Poszedłem do domu. Byłem w nim po jakiś 20 minutach. Na nogach to trochę długo no ale cóż.
-Siema chłopaki.-powiedziałem wchodząc do kuchni.
-Już jesteś? I co z Alex? Żyje prawda?!-dopytywał się Jay. Wiem że ją kochał i dalej kocha. Ja na nią nie zasługuję.Tak bardzo ją zraniłem.
-Jay! No żyje! Chłopie... Jest dobrze. Nie denerwuj się. Leży sobie. Jest zmęczona. Ale śmieje się..-zwaliłem Jay na krzesło a ten odetchnął z ulgą.
-Pójdziemy do niej?-zapytał Max.
-No musimy! To nasz obowiązek.-powiedział Tom.
-Niech odpocznie. Jutro do niej pójdziemy.Sorry chłopaki ale ja się muszę położyć.Padam po prostu. Jutro mamy wolne prawda?-zapytałem wyciągając z lodówki sok.
-Tak wolne. I chyba przez najbliższe 3 tygodnie. Jasne idź. Wyglądasz jak trup.-powiedział Tom. Ja tylko kiwnąłem głową i poszedłem na górę.Ściągnąłem z siebie ubrania i upadłem na łóżko. Wziąłem telefon i napisałem sms-a do Alex.
Kochanie. Tak bardzo mi Cię brakuję. Jestem zmęczony. Idę spać. Jutro wpadnę z chłopakami. Kocham Cię. ♥
Nath x
Po chwili dostałem odpowiedź.
Boli mnie. Nathan... Lekarz powiedział, że w najgorszym wypadku dojdzie do amputacji. Ja nie chce. Ja się boję. Idź. Dobranoc Skarbie. Ja Cb też.
Alex :((
To co przeczytałem było straszne. Jak to?! Ja muszę do niej jechać. No muszę.Wstałem i zacząłem sie ubierać. W tym czasie jej odpisałem.
Co?! Jak to!? Musiał się pomylić! Zaraz będę.
Nath x
Nie Nathan. Jesteś zmęczony. Idź się połóż. Jutro przyjedziecie. Idź spać No idź. Proszę Cię. Kochanie... Kocham Cię. Dobranoc Skarbie.
Alex :((
Zrezygnowany opadłem na łóżko i włożyłem jedną rękę pod poduszkę. Wyciągnąłem z niej koszulkę Alex w której zawsze spała. Przytuliłem ją do siebie i napisałem "Dobranoc ♥". Zmęczony i zrozpaczony zasnąłem.
Obudziłem się rano o 9. Ubrałem się i pobiegłem do szpitala.
-Alex! Alex!-wołałem i biegłem pod sale dziewczyny.Stanąłem przed salą ale jej tam nie było. Nic nie było.Odwróciłem się a za mną stał lekarz.-Przepraszam gdzie jest Alex Novak?-zapytałem starszego pana w okularach.
-O tutaj.-uśmiechnął się i wskazał na coś drewnianego po prawej stronie. Spojrzałem. To była trumna a w niej leżała Alex.Była cała sina. Miała zamknięte oczy. Leżała w białej szacie.
-Nie... To nie możliwe. To nie jest ona! To nie ona! Nie ona.-krzyknąłem.
Aaaaaaaaaaaaaa!-obudziłem się z krzykiem. Byłem cały mokry. Spojrzałem na wyświetlacz.1 w nocy. Wstałem z łóżka i zszedłem na dół do kuchni. Jak się okazało nie tylko ja nie spałem.W kuchni siedział Jay.
-Czemu nie śpisz?-zapytałem wyciągając sok z lodówki.
-Jesteście znów razem?-zapytał.
-Właściwie.... To... to ja sam nie wiem.Chyba tak.-dodałem i się napiłem. Sam nie wiedziałem jak to jest. Powiedziała ze mnie kocha ale czy mi wybaczy to ja nie wiem. Posmutniał.
-Mhm. Gratuluję. A ty czemu nie śpisz?-zapytał. Dopiero teraz zauważyłem ze on pije piwo.
-Ej stary. Weź to zostaw.-wyrwałem mu puszkę i wrzuciłem do kosza.
-Co ty robisz?!-zapytał wkurzony.
-O tej godzinie pijesz?Porąbało Cię.Co jest hym?-zapytałem i oparłem się o blat.
-Ty zawsze masz lepiej. Masz dziewczynę, mnóstwo fanek, dziecko w drodze, a ja co? Takie nic.-powiedział i jebnął głową o blat. Ał... aż mnie głowa zabolała.
-Jay..Co ty gadasz? Co z tego ze mam wszystko jak nie jestem szczęśliwy. Moja dziewczyna jest w szpitalu.Boje się o nią. Ułoży się. Zobaczysz. Ja w to wierze ty też musisz.-powiedziałem i podniosłem go. On popatrzyła na mnie i chyba chciał się przytulić.-No chodź tu. Facet też się musi czasem przytulić.-wyciągnąłem do niego ręce a on wtulił się we mnie. Może i to jest mało męskie ale potrzebne.
-Dzięki. Jednak nie jesteś taki głupi na jakiego wyglądasz.-zaczął się śmiać a ja walnąłem go w ramię.-Dobra dobra.-uśmiechnął się. Gadaliśmy jeszcze chwilę.. A przynajmniej tak mi się wydawało. Usnąłem na blacie. Następnego dnia obudziłem się tam gdzie zasnąłem. Otworzyłem oczy i zobaczyłem wszystkich chłopaków krzątających się po kuchni.
-Co wy cholera mnie nie budzicie?!-zapytałem wkurzony ale i zaspany.
-Bo spałeś? Co mieliśmy Cię budzić i co..? Od razu poszedłbyś do Alex? Wyglądałbyś jak jakiś duch. Jeszcze by sie ciebie wystraszyła. Siadaj zjesz coś ogarniesz się i razem pójdziemy do niej.-powiedział Seev.
-Masz racje. Co zrobiliście do jedzenia?-zapytałem drapiąc sie w głowę.
-Hahahahah no chyba śnisz! Sam se zrób.-powiedział przez śmiech Parker. Wziąłem patelnie i zacząłem go z nią gonić. Uciekał aż się kurzyło.
-Jak Cię złapię to nie chciałbym być w twoich skórze.-dalej goniłem go po całym domu. Gdy byliśmy już w kuchni Jay mnie zatrzymał i wyciągnął talerz z kanapkami z nutellą. Wziąłem jedną i dalej go goniłem.
-Sykes!!!!!!!!!!!!!! Opanuj się!!!-krzyknął Max.Od razu przypomniałem sb jak mówiła tak do mnie Alex w tej...tej cudownej chwili. Na samo wspomnienie uśmiechnąłem się, ale przypomniałem sb o Alex i gdzie ona jest. Pobiegłem do pokoju i wrzuciłem na sb czyste ciuchy. Zbiegłem na dół wchłaniając jeszcze niedokończoną kanapkę.
-Chodźcie dziady a jak nie to sam idę.-powiedziałem i w pospiechu ubierałem buty.
-Durniu my już na Ciebie czekamy.-powiedział Seev. No tak. Są ubrani. Wyszliśmy z domu zamykając go na klucz. Wpakowaliśmy sie do samochodu. Jechaliśmy w stronę szpitala. Zobaczyłem sklep z zabawkami. Na wystawie stał ogromny miś.
-Max stój!-krzyknąłem a on się zatrzymał.
-Co ty młody odwalasz?-zapytał lekko wkurzony.
-Idę do tego sklepu czekajcie.-wskazałem na sklep i wyszedł z wozu. Wpadłem do budynku.
-Witam. Poposzę tego misia z wystawy.-powiedziałem i wyciągnąłem portfel.
-Dzień dobry. Przepraszam ale ten nie jest na sprzedaż.-powiedział facet za ladą. Zagotowało się we mnie.
-To po cholerę jest na wystawie!? Zapłacę dwa razy więcej! Dostanę go czy nie?!-byłem wkurzony. Ludzie, a przede wszystkim dzieci się na mnie gapiły. No nie powiem było mi głupio no ale po jakiego grzyba daje na wystawę jak nie na sprzedaż? Facio podszedł do półki z misiem i mi go podał. Tak jak obiecałem podwoiłem stawkę i dałem mu na ladę. Wziąłem go w ramiona i poszedłem do auta. Wsiadłem z miśkiem do środka. Jak się okazało chłopaki tez nie tracili czasu i poszli do kwiaciarni po róże i do sklepu po czekoladki.
-Jezu! Oni nas zatrzymają za za dużą liczbę osób w samochodzie!-wypalił Jay a ja wpadłem w śmiech tak jak reszta. Max odjechał a po chwili był na szpitalnym parkingu. Wysiedliśmy i w piątkę udaliśmy się do budynku. Recepcja-to czego nienawidzę i nigdy nie polubię.
-Dzień dobry. Gdzie leży Alex Novak?-zapytał Max.
-Ciołku! Przecież wiem gdzie ona leży. Chodź już.-powiedziałem i pacnąłem go w głowę.
-A to przepraszam bardzo.-ukłonił się tak jak na filmach. Tom już leżał z Jayem na podłodze. Bosz.. Jaka wiocha.-A ty sb nie pozwalaj na za dużo młody.-dodał.
-Jaki młody? Do kogo pan mówi. Przepraszam ja ich nie znam.-dodałem ze śmiechem a recepcjonistka śmiała się na dobre.
-Będziesz coś chciał!-powiedział Max. Hahaha to już prędzej on.
-Dobra chodźcie głąby bo no... no chodźcie.-ogarnęli się i za mną podążyli pod salę Alex. Stanąłem przed nią i wypatrywałem mojej dziewczyny. Lecz jej tam nie było. Spojrzałem na drzwi. No 69 no... Przecież tego numeru to ja nie zapomnę. Nagle za mną pojawił sie lekarz.
-Przepraszam gdzie jest Alex Novak?-zapytałem starszego pana w okularach. Zupełnie jak w moim śnie. Gdy sb o nim przypomniałem serce podeszło mi do gardła.
-O tutaj.-powiedział. Teraz to myślałem że umrę. Spojrzałem nerwowo w prawo. Alex jechała na wózku. Uff... Powietrze ze mnie zeszło. Upadłem przed wózkiem na kolana i położyłem głowę na jej udach.
-Nathan co ty robisz?-zapytała. Tak strasznie się bałem że jej coś się stało. -Nathan.Kotku.Wstań. Byłam na badaniach i pani chce mnie zawieść na sale. No wstawaj.-powiedziała a ja wstałem.Kobieta zabrała ją na salę. Ja wziąłem miśka i razem z chłopakami weszliśmy do środka.Pielęgniarka pomagała Alex położyć sie albo chociaż usiąść na łóżku jednak na marne. Alex jęknęła. Wepchałem misia w ręce Jaya i podbiegłem do nich.
-Kochanie..-wziąłem ją na ręce. Ona owinęła swoje dłonie wokół mojej szyi. Delikatnie położyłem ją na łóżku.-Proszę.Możesz już puścić misiu.-Alex mnie puściła a na ziemie spadł misiek.-Co ty głąbie robisz?! Ubrudzi się!-zapytałem wkurzony.
-No kazałeś puścić misia.-powiedział Jay.Nie no kurde face plam! Rąbnąłem się w twarz.
-Jay! Czy ty jesteś taki głupi czy tylko udajesz!!! To Alex miała mnie puścić nie ty miśka!-darłem się jak głupi.
-Ahaaaaaa!-zawył loczek. Nie no jak ja z nimi wytrzymuje to ja nie wiem. Jestem najmłodszy a oni zachowują się gorzej niż ja.
-Nathan..Nie krzycz no...-Alex położyła swoją dłoń na moim torsie. No dobra trochę niżej. Aż mnie ciarki przeszły.-Jak masz krzyczeć to idź mi stąd.-walnęła mnie w tors a ja się lekko zgiąłem. -Chłopaki siadajcie i opowiadajcie co tam.-poklepała na miejsce na łóżku.
-Też mogę?-zapytałem.
-Jak nie będziesz krzyczał to tak.-powiedziała.Wziąłem od Jaya miśka i ustawiłem się przed nią.
-A to dla Ciebie.-położyłem ogromnego misia na łóżku.
-Ojej! Jaki kochany.-zgięła sie i chciała przytulic d misia jednak nic z tego.-Ałaaa!-zawyła. Serce mi się krajało.
-Połóż się.Proszę.-dodałem i delikatnie oprałem ją na łóżko.
-Ale ja nie chce tak leżeć. Czuje się głupio. Wy tu siedzicie obok mnie a ja leże.-posmutniała. Niech ona nie będzie smutna. Ja nie chce. Serce mnie boli jak na jej twarzy brakuje tego cudownego uśmiechu.
-Ooo..A co to?-zapytał Siva i pociągnął jakąś wajchę z tyłu łóżka. Jak sie okazało było to do podniesienia górnej części łózka.
-Seev. Jesteś genialny. Dziękuję Ci.-powiedziała.
-To dla Ciebie.-Jay podał jej róże.
-No i czekoladki oczywiście.-dodał Max.
*oczami Alex*
-Ojej! Dziękuję Wam.-dodałam. Otworzyłam je i wzięłam jedną. Poczęstowałam chłopaków. Zajadali się. Nathan wziął jedną. Już miałam włożyć ją do ust ale Nathan uderzył moją dłoń, a czekoladka spadłą na ziemię.Zabolało. Bardzo. Nie wiedziałam o co mu chodzi.-Co ty robisz?!-zapytałam zdenerwowana. Trzymałam się za bolącą dłoń, a łzy cisły mi się do oczu.
-Co ty młody odpierdzielasz?! Pokaż Alex.-Seev wziął moją dłoń i delikatnie masował.
-Kuźwa te czekoladki były z wódką!-wrzasnął i wyszedł z sali.Gdy to usłyszałam cieszyłam się ze tak zrobił.Przecież.. Mogło coś sie stać mojemu dziecku.
-Matko! Co ja bym narobił!-powiedział załamany Max.
-Ej.. Maxik. Już jest dobrze. Nic się nie stało. Nie zamartwiaj się.-powiedziałam i oparłam głowę o poduszkę.
-To może my już pójdziemy. Trzymaj się.-powiedział Jay i udali się do drzwi.
-Dziękuje chłopaki! Pa.-dodałam.Gdy zniknęli za zakrętem powoli wstałam z łóżka. Bolało ale musiałam iść do Nathana. Nie wierzę ze pojechał z chłopakami. Po prostu nie wierze. Stałam już na nogach. Powoli przesuwałam się w stronę drzwi. Prawie bym upadła ale złapałam sie biurka.Jeszcze kawałek i była już na korytarzu. Nathan siedział z twarzą w dłoniach. Nie widział mnie. Powoli usiadłam na krześle obok niego. Cała się trzęsłam. Chyba dlatego ze tak bolało i było trochę zimno. Oparłam głowę o ścianę i ciężko oddychałam. On odwrócił głowę w moja stronę. Popatrzył zapłakanymi oczami na mnie. Był zdziwiony. Chyba.xd
-Uff.. Ale się namęczyłam.. Uff...-dalej ciężko oddychałam. Położył swoją głowę na moim ramieniu.-Sss..-deklu nie po tej stronie.Już miałam powiedzieć ale się powstrzymałam.
-Ja..ja Cię przepraszam. Ja nie chciałem. To było z.. wódką.. Ja nie chciałem żeby coś się stało. To był odruch.. Ja przepraszam.. Tak cholernie.. -wziął moją dłoń i całował.
-Nathan. Nic się nie stało. Daj spokój. Miałeś prawo tak zareagować. Chodźmy do sali.-wstałam i chciałam iść, ale nogi mi się ugięły. Na całe szczęście Nathan mnie złapał i wziął na ręce.Ja przytuliłam się do niego. Czułam jak oczy mi się zamykają. Byłam śpiąca. Nathan położył mnie na łóżku.-Misiu.-powiedziałam do niego i złapałam za dłoń.
-Tak kochanie?-zapytał i usiadł obok mnie.
-Zostaniesz? Pocałujesz? Przytulisz i nie odejdziesz już nigdy?-zapytałam słabym głosem. Byłam zmęczona i obolała. Od pocałował mnie tak jak kiedyś. Znów czułam jego cudowne usta. Rozpłynęłam się. Położył się obok mnie i przytulił.
-"Wyznaję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że nie opuszczę Cię aż do śmierci."-powiedział a łza spłynęła mu po policzku.Delikatnie otarłam ją i wtuliłam się w niego. Razem zasnęliśmy na szpitalny łóżku.
***Hej! A oto kolejny! Życzę Wszystkim Wesołego Alleluja i mokrego Lanego Poniedziałku! Miłego czytania. Nie zapomnijcie o komentarzach! To zobaczenia!
faajny *-*
OdpowiedzUsuńŚwietny *o* Weny życzę i Wesołych Świąt!
OdpowiedzUsuń