poniedziałek, 16 grudnia 2013

Rozdział 4 "A jak się mogę czuć?! Mój chłopak nie żyję!"

Obudziłam się o 8:40. Poszłam na dół. Tam czekała już Klaudia ze śniadaniem.
-Hej jak sie czujesz?-spytała?
-A jak się mogę czuć?! Mój chłopak nie żyję!-wydarłam się na nią a przecież nic takiego nie powiedziała. Ona się tylko o mnie martwi.-Przepraszam Cię, ale nie radzę sb z tym. Chyba naprawdę nie zapomnę tego dnia.-ostatnie zdanie wypowiedziałam ciszej i wtuliłam sie w przyjaciółkę.
-Wiem Alex. One też był dla mnie ważny. Była jak brat. ale musimy być silne. Dla niego.-powiedziała a mi chciało sie płakać.
-Tak. Obiecałam mu.-i wtedy przypomniałam sb coś. Z kieszonki sukienki wyciągnęłam pudełeczko które wczoraj wzięłam z jego marynarki.
-Wczoraj miał mi się oświadczyć na London Eye. Powiedział, że jak chce to mogę go nosić a jeżeli nie to mam go schować albo wrzucić do rzeki.
-I co zrobisz?
-Zatrzymam. Lecz nie będę go na razie nosić.
-Jutro jest pogrzeb, pójdziesz?
-Szybko. Tak, raczej tak. Chcę się z nim pożegnać.
-Idź sie przebierz. Ta sukienka jest brudna.
-Wiem. Mogłabyś ja wyrzucić?
-Tak.
-Dziękuję. Będę robić dziś porządki, pomożesz?
-Jasnę.
-Zawsze mogę na cb liczyć. Dziękuję ze jesteś.-powiedziałam i udałam sie do łazienki.Weszłam pod prysznic a krople wody obmywały mnie z wczorajszego dnia. Wychodząc zauważyłam coś interesującego. Wzięłam do pokoju i schowałam do pudełka.
-Przyda sie.-powiedziałam do sb i ubrana zaczęłam rzucać rzeczy Marcina na łóżko.Zeszłam na dół po jakieś pudła. Znalazłam. Razem z Klaudią wyniosłam je na górę. Wszystkie 5 pudeł zaniosłyśmy na strych.
-Gotowe.-powiedziała dziewczyna.
-Tak. Zgłodniałam.
-Ja tez. Idziemy na miasto?
-Nie widzi mi sie to no ale nie mamy wyjścia.
-Szybko ubrałyśmy sie i wyszłyśmy do restauracji. Na miejscu zamówiłyśmy naleśniki z czekoladą i soki. Gdy czekałyśmy na zamówienie moją uwagę przykuł pewien chłopak. Nie. Nie zakochałam sie. Po prostu to był ten chłopak który chciał mnie oblać wodą w hotelu. Był z czterema chłopakami. Rozmawiali. Nagle jego wzrok utkwił na mnie. Patrzyliśmy sie na sb, ale jeden z jego kumpli to zauważył i speszony brunet oderwał wzrok. Zamówienie dostarczono. Były pyszne. Po skończonym posiłku zapłaciłyśmy i wyszłyśmy z budynku.
-Czekaj!-usłyszałam za sb głos. Odwróciłam sie i zauważyłam piwnookiego.
-Tak?-spytałyśmy razem z Klaudia.
-Jestem Tom i razem z kumplami robimy parapetówkę i czy nie chciałybyście przyjść?-spytał jakby błagalnym głosem.
-Chętnie, ale... -spuściłam głowę.-Ale mam pogrzeb i.. i nie mogę.
-O Boże.. Przepraszam nie wiedziałem, ale jakbyś chciała pogadać czy wpaść tak po prostu to masz mój numer.. i adres...-powiedział brunet.
-Nie przepraszaj nie wiedziałeś.-spojrzałam na kartkę.-Wpadniemy to niedaleko nas, ale nie jutro. A tak wgl to Alex jestem. Do zobaczenia.-powiedziałam i ruszyłyśmy z Klaudią do domu.

*oczami Toma

Chodźcie łomy! Głodny jestem!-wydarłem sie na nich. po chwili z góry zbiegli chłopaki.
-No chodź już żarłoku.-powiedział Siva.
-Nie jestem żarłokiem tylko od rana nic nie jadłem.
-Dobrze już dobrze kochanie. Nie bulwersuj sie.-powiedział Max.
Wysiedliśmy do vana i ruszyliśmy w stronę ulubionej restauracji. Nareszcie jesteśmy. Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do budynku. Ja zamuwiłęm...Wszyscy zamówili po spaghetti... Gdy czekaliśmy na zamówienie zobaczyłem tą z hotelu. Miała takie smutne oczy. Tak wiem, ze mam Kelsey, ale mogła by być dziewczyną Nathana albo naszą przyjaciółką. Wydaje sie być fajna. Patrzyliśmy na sb, gdy Max nam to przerwał.
-Ej Tom! Co ty>! Ty masz dziewczynę!-powiedział łysolek.
-Wiem, ale wydaje sie być fajna. Może zaprosimy ją na jutrzejszą imprezę?-spytałem.
-No właściwie to czemu nie?-powiedział Jay.
-To co?-spytałem poirytowany.
-Tak, idź!
-O fuck! Wychodzą!-powiedziałem i wyleciałem jak rakieta.
-Czekaj!-krzyknąłem a one się odwróciły.
-Tak?-spytały razem.
-Jestem Tom i razem z kumplami robimy parapetówkę i czy nie chciałybyście przyjść?
-Chętnie, ale... -spuściła głowę.-Ale mam pogrzeb i.. i nie mogę.
-O Boże.. Przepraszam nie wiedziałem, ale jakbyś chciała pogadać czy wpaść tak po prostu to masz mój numer.. i adres...-powiedziałem zdezorientowany.
-Nie przepraszaj nie wiedziałeś.Wpadniemy to niedaleko nas, ale nie jutro. A tak wgl to Alex jestem. -Do zobaczenia.-powiedziała i poszła.
Wróciłem do budynku.-I co?-spytał Nathan.
-Nie mogą mają pogrzeb.-spuściłem głowę.-Dałem im nasz adres i mój numer. Powiedziały, że wpadną, ale nie jutro.
-To smutne. A jak mają na imię?-po raz kolejny spytał Młody.
-Ta brunetka to Alex a ta druga to nw. A tak wgl to co się tak pytasz Młody, co?
-No ciekawy jestem nie?!-zbulwersował się.
-Tak tak zakochałeś się a nie.-chyba trafem, bo już się nie odezwał...



**No to mamy rozdział 4...
A tak poza tym słyszałyście, żę wytwórnia ma zerwać z nimi kontrakt?


4 komentarze:

  1. No to tak ,zapraszalas wiec jestem :)
    Bardzo fajne opowiadanie :D
    Ciekawa jestem czy miedzy Alex a Nathanem coś ten tego czy jak :P
    Weny i czekam na kolejny rozdzial :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę Ci się podoba? Miło mi...:D
      Ja czekam no twoje kolejne rozdziały...:D
      Dzięki..

      Usuń
    2. Serio serio
      Tylko taka mala prosba :)
      Informuj mnie przez komentarz pod ostatnim postem na moim blogu o nowych rozdzialach
      Z gory dziekuje :*

      Usuń
    3. Naprawdę? Chcesz? Miło mi... okey...

      Usuń