Zapłaciłam za kurs taksówkarzowi i wbiegłam do domu. Od progu usłyszałam głos babci.
-Skarbie czy to ty?
-Tak już jestem
-Czy się coś stało? Chodź zrobię jakiś szybki kolacje i porozmawiamy.
- Nie dziękuję nie jestem głodna Jadłam na mieście...- musiałam skłamać, jeszcze jakby sie dowiedziała o tych wynikach nie miałabym wolności. Czy oni nie rozumieją że nie jestem głodna.- Pójdę do siebie.- udałam sie do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Popatrzyłam na tą pechową kopertę i nie wiadomo w którym momencie usnęłam.
*rano*
Obudziłam sie i zeszłam na dół Elizabeth jeszcze spala posiedziałam sobie w kuchni czekając na kobietę gdy tylko przyszła zaproponowała mi śniadanie, lecz ja znowu skłamałam ze jadłam. Nie byłam w stanie nic przełknąć. Gdy weszłam do pokoju popatrzyłam na kopertę z wynikami. Zaczęłam znowu rozpamiętywać chwile spędzone z Nathanem. W dalszym ciągu nie rozumiałam dlaczego mnie zdradził. Wiem ze Paola miała lepszą figurę, ale gdyby mi powiedział postarałabym się schudnąć. Nath się wkurzył na mnie o te wyniki a sam wygląda jak wrak człowieka ja w końcu jestem ładna. Jego włosy były nie ułożone tak jakby dopiero co się obudził *.* , ale jego podkrążone oczy jakby w ogóle nie kładł sie spać, miał brodę co do niego nie pasuje coś sie musiało stać. Porozmawiam o tym jutro z Jayem. A wracając do mnie będę jeść bo przecież nie chcę wylądować w szpitalu, ale nie chcę przytyć.Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Skarbie czy to ty?
-Tak już jestem
-Czy się coś stało? Chodź zrobię jakiś szybki kolacje i porozmawiamy.
- Nie dziękuję nie jestem głodna Jadłam na mieście...- musiałam skłamać, jeszcze jakby sie dowiedziała o tych wynikach nie miałabym wolności. Czy oni nie rozumieją że nie jestem głodna.- Pójdę do siebie.- udałam sie do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Popatrzyłam na tą pechową kopertę i nie wiadomo w którym momencie usnęłam.
*rano*
Obudziłam sie i zeszłam na dół Elizabeth jeszcze spala posiedziałam sobie w kuchni czekając na kobietę gdy tylko przyszła zaproponowała mi śniadanie, lecz ja znowu skłamałam ze jadłam. Nie byłam w stanie nic przełknąć. Gdy weszłam do pokoju popatrzyłam na kopertę z wynikami. Zaczęłam znowu rozpamiętywać chwile spędzone z Nathanem. W dalszym ciągu nie rozumiałam dlaczego mnie zdradził. Wiem ze Paola miała lepszą figurę, ale gdyby mi powiedział postarałabym się schudnąć. Nath się wkurzył na mnie o te wyniki a sam wygląda jak wrak człowieka ja w końcu jestem ładna. Jego włosy były nie ułożone tak jakby dopiero co się obudził *.* , ale jego podkrążone oczy jakby w ogóle nie kładł sie spać, miał brodę co do niego nie pasuje coś sie musiało stać. Porozmawiam o tym jutro z Jayem. A wracając do mnie będę jeść bo przecież nie chcę wylądować w szpitalu, ale nie chcę przytyć.Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę.-jakoś nie miałam ochoty na jakichkolwiek gości no ale db. Jak się okazało to był Jay.-Czego chcesz?! Kto Cię wgl wpuścił!-zerwałam się na równe nogi.
-Elizabeth.-ten człowiek mnie wkurza.
-Tyle to też wiem! Czego chcesz?
-Porozmawiać.
-Kurwa człowieku jak się zaraz nie ogarniesz to Cię wyjebie. A poza tym nie mamy o czym rozmawiać. Trzeba było nie mówić Nathanowi, że się ze mną widujesz.
-Nie wrzeszcz panienko. Nie mówiłem nic Nathanowi. Sam mi powiedział, ze mnie śledził.Więc się uspokój.-chwycił mnie za nadgarstki i popchał na łóżko.
-Ahaa. Tak tak. Bo Nathanek z Paulisią nie maja nic do roboty nie?
-Ehh.. Nathan już z nią nie jest. Ty go nie widzisz na co dzień. Świruje. Zachowuje się jakby nie dostał swojej działki.
-Widziałam go wczoraj i to mi wystarcza.Spierdalaj!-zaczęłam się szarpać.Wstałam i wyrwałam się. Jay popchał mnie na łóżko i usiadł na mnie.-Co ty do cholery robisz!?
-Uspokój się. Nathan Cie kocha.. Nie wiesz jak cholernie tego żałuje. Widziałaś go. Kurwa jak zajebany Titanic w Atlantyku!
-Gdyby kochał to by nie zdradził. A poza tym od kiedy ty chcesz, żebyśmy byli razem! Przecież mnie kochasz!
-Alex. tak. Kocham Cię. Ale chcę, żebyś była szczęśliwa. Ja nie potrafię Ci dać takiego szczęścia jak Nathan. I... Paola go zdradziła. Nasłała jeszcze na niego jakiś łachów i go pobili a teraz siedzi i się tnie, a ja nic nie mogę zrobić, bo kiedy próbuje go przekonać on mówi, ze będzie się ciął dopóki z nim nie porozmawiasz. I.. On jest cały z ciachany. Ręce nogi.
-On mnie już nic nie obchodzi.-tak, wiem. To nie prawda. Ale gdybym mu powiedziała prawdę on by mnie zaciągnął do Sykesa, a ja nie chcę być z nim sam na sam i na ng patrzeć.-Musicie znaleźć inne sposoby żeby go przekonać. Przykro mi,a teraz złaź ze mnie!-zepchnęłam go na ziemię tak ze huknął.
-Alex. Ehh.. Ja wiem, że kłamiesz ale dam Ci dzisiaj spokój. Ale nie dam Ci spokoju z tą anoreksją. Musisz wykupić leki i masz jeść. Proszę.-popatrzył na mnie swoimi błękitnymi oczami z tą nutką politowania. Musiałam się zgodzić.
-Dobra. A teraz pozwolisz, ze pójdę na obiad.
-Tak pewnie.Do zobaczenia jutro.-otworzył mi drzwi. Zeszłam na dół. Ja poszłam do kuchni, a on udał się do wyjścia.
-Powiesz mi co sie stało skarbeńku?-zapytałam Elizabeth tym swoim ciepłym głosem.
-Nakryje do stołu.-uśmiechnęłam się do niej tak jak ona do mnie. Za wszelką cenę chciałam uniknął tej rozmowy. Nakryłam do stołu i zasiedliśmy do obiadu. Było pyszne. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Zapraszałaś kogoś?-spojrzałam na moją towarzyszkę ze zdziwieniem.
-Nie ja nie. Ale to pewnie ten twój przyjaciel czegoś zapomniał.
-Nic ze sobą nie brał. Dobrze. Pójdę otworzyć.-poszłam do drzwi. Otworzyłam, a w nich stał.... Nathan! Z jakąś paczką. jeśli myśli, ze mnie przekupi to się grubo pomylił. Zatrzasnęłam drzwi zanim cokolwiek zdążył powiedzieć i wróciłam do stołu.
-Kto to był?-zapytała troszkę zdziwiona.
-Nie nikt ważny. To tylko...-nie zdążyłam dokończyć, bo przerwały mi krzyki Nathana.
-Alex! Kochanie! Błagam! Otwórz mi!! Chce tylko porozmawiać!-tłukł się w drzwi i chyba płakał. Nie chciałam tego słuchać więc pobiegłam na górę. Nałożyłam słuchawki i włączyłam muzykę na fulla. Po chwili przyszła Elizabeth i oznajmiła, ze zostawił paczkę. Machnęłam ręką tak że upadła na ziemię i coś w niej się rozwaliło.
-Dobrze.To już pójdę.-wyszła, a ja upadłam na ziemię i powoli odtworzyłam pudełko. W środku była szarlotka z "Green Street". Na samą myśl się uśmiechnęłam. Była troszkę rozgnieciona i nie wyglądała tak apetycznie ale wzięłam kawałek. Taki z niego romantyk ze nawet dołączył talerzyk i łyżeczkę. Wysilił sie, że hej! Do ciasta dołączony był list. Wzięłam go i zaczęłam czytać.
Kochana Alex
Chciałem cię przeprosić za to co sie stało... Zachowałem się jak palant, ba palant to mało powiedziane. Wszystko co napisze jest bez sensu. Żadne słowa nie wyrażą tego co teraz czuje. Chciałbym do cb wrócić.. chciałbym znowu czuć cię w swoich ramionach, trzymać tak mocno ile tytko zdołam. Nie wiem co czujesz, nie wiem czy wybaczysz, to czy mnie kochasz wciąż wiele dla mnie znaczy. Jeśli nie będziesz chciała ze mną być zrozumiem i spróbuje dalej żyć... Jay ci pewnie powiedział co sie ze mną stało.. Tak to wszystko prawda. Jeśli mnie nie kochasz to obiecuje więcej cię nie nękać i nie nachodzić. Jestem ci w stanie obiecać ze mnie już nigdy nie zobaczysz
Nathan
Przeczytałam ten list. Po mojej głowie kołatało sie 1000 pomysłów co Nathan miał na myśli pisząc " Jestem ci w stanie obiecać ze mnie już nigdy nie zobaczysz" Najczęstsza myśl.. On chce sie zabić! Kocham go i nie mg do tg dopuścić wzięłam telefon i wysłałam Sykesowi krótkiego sms'a
Nathan nadal cię kocham ale nie możemy być razem.. Nie potrafię ci tego wybaczyć.. Przykro mi. Nie pisz więcej ani nie przychodź do mnie
Odłożyłam telefon na szafkę nocną i zaczęłam płakać. Jednak po nie całej minucie dostałam sms'a
Proszę cię tylko o jedno spotkanie. Bądź dziś o 17 w parku niedaleko twojego mieszkania. Bardzo zależy mi na tym spotkaniu.
Rzuciłam telefon na łóżko i poszłam do łazienki obmyć twarz aby nie było widać śladów płaczu. Zeszłam na dół.
-Babciu.. Chciałam z Tb porozmawiać.
-Dobrze. Tylko zrobię herbatkę będzie nam się lepiej rozmawiało.-usiadłam na krześle i czekałam na Elizabeth. Zaparzyła herbatkę i usiadła przy stole.
-Więc o czym chciałaś porozmawiać?
-Chciałam oznajmić, ze wyjeżdżam.
-Ale jak to? Gdzie? Dlaczego? Źle Ci tu mnie?-zasypywała mnie pytaniami a ja coraz bardziej miałam wyrzuty sumienia.
-Po prostu chce wyjechać. Zapomnieć o nim i odciąć się d znajomych. Wyjeżdżam do Paryża.. Nie, Jest mi u Cb jak w niebie. (xd) Tylko, ze za dużo wspomnień jest tutaj. Ehh.. Przepraszam Cię. Ja wrócę za niedługo. Musisz mnie zrozumieć. A teraz przepraszam, ale muszę załatwić z pracą i mam jeszcze trudne spotkanie.-pocałowałam ją w policzek i napiłam się herbatki. Popędziłam na górę. Zadzwoniłam do mojego szefa w sprawie wyjazdu. Był bardzo wyrozumiały i się zgodził. Powiedział też ze bd na mnie czekał ponieważ jestem wspaniałym pracownikiem. Aż zrobiło mi się ciepło na sercu. Kolejnym moim celem było kupno biletu. Zadzwoniłam do biura podróży. Kupiłam bilet na godzinę 20:35. Myślę, ze się wyrobie. Załatwiła wszystkie te sprawy i zaczęłam się ubierać. Chciałam wyglądać jak najładniej. Błękitna sukienka. Włosy spięłam w kokardkę. Zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na dół. Ubierałam właśnie buty kiedy w progu drzwi do kuchni stanęła Elizabeth.
-Wiesz. Mam coś dla Ciebie.-wyciągnęła do mnie kopertę.
-Nie.. Babciu.. Nie mogę tego przyjąć. Ja mam pieniądze. Starczy mi.-byłam troszkę speszona. Wepchała mi pieniądze do ręki i zacisnęła.
-To ode mnie. Będę tęsknić. Jesteś dla mnie jak wnuczka której nigdy nie miałam. Myślę że nie zapomnisz o starej babci.-uśmiechnęła się do mnie a po jej zmarszczkom policzku spłynęła łza. Otarłam ja i się przytuliłam. Tez bd mi jej brakować ale zwyczajnie muszę odpocząć.
-Jeszcze się zobaczymy. Pa.-pocałowałam ją i wybiegłam z domu. W parku byłam punkt 17. Rozglądałam się w poszukiwaniu Nathana. Nagle poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach i głębokie przytulanie. Obróciłam się i odepchnęłam jak sie okazało Nathana.
-Co ty do cholery odwalasz ciulu ty?! Spotkać okej! Ale nie jakieś zjebane czułości mi tu bd okazywać!-co za debil. Może mnie jeszcze bd chciał zgwałcić?!
-Przepraszam nie mogłem sie powstrzymać.-słychać było skruchę w jego głosie.-Ja chciałem się z Tb zobaczyć, chciałem wiedzieć czy to co Jay mówi to prawda.
-No to skoro mnie już zobaczyłeś to ja już sobie pójdę. Wybacz ale się spieszę.- odwróciłam się i już miałam odchodzić Nathan złamał mnie za rękę.
-Poczekaj.. Ja chce z Tobą porozmawiać.
-Nathan zrozum, nie mamy o czym rozmawiać.. Nie moja wina ze Paola cie zdradziła i nasłała kogoś na ciebie. Jeśli poleciałeś na jej seksi ciałko to teraz cierp. Mogłeś mi coś powiedzieć to bym się postarała schudnąć. A teraz już mam idealną figurę ale nie ty na nią będziesz patrzył. A teraz wybacz ale spieszę sie bo przyjeżdża Sam.- Musiałam coś wymyślić żeby sie ode mnie odczepił i dał mi w końcu odejść
-Jaki Sam?-Nathan sie chyba wkurzył, ale w końcu o to mi chodziło żeby dał mi spokój.- Co już masz nowego chłopaka? Mówisz na mnie że cię zdradzam a sama sie pierdolisz na boku!?- teraz już przegiął sam mnie zdradził a mnie będzie o zdradę oskarżał? A podobno mnie kocha.
-Nie to przyjaciel.. A nawet jeśli bym sie z nim przespała to jestem w innej sytuacji niż ty! Bo my nie jesteśmy już razem i mam prawo spać z kim chce, chociaż tg nie rb bo nadal kocham takiego jednego dupka!- wykrzyczałam to i po prostu uciekłam nie mogłam już dłużej na niego patrzeć. Biegłam i odwracałam się by sprawdzić czy za mną biegnie, lecz on tam dalej stał. Nawet stąd widziałam że zabolały go moje słowa i że właśnie sie zastanawia nad tym co zrobił. Byłam wściekła. Nie wiem czy bardziej na niego czy na siebie, miałam przyjść powiedzieć ze kocham ale nie bd razem by wybić mu z głowy samobójstwo. Była godzina 18 kiedy wpadłam do domu po walizkę wzięłam ją i zadzwoniłam po taksówkę. Gdy siedziałam w taksówce napisałam jeszcze do Jaya sms'a
Spotkałam sie z Nathanem, ale chyba pogorszyłam sprawę :( schowajcie wszystkie żyletki i pilnujcie go proszę po sekundzie dostałam odpowiedź:
Okej już chowamy. Ale co sie stało? Dlaczego? Za dużo pytań zadawał ten człowiek
Jak Nathan będzie chciał to wam powie ja nie chce sie tłumaczyć po prostu go przypilnujcie.nie dostałam już odpowiedzi co oznacza że mnie posłuchali.
Weszłam na lotnisko. poszłam na odprawę a po sprawdzeniu walizek udałam sie do pobliskiej kawiarni na ciacho. Niestety była tam szarlotka i wszystkie wspomnienia wróciły. Miałam ochotę sie rozpłakać ale musiałam być twarda.
*Oczami Nathana*
Powiedziała ze Sam to jej przyjaciel i że sie z nim nie przespała bo nadal mnie kocha. Boże dlaczego ja jestem takim debilem. Chciałem ja przeprosić, ale ona już uciekła. Widziałem jak biegła chciałem ją zawołać, ale zbyt bardzo ją zraniłem. Po cholerę na tym świecie taki człowiek, który krzywdzi kobietę swojego życia i przychodząc na przeprosiny oskarża ją o zdradę? Dlaczego ja sie nie mogłem oprzeć tej głupiej Paoli?
Było minęła.. teraz pozostało mi tylko jedno wyjście. Pobiegłam do domu. Chciałem zamówić taksówkę ale wszystkie były zajęte. Niestety z astmą nie pobiegłem daleko.. Poszedłem na przystanek i czekałem na jakiegoś stopa czy autobus. Cokolwiek. Jednak się nie doczekałem. Postanowiłem, ze pójdę na nogach. Trudno. Szedłem tak długo. Nagle zobaczyłem znajomą mi twarz. Był to taksówkarz który pomógł mi dotrzeć do szpitala kiedy Alex... Ehh... Kiedy Alex była w szpitalu. Tylko... O matko! Podbiegłem do mężczyzn którzy go bili. Dostałem dwa razy po mordzie ale w końcu ich odpędziłem. Niestety facet trochę ucierpiał.
-Wszystko dobrze?-zaniepokoiłem się, ale muszę mu jakoś pomóc tak jak on pomógł mi.
-W porządku.. Dzięki za pomoc, gdyby nie ty pewnie by mnie zabili...- odpowiedział
-No wiesz teraz jesteśmy kwita.. ty mi pomogłeś jak sie spieszyłem do szpitala, ja ci teraz... A teraz wybacz bo sie spieszę
-Może cie podwiozę?- zapytał
-Nie to juz niedaleko przejdę sie- nie mogłem sie zgodzić na jego pomoc. Musiałem sobie wszystko przemyśleć, czy to co zaplanowałem jest dobrym rozwiązaniem. Jakieś 10 minut później byłem już w domu.
Skierowałem się do łazienki. Otworzyłem szafkę w poszukiwaniu żyletki, której nie było. Pewnie któryś z chłopaków sie golił i wziął moją żyletkę... Mam nadzieje z nie ma chłopaków w domu. Poszedłem do kuchni w poszukiwaniu jakiegoś ostrego noża lecz gdy wychodziłem w drzwiach pojawił się Max
-Młody co ty robisz?- zapytał. Cholera z teraz akurat musiał przyjść.
-Chciałem sb kanapkę zrobić.-odparłem.
-Gdzie sobie ta kanapkę chciałeś zrobić w łazience? I na czym? Na ręce?-cholera on chyba wiedział że chce ze sb skończyć.
-To ty zabrałeś mi żyletkę?- Zapytałem, chociaż byłem pewny ze to on
- Nie, to nie ja. Jay ją wziął
-Ale dlaczego?
-Pisała do nas Alex jakie masz plany.. kazała cie pilnować więc to rb...
Hejo... I kolejny rozdział tym razem w wykonaniu Basi... Ja tu tylko rb poprawki.xD Jak mijają Wam wakacje?
P.S. Czytasz=Komentujesz plisss
Kochana Alex
Nathan
Przeczytałam ten list. Po mojej głowie kołatało sie 1000 pomysłów co Nathan miał na myśli pisząc " Jestem ci w stanie obiecać ze mnie już nigdy nie zobaczysz" Najczęstsza myśl.. On chce sie zabić! Kocham go i nie mg do tg dopuścić wzięłam telefon i wysłałam Sykesowi krótkiego sms'a
Nathan nadal cię kocham ale nie możemy być razem.. Nie potrafię ci tego wybaczyć.. Przykro mi. Nie pisz więcej ani nie przychodź do mnie
Odłożyłam telefon na szafkę nocną i zaczęłam płakać. Jednak po nie całej minucie dostałam sms'a
Proszę cię tylko o jedno spotkanie. Bądź dziś o 17 w parku niedaleko twojego mieszkania. Bardzo zależy mi na tym spotkaniu.
Rzuciłam telefon na łóżko i poszłam do łazienki obmyć twarz aby nie było widać śladów płaczu. Zeszłam na dół.
-Babciu.. Chciałam z Tb porozmawiać.
-Dobrze. Tylko zrobię herbatkę będzie nam się lepiej rozmawiało.-usiadłam na krześle i czekałam na Elizabeth. Zaparzyła herbatkę i usiadła przy stole.
-Więc o czym chciałaś porozmawiać?
-Chciałam oznajmić, ze wyjeżdżam.
-Ale jak to? Gdzie? Dlaczego? Źle Ci tu mnie?-zasypywała mnie pytaniami a ja coraz bardziej miałam wyrzuty sumienia.
-Po prostu chce wyjechać. Zapomnieć o nim i odciąć się d znajomych. Wyjeżdżam do Paryża.. Nie, Jest mi u Cb jak w niebie. (xd) Tylko, ze za dużo wspomnień jest tutaj. Ehh.. Przepraszam Cię. Ja wrócę za niedługo. Musisz mnie zrozumieć. A teraz przepraszam, ale muszę załatwić z pracą i mam jeszcze trudne spotkanie.-pocałowałam ją w policzek i napiłam się herbatki. Popędziłam na górę. Zadzwoniłam do mojego szefa w sprawie wyjazdu. Był bardzo wyrozumiały i się zgodził. Powiedział też ze bd na mnie czekał ponieważ jestem wspaniałym pracownikiem. Aż zrobiło mi się ciepło na sercu. Kolejnym moim celem było kupno biletu. Zadzwoniłam do biura podróży. Kupiłam bilet na godzinę 20:35. Myślę, ze się wyrobie. Załatwiła wszystkie te sprawy i zaczęłam się ubierać. Chciałam wyglądać jak najładniej. Błękitna sukienka. Włosy spięłam w kokardkę. Zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na dół. Ubierałam właśnie buty kiedy w progu drzwi do kuchni stanęła Elizabeth.
-Wiesz. Mam coś dla Ciebie.-wyciągnęła do mnie kopertę.
-Nie.. Babciu.. Nie mogę tego przyjąć. Ja mam pieniądze. Starczy mi.-byłam troszkę speszona. Wepchała mi pieniądze do ręki i zacisnęła.
-To ode mnie. Będę tęsknić. Jesteś dla mnie jak wnuczka której nigdy nie miałam. Myślę że nie zapomnisz o starej babci.-uśmiechnęła się do mnie a po jej zmarszczkom policzku spłynęła łza. Otarłam ja i się przytuliłam. Tez bd mi jej brakować ale zwyczajnie muszę odpocząć.
-Jeszcze się zobaczymy. Pa.-pocałowałam ją i wybiegłam z domu. W parku byłam punkt 17. Rozglądałam się w poszukiwaniu Nathana. Nagle poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach i głębokie przytulanie. Obróciłam się i odepchnęłam jak sie okazało Nathana.
-Co ty do cholery odwalasz ciulu ty?! Spotkać okej! Ale nie jakieś zjebane czułości mi tu bd okazywać!-co za debil. Może mnie jeszcze bd chciał zgwałcić?!
-Przepraszam nie mogłem sie powstrzymać.-słychać było skruchę w jego głosie.-Ja chciałem się z Tb zobaczyć, chciałem wiedzieć czy to co Jay mówi to prawda.
-No to skoro mnie już zobaczyłeś to ja już sobie pójdę. Wybacz ale się spieszę.- odwróciłam się i już miałam odchodzić Nathan złamał mnie za rękę.
-Poczekaj.. Ja chce z Tobą porozmawiać.
-Nathan zrozum, nie mamy o czym rozmawiać.. Nie moja wina ze Paola cie zdradziła i nasłała kogoś na ciebie. Jeśli poleciałeś na jej seksi ciałko to teraz cierp. Mogłeś mi coś powiedzieć to bym się postarała schudnąć. A teraz już mam idealną figurę ale nie ty na nią będziesz patrzył. A teraz wybacz ale spieszę sie bo przyjeżdża Sam.- Musiałam coś wymyślić żeby sie ode mnie odczepił i dał mi w końcu odejść
-Jaki Sam?-Nathan sie chyba wkurzył, ale w końcu o to mi chodziło żeby dał mi spokój.- Co już masz nowego chłopaka? Mówisz na mnie że cię zdradzam a sama sie pierdolisz na boku!?- teraz już przegiął sam mnie zdradził a mnie będzie o zdradę oskarżał? A podobno mnie kocha.
-Nie to przyjaciel.. A nawet jeśli bym sie z nim przespała to jestem w innej sytuacji niż ty! Bo my nie jesteśmy już razem i mam prawo spać z kim chce, chociaż tg nie rb bo nadal kocham takiego jednego dupka!- wykrzyczałam to i po prostu uciekłam nie mogłam już dłużej na niego patrzeć. Biegłam i odwracałam się by sprawdzić czy za mną biegnie, lecz on tam dalej stał. Nawet stąd widziałam że zabolały go moje słowa i że właśnie sie zastanawia nad tym co zrobił. Byłam wściekła. Nie wiem czy bardziej na niego czy na siebie, miałam przyjść powiedzieć ze kocham ale nie bd razem by wybić mu z głowy samobójstwo. Była godzina 18 kiedy wpadłam do domu po walizkę wzięłam ją i zadzwoniłam po taksówkę. Gdy siedziałam w taksówce napisałam jeszcze do Jaya sms'a
Spotkałam sie z Nathanem, ale chyba pogorszyłam sprawę :( schowajcie wszystkie żyletki i pilnujcie go proszę po sekundzie dostałam odpowiedź:
Okej już chowamy. Ale co sie stało? Dlaczego? Za dużo pytań zadawał ten człowiek
Jak Nathan będzie chciał to wam powie ja nie chce sie tłumaczyć po prostu go przypilnujcie.nie dostałam już odpowiedzi co oznacza że mnie posłuchali.
Weszłam na lotnisko. poszłam na odprawę a po sprawdzeniu walizek udałam sie do pobliskiej kawiarni na ciacho. Niestety była tam szarlotka i wszystkie wspomnienia wróciły. Miałam ochotę sie rozpłakać ale musiałam być twarda.
*Oczami Nathana*
Powiedziała ze Sam to jej przyjaciel i że sie z nim nie przespała bo nadal mnie kocha. Boże dlaczego ja jestem takim debilem. Chciałem ja przeprosić, ale ona już uciekła. Widziałem jak biegła chciałem ją zawołać, ale zbyt bardzo ją zraniłem. Po cholerę na tym świecie taki człowiek, który krzywdzi kobietę swojego życia i przychodząc na przeprosiny oskarża ją o zdradę? Dlaczego ja sie nie mogłem oprzeć tej głupiej Paoli?
Było minęła.. teraz pozostało mi tylko jedno wyjście. Pobiegłam do domu. Chciałem zamówić taksówkę ale wszystkie były zajęte. Niestety z astmą nie pobiegłem daleko.. Poszedłem na przystanek i czekałem na jakiegoś stopa czy autobus. Cokolwiek. Jednak się nie doczekałem. Postanowiłem, ze pójdę na nogach. Trudno. Szedłem tak długo. Nagle zobaczyłem znajomą mi twarz. Był to taksówkarz który pomógł mi dotrzeć do szpitala kiedy Alex... Ehh... Kiedy Alex była w szpitalu. Tylko... O matko! Podbiegłem do mężczyzn którzy go bili. Dostałem dwa razy po mordzie ale w końcu ich odpędziłem. Niestety facet trochę ucierpiał.
-Wszystko dobrze?-zaniepokoiłem się, ale muszę mu jakoś pomóc tak jak on pomógł mi.
-W porządku.. Dzięki za pomoc, gdyby nie ty pewnie by mnie zabili...- odpowiedział
-No wiesz teraz jesteśmy kwita.. ty mi pomogłeś jak sie spieszyłem do szpitala, ja ci teraz... A teraz wybacz bo sie spieszę
-Może cie podwiozę?- zapytał
-Nie to juz niedaleko przejdę sie- nie mogłem sie zgodzić na jego pomoc. Musiałem sobie wszystko przemyśleć, czy to co zaplanowałem jest dobrym rozwiązaniem. Jakieś 10 minut później byłem już w domu.
Skierowałem się do łazienki. Otworzyłem szafkę w poszukiwaniu żyletki, której nie było. Pewnie któryś z chłopaków sie golił i wziął moją żyletkę... Mam nadzieje z nie ma chłopaków w domu. Poszedłem do kuchni w poszukiwaniu jakiegoś ostrego noża lecz gdy wychodziłem w drzwiach pojawił się Max
-Młody co ty robisz?- zapytał. Cholera z teraz akurat musiał przyjść.
-Chciałem sb kanapkę zrobić.-odparłem.
-Gdzie sobie ta kanapkę chciałeś zrobić w łazience? I na czym? Na ręce?-cholera on chyba wiedział że chce ze sb skończyć.
-To ty zabrałeś mi żyletkę?- Zapytałem, chociaż byłem pewny ze to on
- Nie, to nie ja. Jay ją wziął
-Ale dlaczego?
-Pisała do nas Alex jakie masz plany.. kazała cie pilnować więc to rb...
Hejo... I kolejny rozdział tym razem w wykonaniu Basi... Ja tu tylko rb poprawki.xD Jak mijają Wam wakacje?
P.S. Czytasz=Komentujesz plisss
Świetny*o* Weny;*
OdpowiedzUsuń