sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 22 "Alex. Kochanie"

*Oczami Alex*
Obudziłam się rano. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Otworzyłam oczy i się wystraszyłam.
-Gdzie ja jestem?-spytałam sama siebie czekając na odpowiedź, która i tak nie nastąpi. Podniosłam się do pozycji siedzącej i mnie olśniło.-A tak. Dom rodzinny Maxa.-znów powiedziałam do siebie. Spojrzałam na miejsce obok. Nie było Nathana. Wystraszyłam się.Spadłam na poduszkę, a po chwili drzwi lekko się uchyliły a zza nich wyjrzała głowa Nathana.
-Nie śpisz już skarbie?-zapytał.
-Ty debilu!-wycelowałam poduszką w stronę drzwi, ale niestety się schował.
-Ej. Za co to?-wszedł spokojnie schylając się po poduszkę. Podszedł do łóżka i usiadł na nim. Podał mi poduszkę i założył ręce na piersiach.-Hym?
-No gdzie ty poszedłeś ja się budzę nie wiem gdzie jestem. Jak sobie to uświadamiam to patrzę a cb nie ma, no.-zrobiłam smutną minkę i rozłożyłam ręce chcąc sie przytulić. Przytulił mnie, a gdy zakończyliśmy uścisk powiedział.
-Ubieraj się i zejdź na śniadanie. Za 1,5 wylatujemy. Jay już jest z Klaudią.
-Musze się z nią pogodzić. A gdzie lecimy?-zapytałam czekając na odpowiedź.Jednak on szepnął tylko "niespodzianka" i wyszedł.-No to się ubieram.-westchnęłam i podeszłam do walizki.Wyciągnęłam z niej jakieś ubrania i poszłam do łazienki.Wzięłam szybki, zimny prysznic i ubrałam sie, uczesałam i delikatnie pomalowałam.Gotowa zeszłam na dół.Wszyscy siedzieli w salonie.
-Dzień dobry. Jay!-krzyknęłam i rzuciłam się na chłopaka, który stał przy blacie kuchennym.-Jeny! Dwa dni sie nie widzieliśmy, a ja już się stęskniłam.
-Ojej. Skarbie ja też.-powiedział i pocałował mnie w policzek.
-O-o-o sta-ry! Ona jest moja.-powiedział mój zazdrośnik i podszedł do mnie obejmując w pasie.
-Przecież wiem. Nie odbieram Ci jej. Nie będę ta....Tak robił.-zaciął się.Wiem co chciał powiedzieć. "Nie będę taki jak ty." Dobrze ze tego nie powiedział. Były by jeszcze niepotrzebne kłótnie. Ale wniosek jest taki, że się jeszcze nie pogodzili razem z Klaudią.
-Ty mój zazdrośniku.-poczochrałam mu włosy.-No, a gdzie jest moje śniadanie?-zapytałam i założyłam ręce na piersiach.
-No przecież jest na stole.-powiedział. Całkowie zapomniałam ze jest tu też pani Basia i Max i przed wszystkim Klaudia.
-A no tak.-uśmiechnęłam się.-Dzień dobry Basiu.-powiedziałam i uśmiechnęłam sie a ona to odwzajemniła. Podeszłam do Klaudii i sie z nią przytuliłam. Tak jak kiedyś. Za dawnych dobrych czasów. -Klaudia..Ja nie chce żyć w ciągłej kłótni. Wiesz,że jesteś dla mnie jak siostra. Nie kłóćmy sie już.-łzy naszły mi do oczu.
-Wiem. To ja powinnam Cię przeprosić. Ej, no nie płacz bo Ci się tusz rozmaże.-uśmiechnęła się a ja rzuciłam jej się na szyje.
-Nawet nie wiesz jak sie ciesze. Dobra ja muszę coś zjeść bo coś czuję ze zaraz będzie tu trzęsienie ziemi.-uśmiechnęłam się. Podeszłam do stołu i zaczęłam zajadać sie kanapkami.
-Nathan.-szturchnęłam go łokciem w biodro.
-No co.. Aaa aha. No już.-powiedział a ja się uśmiechnęłam. Dalej jadłam i patrzyłam co robi Nathan.
-No także ten.. Yyy... Bo..No.. Dobra już się ogarniam.Jest taka sprawa, ze dzisiaj wyjeżdżam z Alex i nas nie będzie przez ok. tydzień.-uśmiechnął się.
-Nathan..Ale nie możecie. Mamy trasę za 2 dni.-powiedział Jay.
-Co?! Że ku*wa co?! No chyba Was po*ebało! Ja nie jadę! Nie jadę na tą trasę!-wrzasnął i zrzucił szklanki na ziemię, a następnie wybiegł z salonu i pobiegł na górę.
-Nathan!-krzyknęłam za nim.-Ja bardzo panią przepraszam. Nie wiem co sie z nim dzieje. Nigdy się tak nie zachowywał. Bardzo przepraszam.-powiedziałam i zaczęłam sprzątać szkła.
-Nic sie nie stało. Zostaw to bo sie skaleczysz.-powiedziała Basia.
-Ał.-syknęłam.
-No właśnie o tym mówiłam. Zostaw. Wezmę odkurzacz i to posprzątam. Jay weź ją opatrz.-powiedziała a Jay pociągnął mnie delikatnie za rękę.
-No chodź tu. Opatrzę Cię.-powiedział Jay. Gdzie jest apteczka?!-krzyknął z kuchni.
-W łazience deklu!-odkrzyknął Max i zaczął sie śmiać tak jak reszta towarzystwa. Jay bez słowa pociągnął mnie na górę do łazienki.Wziął bandaż i włoży moją dłoń pod wodę.
-Ssss.-syknęłam. Szczypało. \
-Oj no już już.-powiedział ciepło i owinął moją dłoń bandażem.-No i po bólu.-uśmiechnął się.
-Dziękuję. Jay. Co z Tb i Klaudią?-zapytałam
-BFF.-uśmiechnął się.-Dało mi to dużo do myślenia. To było tylko zauroczenie. -uśmiechnął się i pocałował mnie w obojczyk.
-No ta... Jay. Co ty robisz?-zapytałam i odsunęłam się od niego.
-Alex.. Ja.. Przepraszam.. Wiem. Ty masz Nathana. Przepraszam.-powiedział i wyszedł z łazienki.Zaskoczyło mnie to i to nawet bardzo. Ale teraz musiałam iść do Nathana. Wyszłam z toalety i udałam sie do tymczasowego naszego pokoju. Nathan stał przy oknie i bez celu gapił się w nie. Podeszłam do niego i położyłam swoje lodowate ręce na jego biodra. Otrząsnął się i nerwowo odwrócił w moją stronę.
-Alex.-powiedział.
-Um. Przepraszam. Zawsze takie mam. Ale co ty cholera odwalasz?! Co to miało być!? Debilu! Jesteś sławny i ty to wiesz! Ja też! Trzeba się pogodzić z tym że masz trasy! Myślałam ze się tam spalę ze wstydu! Teraz się jeszcze na Ciebie drę! Chcesz żebym przez Ciebie poroniła deklu?! -zaczęłam wrzeszczeć tak strasznie, że chyba mnie na dole słyszeli.
-Nie mam pojęcia. Przepraszam. Nie mów tak. Alex. Spokojnie. Spokojnie. Usiądź sobie. Opanuj się.-mówił zdenerwowany.
-Taa.. Teraz się opanuj, a ty przedtem to co?!-dalej wrzeszczałam.Coś zakuło mnie w podbrzuszu więc usiadłam i położyłam dłoń na bolącym miejscu.
-Kochanie. Co się dzieje. Spokojnie.-przykucnął przede mną.-Alex.Prze... Co Ci się stało w dłoń.-zapytał czule.
-Chciałam pozbierać te szkła co rozbiłeś i się skaleczyłam.-westchnęłam.
-Skarbie.. Przepraszam.-wziął twoją dłoń i lekko ją musnął.
-Mówię Ci żebyś mnie nie przepraszał!-znowu krzyczałam.-Ała!-jęknęłam.
-Kochanie. Spokojnie.-chwycił poje ramiona.
-Nie. Znaczy tak. Już okey.-powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Kocham Cię. I będę Was kochał. -odsłonił delikatnie moją koszulkę i pocałował mój brzuszek.Położyłam swoje dłonie na jego głowie i lekko zmierzwiłam mu włosy.
-Ekhem. Chodźcie już. Jedziemy do domu.-w drzwiach stanął Jay.
-Tak, już idziemy.-powiedział Nathan, a ja mu tylko przytaknęłam. Jay wyszedł a Nathan zaczął całować mnie po szyi i zjeżdżać niżej. Odepchnęłam go.
-Po 1 to ze Ci wybaczyłam to nie znaczy że od razu pójdziemy do łóżka. A po 2 to mieliśmy schodzić.-powiedziałam z małą złością w głosie.Wzięłam swoją walizkę i udałam się na dół.
-Ku*wa!-rzucił telefonem o ścianę, a po chwili znalazł się obok mnie ze swoja torbą.-Alex.. Przepraszam. Nie chciałem Cię urazić.-powiedział i chciał mnie przytulić, ale ja po raz kolejny go odepchnęłam.
-Ty tylko o jednym! A ja co służąca?!-znów zaczęłam krzyczeć. Zbiegłam na dół.
-Co jest? Alex.-zapytał Jay przytulając mnie.
-No bo Nathan by chciał codziennie i jeszcze cały czas. Ja się w ogóle nie liczę. On myśli że ja potrafię tak jak on, a to nie prawda.Jay no. Weź z nim pogadaj czy coś!!-znowu krzyknęłam.
-Shh... Spokojnie. Alex. Nie krzycz. Pogadam z nim jak wrócimy do domu dobrze?-głaskał mnie po głowie.
-Dobrze.-powiedziałam i się do niego uśmiechnęłam.-Idę się pożegnać.-powiedziałam i poszłam do kuchni gdzie prawdopodobnie była Basia. -Dzień dobry. Ja przyszłam się pożegnać. Wyjeżdżamy. I chciałam jeszcze raz przeprosić za Nathana. Ja nie wiem co sie z nim dzieje. Jest jakiś dziwny.-powiedziałam.
-Nie przepraszaj. Szkoda, że już jedziecie. Miło było przez te dwa dni.A jeśli chodzi o Nathana to musicie porozmawiać poważnie.-uśmiechnęła się i mnie przytuliła.
-Masz rację. Dziękuję bardzo. Muszę iść. Do zobaczenia.-uśmiechnęłam się i wyszłam z kuchni. W drzwiach wpadłam na Nathana.-Pogadamy sobie w domu.-syknęłam i poszłam na pole do samochodu.
-Hej. Jedziemy?-zapytałam Maxa który stał razem z Klaudią przy wozie.
-Tak już jedziemy. Jeszcze Jay i Nathan.-powiedział i w tej chwili z domu wyszli chłopaki a za nimi pani Basia.-Pa mamo.-powiedział Max i przytulił się z kobietą. Zaraz po nim poszła Klaudia.
-Kocham Cię. Przyjedziesz kiedyś do nas?-zapytała dziewczyna.
-Pewnie. Jeśli będę mogła.-powiedziała Basia i się uśmiechnęła.
-Zawsze.-powiedziała i wsiadła do samochodu.Max ruszył. Oparłam się o Jaya. Kontem oka zobaczyłam że Klaudia zrobiła to samo tylko że oparła sie o Nathana. Wiem że też to zrobiłam ale wobec nich miałam czarne scenariusze. Myśląc o tym co powiedziała Basia zasnęłam. Obudziłam sie sama w naszym domu w łóżku moim i Nathana. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Usłyszałam krzyki. To był chyba Jay i Nathan. Wstałam i zeszłam na dół. Stanęłam w przed pokoju i słuchałam ich rozmowy.
-Cos ty debilu zrobił! Ona Cię kocha a ty ją znowu zdradziłeś!?-wrzeszczał Jay.
-Ale ja jej nie kocham! Zrozum to w końcu!-mówił Nathan.Wtedy wpadłam do salonu ze łzami w oczach.
-Trzeba było mi to powiedzieć a nie zdradzać, tchórzu! Jesteś zwykłym ku*asem! Nienawidzę Cię!-wrzeszczałam. Pobiegłam na górę i zaczęłam niszczyć mój i Nathana pokój. Uderzyłam dłonią w lustro które się rozbiło. Zaczęłam wyrzucać wszystkie ubrania z szafy przez balkon, rozbiłam nasze wspólne zdjęcie, a swoją krwią poplamiłam ścianę. Popatrzyłam na plamę. Można z niej było wyczytać "die". Było to dziwne ale nie zastanawiałam się długo nad tym tylko osunęłam sie po ścianie i zaczęłam płakać.
-Alex. Kochanie.-do pokoju przyszedł Jay.-Nie płacz. Chodź.-mówił czule. Jednak ja i tak nie przestawałam płakać. Jay wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego pokoju.
-Jay... Mi to nigdy nie wyjdzie.-powiedziałam.-Z nikim.-dodałam i się do niego przytuliłam.
-Ja Cię kocham Alex. Zraniłaś się.-powiedział i pocałował twoją dłoń.
-To nic.-powiedziałam i musnęłam jego szyję.
-Alex co ty robisz?-zapytał zdezorientowany. Nic nie odpowiedziałam tyko zaczęłam go całować. Oddawał pocałunki.Już miałam ściągać jego koszulę, ale do pokoju wparował Nathan. Popatrzyła się na nas i powiedział.
-Jesteś zwykłą szmatą! Dopiero się rozstaliśmy a ty już bierzesz się za Jaya!Ciekawe ilu było przede mną.-machał rękami.
-Nikogo nie było przed Tb. To ty byleś tym pierwszym. A w dodatku zaszłam z Tb w ciążę.A teraz wynoś się!-krzyknęłam. Jego oczy się powiększyły. Patrzył na mnie z bólem.-Głuchy jesteś?! Wynoś się!-przytuliłam się do Jaya. Nathan wyszedł a ja powiedziałam do Jaya.
-Bądź ze mną.-szepnęłam mu do ucha.
-Będę.-pocałował mnie delikatnie.

Hej. Kolejny rozdział. Ale namieszałam. xd Powinnam zostać mistrzem jakiegoś plątania. Do następnego. :* 

5 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Coś ty zrobiła?!
    Nathan taki sukinkot!
    Dobrze ,że Jay jest zawsze z nią :/
    Mam nadzieję że da radę :(
    Weny *_*

    OdpowiedzUsuń
  3. O, nieee... No jak mogłaś?! Ale loczek też spoko xD Świetny rozdział! Czekam na następny. ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny! Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń