niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 26 "Ciężko jest no, ale dobrze."


Paola McFly 22l.-Brytyjka. Jest florystką. Ruda małpa.. Choć nie do końca.. Wszyscy  zawsze ją  lubili. Kocha śpiewać i oczywiście szalone zakupy
 
-Ekhem.-obudziło mnie chrząknięcie.Otwierałam oczy ale światło mnie oślepiało. Postanowiłam się podnieść. Zrobiłam to i otworzyłam oczy. To był lekarz.
-Dzień dobry. Coś sie stało?-zapytałam i spojrzałam na budzącego się Nathana. Jeja. Jaki z niego słodziak. Jego włosy takie poczochrane.
-Om.. Co co się dzieje?-zapytał i też sie podniósł.
-Witam. Mam dla pani dobrą wiadomość.-powiedział a mi oczy się zaświeciły. No a Sykes jak to Sykes zaczął ziewać.
-Tak?-zapytałam podekscytowana.
-Mam dla pani wypis.-uśmiechnął sie i podał mi małą karteczkę.
-Ale co?! Jak to?! Już!?-Nathan stanął na równe nogi i zaczął wrzeszczeć.
-Nathan nie drzyj japy bo Cię walnę!-krzyknęłam.-Przepraszam pana.I.. dziękuje.-facet wyszedł.-Co ty odwalasz!?-byłam wkurzona.
-No co? Teraz Cię wypuszcza?! Chyba go coś..-przerwałam mu.
-Jak nie chcesz żebym wychodziła to mi to powiedz a nie kombinuj!-krzyczałam. Strasznie nie kuło w podbrzuszu.
-Przestań gadać głupoty! Coś sb ubzdurałaś!-był wyraźnie zdenerwowany.
-Tak! Pewnie! Teraz to moja wina! Oczywiście!-zgięłam się w pół.
-Kochanie co Ci jest? Kochanie.-położył mnie delikatnie na łóżku a ja jęczałam wniebogłosy.
-Nathan! Zawołaj lekarza! Ałaa! Aaa..-leżałam zgięta i płakałam. Nathan pobiegł po lekarza. Ten przyszedł i kazał mu wyjść.

**Oczami Nathana**
Nie ku*wa! Ja sie zabije! Co ja najlepszego zrobiłem?! Jakie rymy.. Nie ma co.. Dobra.. Zaraz co Ja gadam.. Wróć.. o czym ja rozmyślam.. Jpdl! Jak ona poroni to nie wiem co zrobię! Chyba się z mostu rzucę! Nie dobra spokojnie. Spokojnie. Nie no jeszcze cały czas chodzę w kółko.. Kuźwa co tak długo?! O wilku mowa.. Ja do niego nie podejdę. Nie mogę jakoś..O idzie... O bosz... Nie nie mogę! Zamknę oczy.
-Przykro mi..-powaliło pana czy co?! Nie.. To sen!
-To sen! To jest do cholery sen! Powiedz to no powiedz!-zacząłem n im szarpać.Gość był silny więc mnie odepchnął.
-Niech się pan uspokoi. Wiem że to trudne, ale ona pan a teraz potrzebuje.. Musi pan być silny. Jak nie dla siebie to chociaż dla niej. -on jest kuźwa ginekologiem czy psychologiem, bo nie ogarniam.
-Ty psychologiem chyba jesteś.-powiedziałem mu ale już go nie było. Co on duch jakiś? No nie ważne.. Muszę iść do Alex.
-Kochanie.-podbiegłem do niej i mocno przytuliłem.Była taka zimna. Zapłakana. Chciałem tam umrzeć.. To przecież wszystko przeze mnie.
-Straciłam moje dziecko... Straciłam je! Straciłam!-krzyczała. Płakała. Tak bardzo mnie to bolało.
-Kochanie.. Shh..Cichutko. Kochanie. Słonko. Kwiatuszku. Będzie dobrze.. Zobaczysz..-głaskałem ją po włosach.
-Nie! Nie będzie dobrze! Wyjdź stąd!-krzyczała mi do ucha. W sumie to się nie dziwie.. Wszystko zjebałem i mówię że będzie dobrze. Jestem debilem.
-Ale kochanie..-zacząłem. No ale nie skończyłem.
-Wyjdź!-wrzasnęła i opadła na poduszkę. Wyszedłem. Nie miałem zamiaru jej męczyć. Udałem się w stronę domu, ale przy kwiaciarni sie zatrzymałem.  Stała tam ta sama kobieta.. znaczy dziewczyna... Na moje oko miała gdzieś 23 lata. Kłóciła się z jakimś facetem.Wrzeszczeli na siebie. Patrzyłem na to ze zdziwieniem ale gdy ten typ uderzył ją wskoczyłem do środka. I to dosłownie.
-Ej! Gościu! Zostaw ją!-odepchnąłem go a ten walnął o ladę i spadł na drugą stronę. Się trochę filmów oglądało.-Nic Ci nie jest?-facet wstał i podszedł do niej.
-Już tu nie pracujesz!-wrzasnął a ja pociągnąłem ją za rękę i wyszlismy z kwiaciarni. Ona zaczęła płakać.
-Nic Ci nie jest? Nie płacz, proszę.-przykucnąłem przed nią i spojrzałem jej w zapłakane oczy. Szczerze? To czułem jakbym zdradzał Alex. Poczułem coś do tej florystki. Ugh! Debil!
-Nie w porządku. Dziękuje.-uśmiechnęła się. Matko.. Ma taki łady uśmiech.
-Cieszę się.Nie musisz dziękować...-zaciąłem się bo nie wiedziałem jak ma na imię.
-Paola... A ty? Aa.. już wiem. Nathan Sykes, tak?-ale ma cudowne imię. Sykes stój! Ty masz dziewczynę!
-Tak dokładnie.-uśmiechnąłem sie.
-Ja to mam na prawdę pecha. Nie dość ze nie mam pracy to jeszcze mnie z mieszkania wyrzucili.-posmutniała. Oj niech nie smuta.. no kurcze.. haha jestem genialny!
-Oj nie.. Masz szczęście, ze przechodziłem i wezmę Cię do nas.
-Chyba żartujesz.. I jak to do nas?-zapytała ocierając swoje policzki.
-Nie mówię całkiem serio.. I nie ma żadnego ale! Obiecałem Ci ze sie odwdzięczę więc to robię..
-eh... No db.. Ale musimy isć po moje rzeczy. To nie daleko.
-No dobrze. To chodźmy.-podałem jej rękę.
-Nie odpowiedziałeś mi na pytanie.-powiedziała a ja spojrzałem na nią z miną "WTF?"
-Że na jakie pytanie? Że do nas? No tak bo ja jestem w zespole i mieszkam z chłopakami i...-znowu nie dała mi dokończyć.
-No faktycznie. Widziałam Cię w telewizji. O to tu! Ym.. Ja jestem spakowana zaraz przyjdę.-ruszyła w stronę domu. Ja pobiegłem za nią. Wzięła swoje walizki a ja jej je wziąłem.-No i co ty robisz? Poradzę sb przecież.-znowu posłała mi ten swój piękny rumiany uśmiech. Kuźwa! Co się ze mną dzieje?!
-Oj.. ale ja chcem pomóc. Chodź, idziemy do mnie.-znowu podałem jej rękę i poszliśmy do domu The Wanted. Dowiadywałem się od niej sporo ciekawych rzeczy. Mówiła z taką lekkością.. jakbyśmy się znali od zawsze. Była taka cudowna. Może to głupie ale.. ale się w niej zakochiwałem. Jestem burakiem. Właściwie.. to.. W sumie to nie wiem czy jestem z Alex. Właściwie to... Miłości się nie wybiera a życie jest tylko jedno. Staliśmy już pod domem. Złapałem ją za dłonie i powiedziałem.
-Paola.. Wiem że to głupie, bo krótko się znamy i wgl..Ale.. Ja Cie kocham.. I... Moze ty mnie nie... Ale jeśli czujesz to samo to odpowiedz.. Czy będziesz moja dziewczyną.-powiedziałem to! ja to zrobiłem! Nie no! Ja... Ugh!
-Wiesz... Bo ja chyba tez Cię kocham. I zostanę..-pocałowała mnie. Miękkie usta.. I takie słodkie. Weszliśmy do domu. Chłopaki siedzieli w salonie.
-Siema chłopaki! To jest Paola. Będzie u nas mieszkać.. Wyrzucili ją z pracy i nie ma mieszkania.-powiedziałem a oni popatrzyli na mnie ze zdziwieniem.
-Hej. Jestem Max. To Tom, Jay i Seev.-powiedział łysol.-Zaprowadzę Cię do twojego nowego pokoju.-wziął ją za rękę i powędrował na górę.
-Ej stary. Kto to. I tak wgl gdzie jest Alex?-zapytał poirytowany Jay.
-Florystka. Alex jest w szpitalu. Poroniła.-dopiero teraz przypomniałem sobie o Alex. Jezu! Co ja robię?! A ja nawet nie byłem tym załamany.
-Że co ku*wa?! Powinieneś przy niej teraz być a nie sprowadzać jakieś..-no musiałem mu przerwać.
-Przymknij mordę!-doskoczyłem do niego ale Siva mnie zatrzymał. Jay wściekły wybiegł z domu i pobiegł do szpitala.

*Oczami Alex*
Właśnie miałam wychodzić. Ubierałam sie. Gdy wróciłam do sali na łóżku był wypis a do sali wchodził Jay.
-Co ty tu robisz?-zapytałam smutna. Ale jednak mimo wszystko się z tym pogodziłam. Wiedziałam ze najwidoczniej miało tak być.
-Tak mi przykro.-Jay wtulił się we mnie.
-Mi też, ale najwyraźniej tak miało być.-westchnęłam i się do niego uśmiechnęłam.-A tak w ogóle gdzie jest Nathan.
-W domu. I jak przyjdziesz to nie bądź zdziwiona. Nathan pomógł jakiejś kwiaciarce. Straciła pracę i mieszkanie.-powiedział. Przypomniałam sb jak mi coś kiedyś wspominał o niej czy coś.
-Coś mi wspominał o tym. Ze ona mu kiedyś pomogła i wgl. Nie mam nic przeciwko.Idziemy do domu?-zapytałam i wzięłam go za rękę.
-Pewnie chodźmy. Jak się czujesz.
-Ciężko jest no, ale dobrze.-uśmiechnęłam sie. Rozmawialiśmy i po 10 minutach byliśmy pod domem.
-Hej wszystkim!-krzyknęłam wchodząc do domu. Wszyscy rzucili się na mnie.
-Alex!-krzyknęli chórem i zrobiliśmy zbiorowego misia.
-Tęskniłam za Wami.-uśmiechnęłam się.-A gdzie Nathan?
-My za Tb też. Na górze jest. U siebie.-powiedział Tommy.
-Pozwolicie że pójdę już? Późno a ja jestem zmęczona.
-Pewnie. Jutro sie zobaczymy.-powiedział Seev.poszłam na górę do Pokoju Nathan. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam jak siedzą na łóżku i ze sobą gadają. Nathan podbiegł do mnie i przytulił.
-Cześć kochanie.-powiedział.
-Witaj. Przedstawisz nas?-zapytałam z uśmiechem.
-Tak. Paola, Alex, Alex, Paola.
-Witaj. Miło mi Cię poznać.-powiedziała i wyciągnęła do mnie rękę. Uścisnęłyśmy sobie dłonie.
-Wzajemnie. Jestem zmęczona.-jęknęłam.
-To ten.. Lepiej ja już pójdę. Dobranoc.-powiedziała i wyszła.
-Dobranoc.-powiedziałam razem z moim towarzyszem. Poszłam sie odświeżyć. Gdy już wróciłam Nathan leżał w bokserkach. Wskoczyłam na łóżko.
-Przejdziemy przez to razem. Kocham Cię tak mocno.-szepnął mi do ucha.
-A ja Ciebie.-dodałam i sie w niego wtuliłam. Zasnęłam.


*Wróciłam.. Mam nadzieje ze rozdział sie spodoba. Do następnego! ;**

4 komentarze:

  1. Świetny ;* Chcę następny i to jak najszybciej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. zostałaś nominowana :)
    http://zauroczenie-to-poczatek.blogspot.com/2014/05/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  3. No to jeden już za tobą jutro następny :P nie pogniewam się jak bd trochę dłuższe.
    Jutro następny. no a rozdział świetny jak zawsze.

    ale mam wymagania :D

    OdpowiedzUsuń