niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 28 "Obudziłam się na kanapie w objęciach..

                                                       *Oczami Alex*

Obudziłam się. Spojrzałam na zegarek. Wow. 10. Jak na mnie to coś wcześnie. Spojrzałam w okno i się przeciągnęłam.
-Pada deszcz.-ziewnęłam. Spojrzałam na miejsce obok. Jego znów nie było. Moja cierpliwość dobiegła końca. Zbiegłam na dół wściekła.
-Gdzie on zaś poszedł?! Znowu z Paolą?! No odpowiadajcie!-wrzeszczałam na chłopaków. Oni gapili się na mnie. Aj! Ugh! Byłam w samej bieliźnie! Faceci!-Albo mi teraz odpowiecie albo rozniosę ten dom!
-Em.. No pojechali na zakupy.-powiedział Seev.
-Jak go zabije, zabiję go po prostu!-wrzeszczałam i już miałam uderzyć pięścią w lustro, ale Jay mnie złapał w pasie i przyciągnął do siebie tak że nie mogłam dotknąć lustra. Zaczęłam go bić i kopać. Jednak on dalej mnie trzymał. W końcu się uspokoiłam. Na śmierć zapomniałam o Klaudii. Znowu zaczęłam wariować.
-Matko, chłopaki! Gdzie jest Klaudia.. Co z nią?!-pytałam a oni patrzyli na mnie jak na wariatkę.
-Alex. Dobrze się czujesz?-zapytał Seev.
-Nie! No właśnie nie! Gdzie jest Klaudii?!-Jay dalej mnie trzymał. Czułam się nieswojo bo dotykał mojego ciała.
-Alex. Klaudia przecież została u mamy. Jej i mojej. Zapomniałaś? Wszystko dobrze?-powiedział Max.
-Oj.. Chyba nie.-opadłam na Jaya. Zakręciło mi sie w głowie.
-Alex.. Słyszysz mnie? Alex.-chwycił moją głowę Jay. Dosłownie wisiałam na nim. Moje bezwładne ciało wisiało wzdłuż niego.
-Głowa.-jęknęłam. Tom wziął mnie na ręce i położył na kanapie. Usiadł obok i głaskał mnie po włosach. Jay przyniósł mi wody. Zamoczyłam w nie usta ale nie piłam.
-Może zadzwonić po lekarza?-zapytał Max. Wszyscy.. Wróć. 4/5 The Wanted siedziało przy mnie.
-Nie.. Zaraz przejdzie.-obróciłam sie na bok, a Loczek przykrył mnie kocem.Czułam sie taka słaba.od razu zasnęłam.

                                                         *Oczami Jaya*

Matko. Jak zobaczyłem ją w tej bieliźnie.Jest taka piękna. A ten sukinkot! Jak może jej to robić?! Teraz leży. Taka obolała., blada i zimna. Co z tego ze była z tym... Ekhem. Okey. to mój przyjaciel. Że była z Nathanem. Tak cholernie się o nią martwiłem. Usiadłem obok i delikatnie ją głaskałem.
-Co się z nią dzieje. tak nagle zrobiło jej sie słabo? To nie jest normalne.-szepnął Max. Nie no co ty nie powiesz George?
-Coś ty?-walnął Tom. Ten to mi czyta w myślach.
-Ja nie mogę...-powiedział Maxio a See mu przerwał.
-To puść.-walnął a wszyscy zatrzymywali śmiech.
-Siva.. Bo Ci przywalę.-warknął.
-No już już. Może by tak zadzwonić po Kels. Mają dobre relacje ze sobą.Może to jakieś kobiece sprawy.-dodał Seev a mnie zamurowało.
-Ty może ona jest w ciąży-palnąłem. Zdałem sb sprawę z tego co powiedziałem i zrobiłem face-plama.-Tak wiem. Dureń ze mnie. Tom. Dzwoń do Kelsey.
-No już.-wziął telefon i zadzwonił do blondynki.-No hej kochanie. Mogłabyś przyjechać do nas?...Oj.. A do kiedy?... Alex nam prawie zemdlała. Źle sie czuje. Śpi teraz...A pomoże?... No ale... Nie ma Nathana... Zwariowałaś?... To jak przyjedzie.. Pa kotek.-rozłączył się.
-I co?-zapytał Max.
-Nie może. Jest na tańcach. Powiedziała że najlepiej bd jak Alex pójdzie się odświeżyć, ale lepiej by było jakby ktoś przy niej był. No ale że nie ma Nathana no to niech lepiej śpi.-powiedział, a ja dalej siedziałem przy niej.
-Jay siedź przy niej żeby nic sie jej nie stało. My zrobimy jakiś obiad.-powiedział Seev. Mogę siedzieć tak przy niej aż do śmierci.
-Pewnie. Tylko nie zapomnijcie o mnie.-szepnąłem tak by nie obudzić Alex ale żeby chłopaki w kuchni słyszeli.
-Wiemy loczek wiemy!-powiedzieli wszyscy razem.Położyłem sie obok niej. Dalej lekko ja głaskałem. Oczy mi sie zamykały. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.


                                                      *Oczami Alex* 

Obudziłam się na kanapie w objęciach.. Jaya? Okey? Spojrzałam na wiszący zegar. Matko moja! Znowu 14!
-Jay.. Loczku.. Zejdź.. Chcę wstać.-szepnęłam i jakimś cudem zwaliłam go z łóżka a on z hukiem spadł na ziemię i momentalnie się obudził. Do salonu przybiegli chłopaki.
-Ałuu!-złapał się za głowę.
-Co tu się dzieje?-zapytał Seev.
-Przepraszam Cię..Ale.. Leżałeś na mnie.-jęknęłam i wstałam.
-Nic się nie stało. Ekhem.. khym! ekk!-chrząkali chłopaki a Jay podszedł do mnie od tyłu i założył mój stanik, który jak sie okazało nie leżał na moich piersiach. Zrumieniłam się.
-Ym... Ten. Dzięki. To może pójdę na górę.-szybko popędziłam na górę. Stanęłam na schodach i słuchałam ich rozmowy.
-Jay.. Ona jest z Nathanem.-powiedział lekko zły Max.
-No i co z tego?! Przecież on ją okłamuje. Nie widzicie tego. On..-zaczął Jay ale ja nie chciałam już tego słuchać. Poszłam do pokoju. Wzięłam ręcznik i udałam sie do łazienki.Wysuszyłam się i ubrałam małą czarną. Szpilki i rozpuściłam włosy. Zrobiłam dosyć mocny makijaż i zeszłam na dół. Chciałam żeby Nathan był mną zachwycony. Gdy poszłam do salonu wszyscy wciągnęli powietrze.
-Wow!-krzyknęli razem i odetchnęli.
-Ładnie nie?-zapytałam z uśmiechem i okręciłam się wokół własnej osi.
-Puuuuuuh! Cudownie!-jęknął Jay.
-Przyznaję. Dwie godziny pracy jednak zrobiły swoje.-dodał Max.
-Wow! Już 16? No nieźle. Nie wiecie kiedy wróci Nathan i ekhem.. Paola?-ledwo co to imię przeszło mi przez gardło.
-No nie wiem właściwie. Nie jesteś głodna? Nic nie jadłaś.. Nawet śniadanie. Nie można tak.-powiedział Tom. Mój wybawiciel.Skręca mnie już.
-Tak! Już nie mogę.-jęknęłam.Razem z chłopakami poszłam do kuchni.
-Na co masz ochotę?-zapytał tym razem Seev.
-Hym? Może jajecznicę?-zapytałam z uśmiechem a Parker zabrał się za moje danie. Czekałam a w brzuchu mi burczało.
-Proszę.-Tom podał mi talerz a ja zaczęłam jeść. Łykałam kęsy jak człowiek, który nie jadł z tydzień. Podniosłam wzrok i spojrzałam na chłopaków.
-Ym... ten.. Pyszne.-zarumieniłam się i uśmiechnęłam.
-Oj.. głodna jesteś. Nic się nie dzieje. Max je gorzej.-wszyscy włącznie ze mną zaczęli się śmiać. Siva oberwał od Maxa w tył głowy.Ja skończyłam jeść, a drzwi się otworzyły. Pobiegłam sprawdzić czy to Nathan. No tak.. I Paola. Ruciłam sie na niego i zaczełam całować. NIe był zabardzo zachwycony. ODerwałam się od niego i zeczęłam wrzeszczeć.
-Czemu cały czas z nią wychodzisz?! Co ja Ci nie wystarczam?! Może się z nią zabawiasz co?!
-To nie tak, ja tylko pomagam Paoli szukać mieszkania i pacy. nic mnie znią nie łączy, tylko ty masz jakieś chore urojenia.
-Pewnie czyli to znowu moja wina! Świetnie.-nawet nie zauważył że odpicowałam sie dla niego jak stórż w Boze Ciało. Pobiegłam na górę a za mną poleciał Jay.-Czego chcesz?! Weź mnie zostaw! I tak zaraz wychodzę!
-Gdzie ty masz zamiar iść o tej porze?!-wrzasnął Jay.
-Tam gdzie ty zazwyczaj chodzisz jak chcesz sie popatrzyeć na laski! I nie zabronisz mi.
-Nie wiedziałem ze gudtujesz w kobietach, a tak na serio to nigdzie nie idziesz.
-Wal się.-walnęłam go w tors i wybiegłam z domu. Nathan nawet nie zauważył że wychodzę, był zajęty rozmową z tą.... suką. PObiegłam do klubu.
-Witaj skarbie czego szukasz?-zapytał jakiś facio.
-Chcę potańczyć. Macie coś dla mnie?-zapytałam i uniosłam jedną brew.
-Pewnie. Chodź ze mną.-zaprowadził mnie do jakiegoś pomieszczenia i rzucił jakies sexi ciuchy. Ubrałam się w nie.
-Tam jest twoje miejsce.-pokazał na stół. Udałam sie w tamtą stronę. Wyszłam na niego i zaczęłam tańczyć a faceci rzucali we mnie kasą. Chodź tak naprawde nie o to mi chodziło. Zobaczyłam Jaya który gapił się na  mnie jak na idiotkę. Szedł w moją stronę.
-Czego tu szukasz?-zaoytałam, a raczej krzyknęłam.
-Ciebie, zabieram cie do domu, nie będziesz z siebie robić dziwki z powodu tego dupka.
-Co nie podoba Ci się?-zapytałam. Zeszłam na dół i zaczełam się w okłó niego wić i zjeżdżąć swoim ciałem w zdłóż jego.
-Alex! Wróć do domu przemyśl to sobie, nie niszcz sobie życia przez jedną głupią decyzje. Nikt ci nie karze być z Nathanem, ani z nami mieszkać. Możesz sie wyporowadzić i zamieszkać ze mną.
-Mm.. Sugerujesz coś? Jeśli to co ja myślę to chodź ze mną do toalety.-uśmiechnełam się i pociągnęłam go tam gdzie chciałam. Zobaczyłam Nathana.... i Paolę.. Oni się całowali. Zamurowało mnie. Podbiegłam do niego i wrzasnęłam na cały klub tak, ze muzyka ucichła.
-Nic Was nie łączy?! Właśnie widzę!
-Chciałem sie troche rozlużnić więc Paula zaproponowała ze wyjdziemy do klubu. Ten pocałunek nic dla mnie nie znaczy.
-Jesteś zwykłym akłamanym kutasem! Pewnie jakby mnie tu niebyło wylądowalibyście w pokojach nie? Puf.. Co ja mówie pewnie już ją przeleciałęś! No przyznaj się!-widziałam że Paola sie zmieszała. Zauważyłam jak paczy porozumiewawczo na Paole
-Tak masz racjwe przespałem się z nią, ale to nie znaczy ze do ciebie nic nie czuje.
-Ty ch*ju!-wrzasnełąm. Kopnęłam go w kroczę.-I mam nadzieje ze nie będziesz jmiał dzieci z tą suką!-wrzasnęłam i wybegłam jak oparzona.Kątem oka widziałam, że Jay ruszył za mną dlatego przyspieszyłam. Ja debilka jak to ja sie wywróciłam.
-Alex nic ci nie jest- podbiegł do mnie- nie przejumj sie nim, nawet dzisiaj sie możesz wyprowadzić znajdę ci jakis dom mam znajomości więc szybko pójdzie
-Nie Jay ty nic nie rozumiesz ja go naprawdę kochałam i nadal go kocham, nie mam po co żyć bez niego
-Ale istnieją też inne osoby na tym świecie które darzą cię mocnym uczuciem
-Jay..Ja... Ty jesteś moim przyjacielem... Tylko, a może aż przyjacielem.. I kocham Cię, ale w inny sposób. Ja wyjeżdżam.. Wylatuje.. nie zatrzymasz mnie.-udałam się szybkim krokiem do domu The Wanted.
-Wiem że ty mnie nie darzysz tym samym uczuciem. Niw mam zamioaru cie do niczego zmuszać po prostu chce żebyś została. Masz tylu przyjaciół tutaj naprawde chcesz ich wszystkich stracić?
-Wiem ale wszyscy moi przyjaciele wiążą sie z Nathanem, a ja nie chce znać tego... dupka
-Ja wiem, ale ty się zaszyjesz. gdzieś za miastem.. Zobaczysz. Wszystko się ułoży. Ale nie wyjeżdżaj błagam Cię.-jęknął i mnie przytulił. Odwinęłam mu w twarz.
-Nie Jay! ja wylatuje! Dziś w nocy mnie nie będzie. Żegnaj!-pobiegłam do domu.
-NIe pozwalam ci rozumiesz... zrobie wszystko bylebyś została, zamknę cię w pokoju ale nie dam ci uciec. Masz zamiar wrócić do Polski i jak my tam będziemy koncertować to co znowu uciekniesz? Masz zamiar uciekać przed problemami do końca życia? Będziesz musiała z nim się w końcu spotykać i ja wiem że dasz rade. Więc zostań.-Słyszałam co mówi ale olałam to. Wparowałam do domu. Chłopakom jak zawsze odwalało. Spojrzałam tylko na nich i pobiegłam do pokoju. Spakowałam pare rzeczy. Zobaczyłam ulubionego full-capa Nathana. NIe wiem czemu ale wzięłam go. Drzw miałam zamknięte nma klucz nagle usłuszałam że ktoś w nie wali i głos Jay
-Alex otwórz te drzwi, chce porozmawiać, nie możesz nas tak po prostu zostawić
-A właśnie że mogę.-od krzyczałam. Usłyszałam że pod drzwi przyszli również chlopaki. Przez drzwi usłyszałam ich pytanie
-Co jej się stało- zapytał zdziwiony Max. Jay zacz ął im wszystko wyjaśniać, a ja już byłam na dole. usłyszałam tylko groźbę Parkera
-Zbije tego gnoja!-pobiegłam na lotnisko. Chciałam zamówić bilet do Polski ale nie było. Jedyny dosyć tani i na czasie bilet był do Paryża. Kupiłam go i poszłam na odprawę.






*Jak się podoba? Mam nadzieje że bardzo. Czekam na duuuużo komentarzy.*
Od tego rozdziału Ten blog piszę razem z moja przyjaciółką-Basią. Mam nadzieje, że dalej będzie tak duużo komentarzy i wyświetleń. To do następnego.

poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział 27 "Nie wiem kiedy wrócimy. Kocham Cie.;**"

Kiedy się obudziłam Nathana nie było obok. Wkurzyłam się.Spojrzałam na telefon. Dwie wiadomości od Nathana o treści:
 
Poszedłem z Paolą szukać jakiegoś mieszkania bo się uparła.

Nie wiem kiedy wrócimy. Kocham Cie.;**
Ja nie mogę. Pewnie.. A ze mną to nie zostanie.. Szuja. Spojrzałam na budzik. O matko! 14! Szybko wyskoczyłam z łóżka. Ubrałam białą bokserkę, błękitne spodnie i białe trampki. Uczesałam kłosa i ubrałam biało-czarnego full-capa Nathana. Zeszłam na dół.
-Cześć wszystkim.-powiedziałam wchodząc do kuchni. Siedzieli w salonie. Wszyscy obecni w domu. Tylko Jay siedział w kuchni i robił sałatkę. Wzięłam z niej plasterek ogórka i poszłam do lodówki.
-Ej! To moje! Nie dotykaj nie skończone..-powiedział takim śmiesznym głosem ze buchnęłam śmiechem a z salonu przybiegli chłopaki.
-Co sie tu dzieje?-zapytał Seev.
-Hahaha Jayowi odwala.-dalej się śmiejąc wydusiłam z siebie kilka słów.
-Jayuś.. Powtórz.. Też chcemy się pośmiać.-jęknął Max.
-Ej! To moje! Nie dotykaj nie skończone..-powiedział tak jak przedtem a wszyscy wpadli w niepohamowany śmiech. Jay nadąsał się.-Dobra cicho debile jedni!
-Co?! Nawet ja? Osz ty!-wzięłam jego sałatkę ze serkiem i wysypałam mu na głowę.
-Co ty odwalasz?! Powaliło Cię?!-wrzasnął.
-Przepraszam. To tak na żarty.-jęknęłam.
-Coś Ci do cholery nie wyszło!-wrzasnął. Ja z płaczem pobiegłam na górę. Pobiegłam do sypialni i wpadłam na poduszkę.

                                                             *OCZAMI JAYA*

-Co żeś się tak na nią wydarł?!-walnął mnie a tył głowy Max.
-Ja pikole. Co za debil ze mnie. Musze ją przeprosić.-westchnąłem. Seev spojrzał na mnie jakby chciał coś powiedzieć.
-No idź. Zostaniecie sami bo my idziemy do dziewczyn.-powiedział Tom i popchnął mnie na górę a sami wyszli z domu.
-Eh.. Dobra idę.-podszedłem pod sypialnie Sykesów. Cicho zapukałem. Płakała. Tak cholernie źle sie z tym czułem. Wszedłem do środka. Podszedłem do łóżka, usiadłem na skraju i wahając się pogłaskałem ją po włosach. -Ja Cie przepraszam. Nie chciałem tak nawrzeszczeć. Przepraszam Cię..-jęknąłem.
-Ale ja naprawdę nie chciałam! To miało być tak na żarty przepraszam.-popatrzyła na mnie zapłakaniami oczami. Wyjęła z moich włosów sałatę i położyła na poduszce.
-Nic się nie stało. To ja zrobiłem halo. Przepraszam.-przytuliłem ją a ona sie w mnie wtuliła. Była taka cudowna. Jednak to nie ja jestem takim szczęściarzem tylko Nathan.
-Co porobimy?-zapytała już promienna.
-Może Avatar?-zapytałem ze śmiechem.
-Czemu by nie. A gdzie chłopaki.
-No to świetnie chodź. A pojechali do dziewczyn. Sami jesteśmy.-okey. Mam skojarzenia. By Alex pomyślała o czymś więcej poruszałem zabawnie brwiami i dostałem w głowę.
-Ałuu.. Boli. Przecież żartowałem. Chodź.-położyłem swoją rękę na jej ramieniu i zeszliśmy na dół.
-Włącz ja idę po chipsy i sok. Chyba ze wolisz colę.-powiedziałem i pokazałem palcem na płytę z filmem.
-Cole.-dodała. Poszedłem do kuchni i wziąłem nasz zestaw. Położyłem na stoliku. Włączyliśmy i przykryliśmy się kocem.

                                             W tym samym czasie u Nathana i Paoli.

-Matko Nathan.. Byłeś taki.. Uff..Taki cudowny..-dyszała ciężko Paola.
-Uf.. Twarda z Ciebie kobieta.-jęknął Nathy.-Dobra musimy się ubierać bo jeszcze Alex sobie coś pomyśli.-powiedział i zaczął się ubierać. W vanie było duszno. Zaparowane szyby, mokre siedzenia. Jednak było sporo miejsca więc spokojnie można było się ubrać.
-Oj już... słonko.-zbliżyła sie do niego i całowała po torsie.
-Paola. Nie teraz. Musimy jechać już. Ubieraj się misia.-pocałował ja w obojczyk a ona zaczęła ubierać swoja bieliznę i sukienkę. Ogarnęli się i przesiedli do przodu.
-Zachowuj się tak jakbyśmy byli obejrzeć mieszkanie. Pamiętaj.-powiedziała Paola i skradła mu buziaka. Ruszyli do domu. Gdy wrócili była 20. Paola poszła do siebie A Nathan do sypialni jego i Alex. Ona już smacznie spała. Poszedł pod prysznic i w samych bokserkach wróci do pokoju. Położył się obok niej. Zasnął.



                         
*Siemka. Jak się podoba taki obrót sprawy? haha ja zła.. Pa:**

niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 26 "Ciężko jest no, ale dobrze."


Paola McFly 22l.-Brytyjka. Jest florystką. Ruda małpa.. Choć nie do końca.. Wszyscy  zawsze ją  lubili. Kocha śpiewać i oczywiście szalone zakupy
 
-Ekhem.-obudziło mnie chrząknięcie.Otwierałam oczy ale światło mnie oślepiało. Postanowiłam się podnieść. Zrobiłam to i otworzyłam oczy. To był lekarz.
-Dzień dobry. Coś sie stało?-zapytałam i spojrzałam na budzącego się Nathana. Jeja. Jaki z niego słodziak. Jego włosy takie poczochrane.
-Om.. Co co się dzieje?-zapytał i też sie podniósł.
-Witam. Mam dla pani dobrą wiadomość.-powiedział a mi oczy się zaświeciły. No a Sykes jak to Sykes zaczął ziewać.
-Tak?-zapytałam podekscytowana.
-Mam dla pani wypis.-uśmiechnął sie i podał mi małą karteczkę.
-Ale co?! Jak to?! Już!?-Nathan stanął na równe nogi i zaczął wrzeszczeć.
-Nathan nie drzyj japy bo Cię walnę!-krzyknęłam.-Przepraszam pana.I.. dziękuje.-facet wyszedł.-Co ty odwalasz!?-byłam wkurzona.
-No co? Teraz Cię wypuszcza?! Chyba go coś..-przerwałam mu.
-Jak nie chcesz żebym wychodziła to mi to powiedz a nie kombinuj!-krzyczałam. Strasznie nie kuło w podbrzuszu.
-Przestań gadać głupoty! Coś sb ubzdurałaś!-był wyraźnie zdenerwowany.
-Tak! Pewnie! Teraz to moja wina! Oczywiście!-zgięłam się w pół.
-Kochanie co Ci jest? Kochanie.-położył mnie delikatnie na łóżku a ja jęczałam wniebogłosy.
-Nathan! Zawołaj lekarza! Ałaa! Aaa..-leżałam zgięta i płakałam. Nathan pobiegł po lekarza. Ten przyszedł i kazał mu wyjść.

**Oczami Nathana**
Nie ku*wa! Ja sie zabije! Co ja najlepszego zrobiłem?! Jakie rymy.. Nie ma co.. Dobra.. Zaraz co Ja gadam.. Wróć.. o czym ja rozmyślam.. Jpdl! Jak ona poroni to nie wiem co zrobię! Chyba się z mostu rzucę! Nie dobra spokojnie. Spokojnie. Nie no jeszcze cały czas chodzę w kółko.. Kuźwa co tak długo?! O wilku mowa.. Ja do niego nie podejdę. Nie mogę jakoś..O idzie... O bosz... Nie nie mogę! Zamknę oczy.
-Przykro mi..-powaliło pana czy co?! Nie.. To sen!
-To sen! To jest do cholery sen! Powiedz to no powiedz!-zacząłem n im szarpać.Gość był silny więc mnie odepchnął.
-Niech się pan uspokoi. Wiem że to trudne, ale ona pan a teraz potrzebuje.. Musi pan być silny. Jak nie dla siebie to chociaż dla niej. -on jest kuźwa ginekologiem czy psychologiem, bo nie ogarniam.
-Ty psychologiem chyba jesteś.-powiedziałem mu ale już go nie było. Co on duch jakiś? No nie ważne.. Muszę iść do Alex.
-Kochanie.-podbiegłem do niej i mocno przytuliłem.Była taka zimna. Zapłakana. Chciałem tam umrzeć.. To przecież wszystko przeze mnie.
-Straciłam moje dziecko... Straciłam je! Straciłam!-krzyczała. Płakała. Tak bardzo mnie to bolało.
-Kochanie.. Shh..Cichutko. Kochanie. Słonko. Kwiatuszku. Będzie dobrze.. Zobaczysz..-głaskałem ją po włosach.
-Nie! Nie będzie dobrze! Wyjdź stąd!-krzyczała mi do ucha. W sumie to się nie dziwie.. Wszystko zjebałem i mówię że będzie dobrze. Jestem debilem.
-Ale kochanie..-zacząłem. No ale nie skończyłem.
-Wyjdź!-wrzasnęła i opadła na poduszkę. Wyszedłem. Nie miałem zamiaru jej męczyć. Udałem się w stronę domu, ale przy kwiaciarni sie zatrzymałem.  Stała tam ta sama kobieta.. znaczy dziewczyna... Na moje oko miała gdzieś 23 lata. Kłóciła się z jakimś facetem.Wrzeszczeli na siebie. Patrzyłem na to ze zdziwieniem ale gdy ten typ uderzył ją wskoczyłem do środka. I to dosłownie.
-Ej! Gościu! Zostaw ją!-odepchnąłem go a ten walnął o ladę i spadł na drugą stronę. Się trochę filmów oglądało.-Nic Ci nie jest?-facet wstał i podszedł do niej.
-Już tu nie pracujesz!-wrzasnął a ja pociągnąłem ją za rękę i wyszlismy z kwiaciarni. Ona zaczęła płakać.
-Nic Ci nie jest? Nie płacz, proszę.-przykucnąłem przed nią i spojrzałem jej w zapłakane oczy. Szczerze? To czułem jakbym zdradzał Alex. Poczułem coś do tej florystki. Ugh! Debil!
-Nie w porządku. Dziękuje.-uśmiechnęła się. Matko.. Ma taki łady uśmiech.
-Cieszę się.Nie musisz dziękować...-zaciąłem się bo nie wiedziałem jak ma na imię.
-Paola... A ty? Aa.. już wiem. Nathan Sykes, tak?-ale ma cudowne imię. Sykes stój! Ty masz dziewczynę!
-Tak dokładnie.-uśmiechnąłem sie.
-Ja to mam na prawdę pecha. Nie dość ze nie mam pracy to jeszcze mnie z mieszkania wyrzucili.-posmutniała. Oj niech nie smuta.. no kurcze.. haha jestem genialny!
-Oj nie.. Masz szczęście, ze przechodziłem i wezmę Cię do nas.
-Chyba żartujesz.. I jak to do nas?-zapytała ocierając swoje policzki.
-Nie mówię całkiem serio.. I nie ma żadnego ale! Obiecałem Ci ze sie odwdzięczę więc to robię..
-eh... No db.. Ale musimy isć po moje rzeczy. To nie daleko.
-No dobrze. To chodźmy.-podałem jej rękę.
-Nie odpowiedziałeś mi na pytanie.-powiedziała a ja spojrzałem na nią z miną "WTF?"
-Że na jakie pytanie? Że do nas? No tak bo ja jestem w zespole i mieszkam z chłopakami i...-znowu nie dała mi dokończyć.
-No faktycznie. Widziałam Cię w telewizji. O to tu! Ym.. Ja jestem spakowana zaraz przyjdę.-ruszyła w stronę domu. Ja pobiegłem za nią. Wzięła swoje walizki a ja jej je wziąłem.-No i co ty robisz? Poradzę sb przecież.-znowu posłała mi ten swój piękny rumiany uśmiech. Kuźwa! Co się ze mną dzieje?!
-Oj.. ale ja chcem pomóc. Chodź, idziemy do mnie.-znowu podałem jej rękę i poszliśmy do domu The Wanted. Dowiadywałem się od niej sporo ciekawych rzeczy. Mówiła z taką lekkością.. jakbyśmy się znali od zawsze. Była taka cudowna. Może to głupie ale.. ale się w niej zakochiwałem. Jestem burakiem. Właściwie.. to.. W sumie to nie wiem czy jestem z Alex. Właściwie to... Miłości się nie wybiera a życie jest tylko jedno. Staliśmy już pod domem. Złapałem ją za dłonie i powiedziałem.
-Paola.. Wiem że to głupie, bo krótko się znamy i wgl..Ale.. Ja Cie kocham.. I... Moze ty mnie nie... Ale jeśli czujesz to samo to odpowiedz.. Czy będziesz moja dziewczyną.-powiedziałem to! ja to zrobiłem! Nie no! Ja... Ugh!
-Wiesz... Bo ja chyba tez Cię kocham. I zostanę..-pocałowała mnie. Miękkie usta.. I takie słodkie. Weszliśmy do domu. Chłopaki siedzieli w salonie.
-Siema chłopaki! To jest Paola. Będzie u nas mieszkać.. Wyrzucili ją z pracy i nie ma mieszkania.-powiedziałem a oni popatrzyli na mnie ze zdziwieniem.
-Hej. Jestem Max. To Tom, Jay i Seev.-powiedział łysol.-Zaprowadzę Cię do twojego nowego pokoju.-wziął ją za rękę i powędrował na górę.
-Ej stary. Kto to. I tak wgl gdzie jest Alex?-zapytał poirytowany Jay.
-Florystka. Alex jest w szpitalu. Poroniła.-dopiero teraz przypomniałem sobie o Alex. Jezu! Co ja robię?! A ja nawet nie byłem tym załamany.
-Że co ku*wa?! Powinieneś przy niej teraz być a nie sprowadzać jakieś..-no musiałem mu przerwać.
-Przymknij mordę!-doskoczyłem do niego ale Siva mnie zatrzymał. Jay wściekły wybiegł z domu i pobiegł do szpitala.

*Oczami Alex*
Właśnie miałam wychodzić. Ubierałam sie. Gdy wróciłam do sali na łóżku był wypis a do sali wchodził Jay.
-Co ty tu robisz?-zapytałam smutna. Ale jednak mimo wszystko się z tym pogodziłam. Wiedziałam ze najwidoczniej miało tak być.
-Tak mi przykro.-Jay wtulił się we mnie.
-Mi też, ale najwyraźniej tak miało być.-westchnęłam i się do niego uśmiechnęłam.-A tak w ogóle gdzie jest Nathan.
-W domu. I jak przyjdziesz to nie bądź zdziwiona. Nathan pomógł jakiejś kwiaciarce. Straciła pracę i mieszkanie.-powiedział. Przypomniałam sb jak mi coś kiedyś wspominał o niej czy coś.
-Coś mi wspominał o tym. Ze ona mu kiedyś pomogła i wgl. Nie mam nic przeciwko.Idziemy do domu?-zapytałam i wzięłam go za rękę.
-Pewnie chodźmy. Jak się czujesz.
-Ciężko jest no, ale dobrze.-uśmiechnęłam sie. Rozmawialiśmy i po 10 minutach byliśmy pod domem.
-Hej wszystkim!-krzyknęłam wchodząc do domu. Wszyscy rzucili się na mnie.
-Alex!-krzyknęli chórem i zrobiliśmy zbiorowego misia.
-Tęskniłam za Wami.-uśmiechnęłam się.-A gdzie Nathan?
-My za Tb też. Na górze jest. U siebie.-powiedział Tommy.
-Pozwolicie że pójdę już? Późno a ja jestem zmęczona.
-Pewnie. Jutro sie zobaczymy.-powiedział Seev.poszłam na górę do Pokoju Nathan. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam jak siedzą na łóżku i ze sobą gadają. Nathan podbiegł do mnie i przytulił.
-Cześć kochanie.-powiedział.
-Witaj. Przedstawisz nas?-zapytałam z uśmiechem.
-Tak. Paola, Alex, Alex, Paola.
-Witaj. Miło mi Cię poznać.-powiedziała i wyciągnęła do mnie rękę. Uścisnęłyśmy sobie dłonie.
-Wzajemnie. Jestem zmęczona.-jęknęłam.
-To ten.. Lepiej ja już pójdę. Dobranoc.-powiedziała i wyszła.
-Dobranoc.-powiedziałam razem z moim towarzyszem. Poszłam sie odświeżyć. Gdy już wróciłam Nathan leżał w bokserkach. Wskoczyłam na łóżko.
-Przejdziemy przez to razem. Kocham Cię tak mocno.-szepnął mi do ucha.
-A ja Ciebie.-dodałam i sie w niego wtuliłam. Zasnęłam.


*Wróciłam.. Mam nadzieje ze rozdział sie spodoba. Do następnego! ;**