwartą dłonią.
-Alex?! Co tam sie dzieje?!-spytałam wystraszony.
-Przyjdź punktualnie o 14 do parku z 10 tys. Nie dzwoń na policję. Jeśli ego nie zrobisz zabije nas. Jestem na "Green Street"-powiedziała szybko, a za nią słychać było strzał i krzyk osób.
-Alex!-wydarłem się a wzrok ludzi utkwił na mnie. Spojrzałem na telefon. 13:30
-O ku**a!-powiedziałem i poleciałem w stronę domu. Nie zwracałem uwagi na nic. Przez co 4 razy otarłem sie o śmierć, ale nie było czasu. wleciałem do domu a chłopaki zasypali mnie pytaniami.
-Gdzie byliście?-Sevv.
-Gdzie Alex?-Max.
-Czekaj.-Jay.
-Kuźwa! Nie ma czasu! Dajcie mi 10 tys. bo Alex zginie!-krzyknąłem i padłem na kolana chowając twarz w dłonie.
-Jay leć sprawdź na górę czy jest jakaś kasa.-powiedział Max.
-Jezu co się stało?!-odezwał sie Tom i uklęknął obok mnie.
-Nie mam pojęcia. Alex do mnie zadzwoniła i powiedziała ze mam o 14 być w parku z kasą, a jak nie to zabije ją i jej brata. Jest na Green Street.
Z dołu przybiegł Jay.
-Ej stary musisz lecieć do banku. Masz kartę.-podał mi ją i od razu wybiegłem z domu nie wywarzając na krzyki chłopaków. Po chwili wpadłem do banku. A raczej przed jego wejście. Taka kolejka że jpdl! Stałem chwilę, ale gdy zobaczyłem przez szybę która jest godzina przepchałem się przez tłum ludzi i podbiegłem do kobiety za ladą.
-Niech mi pani da 10 tys. Błagam!
-Ale.-zaczęła ale nie dałem jej skończyć.
-Moja dziewczyna zaraz zginie!
-Dobrze. Proszę kartę.
-Co?-zacząłem grzebać po kieszeniach.Uff.. Jest. Podałem kobiecie kartę a po chwili dostałem pieniądze. Zobaczyłem na zegar. Wskazywał 13:57. PO raz kolejny wyleciałem z budynku zgarniając po drodze pieniądze i kartę. W parku byłem o równej 14, ale co z tego jak nie miałem pojęcia co to za gościu.
-Jestem! Mam to co chciałeś!-wydarłem się na cały park. Zobaczyłem mężczyznę który patrzył na  mnie z chytrym uśmiechem. Skądś znałem tą twarz.. to był... Matthew! Chłopak  a zarazem przyjaciel z castingu do The Wanted! Ja się dostałem on nie! Nie mogę w to uwierzyć ze po 3 latach dalej ma do mnie żal! Podbiegłem do niego i rzuciłem forse pod jego nogi.
-Masz i zostaw Alex!
-O jak przykro. Za późno. Twoja lalunia jest już martwa, ale kasę wezmę.-powiedział szyderczo a mnie zamurowało. Przez chwilę stałem osłupiały. Jednak zdałem sb sprawę z tego ze to nie może być prawda. Ruszyłem pędem w stronę kawiarni.

**oczami Alex
Obudziłam sie. Głowa mi pękała. Byłam w kawiarni. A tak. Już wiem. Popatrzyłam na zegar na ścianie. 14. Jakiś mężczyzna rozmawiał przez telefon. Gdy skończył podszedł do mnie i naładował broń mierząc we mnie. Pomyślałam że to już koniec. Po moich policzkach spływały łzy ale wiedziałam ze nic mnie już nie uratuje. Zasłoniłam dłońmi oczy. Czekałam aż pociągnie za spust. Usłyszałam strzał, ale ni był to strzał z broni. Odsłoniłam oczy i zobaczyłam.... Jay'a!
-Boże Loczek!-wstałam i rzuciłam się na jego szyję!
-Co ty....-obejrzałam sie dookoła i zobaczyłam 3/4 The Wanted.-Co wy...?-nie skończyłam bo w za oknem kawiarni zauważyłam policję zakuwającą jakiegoś typa w kajdanki. Nagle zza wozu wyłonił się Nathan, a ja oderwałam się od Loczka i wypadłam z pomieszczenia rzucając się na Nathana. On podniósł mnie i okręcił.
-Tak się bałam. Myślałam ze juz..-nie dał mi skończyć tylko wpił się w moje usta. Tkwiliśmy tak długo dopóki nie usłyszeliśmy oklasków i gwizdów. Oderwaliśmy się od sb i zobaczyliśmy wy wiwatujących chłopaków i Łukasza.
-Oni nigdy się nie zmienią.-powiedział Nathan.
-I za to ich kocham....-odparłam.


****Kolejny. Wiem wiem. Długo nie dodawałam i po raz kolejny za to przepraszam..Mam nadzieję ze sie spodoba. Czytajcie i komentujcie. Do następnego..XDD

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Liebster Award I od Marysi

Nominacja do nagrody jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za dobrze wykonaną pracę.
Po odebraniu jej należy odpowiedzieć na 11 zadanych pytań a następnie samemu nominować 11 blogów i zadać 11 pytań ich autorom. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował. 


1.W jakim województwie mieszkasz?
Małopolska
2.Dlaczego piszesz taki a nie inny blog?

Gdyż iż kocham The Wanted i wgl taka wena.
3.Ile masz lat?

12
4.Kim chcesz zostać w przyszłości?

Fotograf i fryzjerka.
5.Jesteś zorganizowana czy nie?

Sama nw.
6.Czy ktoś ci poddaje pomysły na bloga czy sama je tworzysz?

hym.. początek sama a później to BFF...
7.Ulubiony zespół?

No nw.. The Wanted?
8.Jak długo prowadzisz bloga?

Od niedawna
9.Jak postrzegasz ludzi, którzy pomiatają innymi?

Ch**, bahory, ludzie bez uczuć,
10.Od jak dawna jesteś w #TWFanmily?

Rok z hakiem.
11.Dlaczego mnie nominowałaś? 

nie ogarniam więc pominę..XDD


Nominację.:
http://mlodakochanka.blogspot.com/

http://everybodyknows-tw.blogspot.com/
http://glowninthedark.blogspot.com/
http://sykeswpadka.blogspot.com/
http://the-wanted-imaginations.blogspot.com/
http://we-are-drunk-on-love.blogspot.com/

nie dam jedenaście bo tyle czytam a te zasługują na nominację...

Moje pytania..:
1.Jak długo jesteś w TWFanmily?
2.Za co ich kochasz?
3.Ile masz lat?
4.Co lubisz robić na codzień?
5.Co byś zrobiła gdybyś nie mogła jechać na koncert TW który byłby w Polsce?
6.Którą dziewczynę chłopaków lubisz najbardziej?
7.Ulubiona piosenka?
8.Inny zespół/wokalista oprócz TW?
9.Ulubiona książka/film?
10.Ile blogów piszesz?
11.Ulubiona rzecz związana z chłopakami?

Dziękuję za nominację...<3
 

Rozdział 8 ''-Nathan! Opanuj swój popęd! Jesteśmy w szpitalu!''

Obudziłem sie dosyć wcześnie. Alex jeszcze spała. Tak bezbronnie wyglądała gdy miała zamknięte oczy. Było by cudownie mieć ją tak zawsze przy sb. Eh... No nic, może jej to kiedyś powiem? Dotknąłem jej policzka bardzo delikatnie. A jednak. Wystraszyła się i spadła z łóżka.
-Ała! idioto co ty robisz?! Chcesz mnie zabić?!-krzyknęła trzymając się za rękę.
-Boże, przepraszam! Nic ci nie jest? Boli Cię?-ta ja geniusz. Nie nie boli ją. Skądże. Tylko trzyma sie za rękę i ma świeczki w oczach. Usiadłem razem z nią na ziemi i zacząłem masować jej nadgarstek.
-Przepraszam Nathy.-powiedziała po chwili ciszy.
-ZA co mnie przepraszasz?-spytałem zdezorientowany.
-Nazwałam cie idiota. Nie chciałam. ale strasznie...
-Cii... Rozumiem, ale to ja powinienem Cię przepraszać na kolanach. Poczułaś ból. I to przeze mnie.-spuściłem głowę lecz nie przestawałem masować jej ręki.
-Ej! Nathan, mówię, że nic sie nie stało. Słyszysz? Jest okey.-mówiąc głaskała mnie po policzku.
-Mhm.. Pamiętasz ze jedziemy dziś do szpitala?
-Po co? A no tak, ale Nath to nic nie da. Co ty robisz?
-Da, da mówię Ci, Ale że co?
-Od kiedy ty już masujesz ta rękę?
-No już chwilę nie czułaś tego?-spytałem zdziwiony. Z jej ręką jest coraz gorzej! Ale nie chciałem pokazywać tego po sb.
-Nie. Widzisz już jej nie czuję! To nie ma sensu! Głodna jestem.
-Ja wierzę, że się uda. Umówiłem nas na 12 a jest 10 30 więc musimy się sprężać. Ja też. Idziemy coś zjeść.-powiedziałem i wziąłem ja na ręce. nie stawiała oporu. Zaniosłem ja na dół i położyłem na blacie w kuchennym.
-Tu się je.
-A więc mogę Cie zjeść?-spytałem a ona zrobiła minę "WTF"-No co no?
-Nie nic czy ja cis mówię?
-Cały czas.-zauważyłem a ona już się nie odezwała. Po chwili krzątanie sie po kuchni spytałem.-To co chcesz? O Jezu! Możesz mówić.
-Kanapki,
-Tylko tyle?
-Tjak! Ja chciem kjanapki z siosem cosnkowym albo keciupem.-powiedziaa jak małe dziecko.
-Okey.-zabrałem sie za kjanapki. Zaczęliśmy jeść. Z tego iz były z sosem ubrudziła sie. Zacząłem sie śmiać.
-Co?
-Jesteś brudna.
-Gdzie?
-Tu.-powiedziałem i pocałowałem ja w kąciki ust.-Przepraszam nie powinienem, ale ja.... Kocham Cię Alex!
-Bosz!.... Ja też!-krzyknęła a moje oczy zrobiły sie jak pięciozłotówki.
-Alex. Gdy zobaczy.. Bosz za dużo filmów! Kocham Cie i czy chciałabyś zostać moją dziewczyną? Wiem ze to może za szybko ale....
-Tak! Tak! Tak! Na zawsze!-powiedziała i rzuciła mi sie w ramiona, a ja okręciłem nas o 360 i złączyłem nasze usta w soczystym pocałunku. Gdy oderwaliśmy się od sb i skończyliśmy posiłek poszliśmy sie przebrać i udaliśmy sie do niej. Tam zobaczyliśmy jedno wielki pobojowisko. Tom z Kelsey leżeli w salonie na fotelu, Siva i Nareesha leżeli na kanapie. Jay z Klaudia siedzieli pod stołem a Nina i Max w kuchni na blacie.  Nie zostaliśmy tam tylko  wziąłem kluczyki od vana i poszliśmy do garażu. Wsiedliśmy do samochodu i po 15 minutach byliśmy na miejscu.
-Dzień dobry. My na wizytę u pana Novaka.
-Dzień dobry. Jak nazwisko?
-Novak.
-Dobrze. Proszę iść pod salę numer 23.
Ruszyliśmy pod wskazana salę. Zapukaliśmy a gdy usłyszeliśmy "proszę" weszliśmy.

*oczami Alex
Doktor u którego mamy wizytę ma tak samo na nazwisko jak ja. Poszliśmy pod salę numer 23. Nathan cały czas trzymał moja dłoń. Zapukałam i weszliśmy do środka. To co tam zobaczyłam.. po prostu nie spodziewałam sie tego!
-Łukasz!-krzyknęłam i rzuciłam sie na szyję chłopakowi.
-Alex!-także krzyknął i zaczął mnie ściskać.
-Jezu! Ale sie dorobiłeś! No, no no gratuluję.
-Ależ dziękuje. Ale ty dorosłaś! Co cię do mnie sprowadza?-spytał a ja popatrzyłam na Nathana który stał z miną "WTF".
-Ayy.. piekielnisz sie. To jest.. To mój chłopak.Nathan.
-Pozwól mu się przedstawić. Łukasz. Jestem bratem tej oto tu istoty.-pokazał na mnie a ja stanęłam ze skrzyżowanymi rękoma i obrażoną miną. Nathan dał mi buziola w policzek i przywitał sie z Łukaszem. Wyszczerzyłam się.
-Cześć. Ja Nathan.-uścisnęli sb dłonie a następnie przeszliśmy do rzeczy. Opowiedziałam mu wszystko po kolei a on zrobił mi prześwietlenie.
-Młoda! Dlaczego przestałaś chodzić na rehabilitacje?-powiedział gdy skończył swoją czynność.
-Boo.... Nie miałam jak. Rodzice cały czas mieli pretensje, a gdy mówiłam ze jest źle odpowiedali ze przesadzam.
-Jeszcze nie jest za późno, ale musisz sie oszczędzać i chodzić na rehabilitację. Jutro zaczynasz pierwszą o 10. A no i dziękuję Ci Nathan. Pewnie to był twój pomysł, bo ona by na niego nie wpadła co nie?
-Oj tam oj tam! To jutro o 10 tak?
-Tak.
-To pa brat.
-Hej Młoda. Cześć Nathan. Pilnuj jej.-powiedział trochę ciszej ale ja i tak to słyszałam.
-Jasne. Cześć. Miło było poznać.
-Mi też.
Wyszliśmy z gabinetu a ja od razu rzuciłam sie do ust chłopaka. Zdezorientowany zaczął oddawać pocałunki i zdejmować moją bluzę.(O.o)
-Nathan! Opanuj swój popęd! Jesteśmy w szpitalu!-powiedziałam gdy poczułam co robi.
-To jedźmy do domu! Natychmiast!-krzyknął i porwał mnie na ręcę.
-Co ty robisz?-spytałam przez śmiech.
-Ja chcę nagrodę za to co zrobiłem! I to szybko!
-Bosz! Ale z cb seksoholik!
-Nie chcesz?-zapytał smutny.
-No chyba żartujesz?!-nie odpowiedział tylko "wpakował" mnie do samochodu i odjechał z piskiem opon. Jechał jak idiota! On chyba chciał nas zabić a nie co.. innego robić. Trochę się bałam ale cali i zdrowi dojechaliśmy na miejsce. Przy drzwiach zaczął mnie całować po dekolcie i w takiej oto pozycji weszliśmy do domu.
-Ekhem.-ktoś chrząknął a my z niechęcią oderwaliśmy się od tej czynności. W drzwiach kuchni stał Tommy.
-O cześć Tom.-powiedziałam lekko zarumieniona.
-Cześć. Gdzie wy byliście hym? My sie tu o was martwimy a wy co? Cali w skowronkach jak gdyby nigdy nice wchodzicie do domu! A tak w ogóle to co wy tu przed chwilą.. hym?!
-E.. Co ty? Tom? Nie poznaję cię człowieku. Od kiedy ty sie  tak o nas martwisz? No co mieliśmy tu siedzieć w tym bałaganie? Poszliśmy sie przejść nie? A to co tu przed chwilą robiliśmy to nie twoja sprawa. Pary chyba sb okazują czułość nie?!-powiedział mój towarzysz a ja mu przytaknęłam.
-Od zawsze się martwię! To nie istotne ze był tu bałagan! Ta samochód byliście wyprowadzić na spacer?! Jak to para?!-krzyknął a wszyscy przylecieli z salonu.
-To żeś nas wkopał Sajks!-posłałam mu złowrogie spojrzenie.
-Boże no! Na mieście byliśmy i samochód na parkingu zostawiliśmy i poszliśmy w park. No normalnie. Jestem z Alex. Problem jakiś?-powiedział i mnie przytulił.
-No może faktycznie. Ooo nie wiedziałem.. znaczy nie wiedzieliśmy! Gratulacje!-powiedział i zrobiliśmy grupowy przytulas.-To co robimy?
-Aleeeex. Mieliśmy plany..-jęknął mi na ucho.
-No miśku. Musimy je zmienić.-odpowiedziałam mu a on posmutniał.-Nie weim a co chcecie?
-Oglądamy Avatara!-wypalił Jay a wszyscy oprócz niego i Klaudii zrobili face plama.
-No co no? Oglądamy i koniec! Ja idę po popcorn a wy znajdźcie film.-powiedział i udał sie do kuchni, a my zrezygnowani poszliśmy do salonu. Włączyliśmy film i przycupnęliśmy na sofie i fotelach, ja usiadłam na ziemi. Niestety ręce Nathana objęły mnie w pasie i posadziły na swoich kolanach. Dotrzymałam do połowy filmu, ale to i tak długo bo chłopaki (oprócz Jaya) usnęli już na początku.

Długo mnie nie było i za to wszystkich czytających ten blog przepraszam.. ale ciągle nie miałam czasu..
Mam nadzieję że nie będziecie źli.. Do następnego...