niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 9 ''-Niech mi pani da 10 tys. Błagam!''

Obudziłam sie dosyć wcześnie, bo o 8, ale obudziłam się w czyimś pokoju. opatrzyłam na łóżko. No tak. Obok spał Sajks. No dobra.. Przynajmniej wydawało mi sie że śpi. Gdy się na niego popatrzyłam jebnął smajla. Na sam widok sama sie uśmiechnęłam.
-Dzień Dobry.-wymruczał.
-No cześć, ale Nathan cholero jedna ja jestem ciężka!
-Ooo jakie miłe przywitanie. Nie jesteś!
-Jestem!
-Nie nie jesteś i nie będziemy się kłócić. Idę zrobić śniadanie, a ty się ubierz. Chociaż..-zamyślił się, ale ja go z tych przemyśleń wyrwałam.
-Nie! Idź rób śniadanie, bo jedziemy na rehabilitacje, a chłopaki o tym nie wiedzą więc od dzisiaj biegamy. A jak chcemy zdążyć to TY TERAZ MUSISZ IŚĆ!-powiedziałam a on poczłapał na dół. Poszłam do łazienki, odświeżyłam się i ubrałam w wczorajsze ciuchy. Poszłam na dół a tam zastałam Nathana w bokserkach tańczącego przy kuchence. Pichcił omlety... Mhh kocham..PO cichu podeszłam do niego i klepnęłam go w tyłek. Gwałtownie się odwrócił i wpił w moje usta.
-No hej!-powiedziałam gdy mój kociak odessał sę ode mnie.
-Heej. Omlety z czekoladą i bitą śmietaną zaraz do stołu podanę będą.
-Okey.-usiadłam przy blacie i czekałam na śniadanie. Po chwili przede mną ukazał sie talerz marzeń.
-Smacznego.
-Dziękuje i nawzajem.-powiedziałam i zaczęłam jeść. To było cudowne. (*.*) Z pełnymi ustami powiedziałam.-Kocham Cię!-i dalej jadłam.
-Ja ciebie też lex. Ja ciebie też.
Po skończonym posiłku napisałam kartkę gdzie idziemy. Nathy poszedł się przebrać. Gdy przyszedł ruszyliśmy w kierunku szpitala. Po 20 minutach byliśmy n a miejscu. POszliśmy pod salę nr. 23.
-Heej brat.
-Hej sis. cześć Nathan.
-Cześć.
-To my idziemy. O właśnie Nathan. Ty możesz jechać do domu, bo.. jeżeli Alex się zgodzi to chciałbym pójść z nią na kawę. Dawno...-nie skończył bo Nath mu przerwał.
-Jestem na nogach. Okey rozumiem, a o której mam po nią przyjechać?
-Okey to ja lecę. cześć Łukasz. Pa żaba-powiedział i chciał wyjść ale to ja tym razem chwyciłam go za nadgarstki i przyciągnęłam do siebie.
-Kocham Cię kocie.-rzuciłam mu się na szyję i wpiłam w jego usta.
-Dobra dobra gołąbki. Pogruchacie sb w domu, a teraz Alex robota nas czeka.-powiedział a ja niechętnie oderwałam się od ust chłopaka. ten pocałunek był tak głęboki. Wydawał się być naszym ostatnim. Nathan wyszedł a my przeszliśmy do rzeczy. Po pół godzinie skończyliśmy i udaliśmy się do kawiarni.

*oczami 4/5 The Wanted i Klaudii.
Wstaliśmy gdzieś tak po 10. Ubraliśmy się i zeszliśmy na śniadanie. nikogo nie było a w kuchni na blacie leżała kartka.

Poszliśmy pobiegać.
 Nie pytajcie. Powiemy ja wrócimy.
Alex i Nathan xx

-Jeju! Musimy sobie sami zrobić śniadanie! Kochanie...-Jay zwrócił się do Klaudii.
-Jay! Nie błagam! Nie umiem gotować!-Klaudii.
-No prosimy!-odezwali się chórem.
-No dobrze. Siadać głodomory! Zrobię wam jajecznicę! ALE! Cicho mi tu!-krzyknęła a wszyscy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki uciszyli się.

*oczami Nathana
Wyszedłem ze szpitala i udałem sie w stronę domu. Ale zaraz. Przecież jak wrócę sam, bez Alex to chłopaki będą węszyć i będziemy mieć przekichane. Udałem się więc do parku, na plac zabaw. Usiadłem na huśtawce i bujając sie myślałem nad swoim i Alex życiem. Gdy tak rozmyślałem widziałem dzieci bawiące sie. Eh... trzeba sb taki zrobić..Oderwałem się z tych zamyśleń i postanowiłem napisać SmS'a do Alex.

Hej Żaba. Nie poszedłem do domu bo chłopaki zaczęli by węszyć. Jestem na mieście jak wyjdziecie to do mnie napisz. Przyjdę po kawiarnie.

Dobrze Kocie.Mmm... Zrób mi w domu taką szarlotkę jak jest tu... Pycha! Paa :**

Zrobię na pewno..pa:**

Schowałem telefon d kieszeni. Swoją drogą za parę dni święta. Kasę mam przy sb, a mam być na mieście? Idę do jubilera! Jak pomyślałem tak też zrobiłem. Udałem sie do najbliższego sklepu jubilerskiego. Długo rozglądałem się za czymś odpowiednim. W końcu moją uwagę przykuł taki oto naszyjnik...:



Poprosiłem starszego pana za ladą, aby zapakował mi go. Ni był tani ale to się nie liczy. Schowałem pudełko do kieszeni i wyszedłem ze sklepu. Zaraz za progiem zadzwonił mój telefon. Alex. Odebrałem.
-Żaba mówiłem, żebyś napisała.
-Nathan..-urwała a w tle słychać było "no mów szmato!" i uderzenie otwartą dłonią.
-Alex?! Co tam sie dzieje?!-spytałam wystraszony.
-Przyjdź punktualnie o 14 do parku z 10 tys. Nie dzwoń na policję. Jeśli ego nie zrobisz zabije nas. Jestem na "Green Street"-powiedziała szybko, a za nią słychać było strzał i krzyk osób.
-Alex!-wydarłem się a wzrok ludzi utkwił na mnie. Spojrzałem na telefon. 13:30
-O ku**a!-powiedziałem i poleciałem w stronę domu. Nie zwracałem uwagi na nic. Przez co 4 razy otarłem sie o śmierć, ale nie było czasu. wleciałem do domu a chłopaki zasypali mnie pytaniami.
-Gdzie byliście?-Sevv.
-Gdzie Alex?-Max.
-Czekaj.-Jay.
-Kuźwa! Nie ma czasu! Dajcie mi 10 tys. bo Alex zginie!-krzyknąłem i padłem na kolana chowając twarz w dłonie.
-Jay leć sprawdź na górę czy jest jakaś kasa.-powiedział Max.
-Jezu co się stało?!-odezwał sie Tom i uklęknął obok mnie.
-Nie mam pojęcia. Alex do mnie zadzwoniła i powiedziała ze mam o 14 być w parku z kasą, a jak nie to zabije ją i jej brata. Jest na Green Street.
Z dołu przybiegł Jay.
-Ej stary musisz lecieć do banku. Masz kartę.-podał mi ją i od razu wybiegłem z domu nie wywarzając na krzyki chłopaków. Po chwili wpadłem do banku. A raczej przed jego wejście. Taka kolejka że jpdl! Stałem chwilę, ale gdy zobaczyłem przez szybę która jest godzina przepchałem się przez tłum ludzi i podbiegłem do kobiety za ladą.
-Niech mi pani da 10 tys. Błagam!
-Ale.-zaczęła ale nie dałem jej skończyć.
-Moja dziewczyna zaraz zginie!
-Dobrze. Proszę kartę.
-Co?-zacząłem grzebać po kieszeniach.Uff.. Jest. Podałem kobiecie kartę a po chwili dostałem pieniądze. Zobaczyłem na zegar. Wskazywał 13:57. PO raz kolejny wyleciałem z budynku zgarniając po drodze pieniądze i kartę. W parku byłem o równej 14, ale co z tego jak nie miałem pojęcia co to za gościu.
-Jestem! Mam to co chciałeś!-wydarłem się na cały park. Zobaczyłem mężczyznę który patrzył na  mnie z chytrym uśmiechem. Skądś znałem tą twarz.. to był... Matthew! Chłopak  a zarazem przyjaciel z castingu do The Wanted! Ja się dostałem on nie! Nie mogę w to uwierzyć ze po 3 latach dalej ma do mnie żal! Podbiegłem do niego i rzuciłem forse pod jego nogi.
-Masz i zostaw Alex!
-O jak przykro. Za późno. Twoja lalunia jest już martwa, ale kasę wezmę.-powiedział szyderczo a mnie zamurowało. Przez chwilę stałem osłupiały. Jednak zdałem sb sprawę z tego ze to nie może być prawda. Ruszyłem pędem w stronę kawiarni.

**oczami Alex
Obudziłam sie. Głowa mi pękała. Byłam w kawiarni. A tak. Już wiem. Popatrzyłam na zegar na ścianie. 14. Jakiś mężczyzna rozmawiał przez telefon. Gdy skończył podszedł do mnie i naładował broń mierząc we mnie. Pomyślałam że to już koniec. Po moich policzkach spływały łzy ale wiedziałam ze nic mnie już nie uratuje. Zasłoniłam dłońmi oczy. Czekałam aż pociągnie za spust. Usłyszałam strzał, ale ni był to strzał z broni. Odsłoniłam oczy i zobaczyłam.... Jay'a!
-Boże Loczek!-wstałam i rzuciłam się na jego szyję!
-Co ty....-obejrzałam sie dookoła i zobaczyłam 3/4 The Wanted.-Co wy...?-nie skończyłam bo w za oknem kawiarni zauważyłam policję zakuwającą jakiegoś typa w kajdanki. Nagle zza wozu wyłonił się Nathan, a ja oderwałam się od Loczka i wypadłam z pomieszczenia rzucając się na Nathana. On podniósł mnie i okręcił.
-Tak się bałam. Myślałam ze juz..-nie dał mi skończyć tylko wpił się w moje usta. Tkwiliśmy tak długo dopóki nie usłyszeliśmy oklasków i gwizdów. Oderwaliśmy się od sb i zobaczyliśmy wy wiwatujących chłopaków i Łukasza.
-Oni nigdy się nie zmienią.-powiedział Nathan.
-I za to ich kocham....-odparłam.


****Kolejny. Wiem wiem. Długo nie dodawałam i po raz kolejny za to przepraszam..Mam nadzieję ze sie spodoba. Czytajcie i komentujcie. Do następnego..XDD

3 komentarze:

  1. Super rozdział :) Masz talent kobitko :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty a jaki koniec słodziutkiooo.. rozmarzyłam się

    czekam na nn weny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurwa !
    Co za debil ten Mathew :/
    Dobrze że się skończyło jak się skończyło a nie gorzej :)
    Weny i do nn *_*

    OdpowiedzUsuń