-Hej mamo!-powiedziałam
-Dzień dobry!
-Hej kochanie. Cześć Marcin. O Klaudia.
-Dzień dobry..
-Upiekłam szarlotkę chcecie? Pewnie że tak. Ola ukrój ciasto.
Zaczęłam kroić szarlotkę myśląc nad wszystkim.. To będzie ostatnie danie, ostatnia rozmowa wspólna rozmowa w kuchni. Jutro wszystko będzie inne jutro zacznę nowe życie. Życie w Londynie. wylot mamy o 6:30. Rodzice nic nie wiedzą... Musze napisać im list. Pewnie będą mieć do mnie żal ale ja muszę stąd uciec. Już nie dam rady. Ciągle pretensje, czami nawet użycie siły, teraz już nie ale przedtem prześladowanie w szkole. Ja już nie mogę. Z talerzem poszliśmy do mojego pokoju. Tam obmyślaliśmy plan.
-Zostanę u Alex ty pojedziesz do domu i spotkamy się na lotnisku.-Marcin.
-No a bagaże?-Klaudia.
-Wpadniemy do mnie przed wylotem.
-Okey no to ja się zmywam. Pa miski do jutro.
-Pa.
-Hej.
Odprowadziłam dziewczynę do drzwi. Z Marcinem oglądaliśmy Dary Anioła. Po skończeniu poszłam się wykąpać. Za mną poszedł chłopak a ja zaczęłam pisać list. Skończyłam a on jeszcze był w łazience. Zaniepokoiłam się. Poszłam sprawdzić czy wszystko jest okey.
-Tak tak zaraz przyjdę.-powiedział.
-Okey.-wróciłam do łóżka. Po chwili wrócił wskoczył pod pierzynę i wtulił się do mnie. Szybko zasnęliśmy.
Obudził mnie dzwonek mojego budzika. Wyplotłam się z objęć chłopaka i poszłam do łazienki. Ubrałam się i pomalowałam, a włosy rozpuściłam. Wróciłam do pokoju a Marcin był już gotowy. Wzięłam bagaże a on zadzwonił po taksówkę. Ostatni raz usiadłam na łóżku i wzięłam zdjecie rodzinne.
-Bedzie dobrze, jestem tu.-powiedział chłopak.
-Wiem. Kocham Cię. Idziemy?-spytałam a on kiwnął twierdząco głową. Ruszyłam po cichu do pokoju rodziców. Położyłam list na komodzie i ostatni raz spojrzałam na ich twarze. Na dole czekał już Misiek. Wyszliśmy a taksówka pojechała pod dom chłopaka a następnie na lotnisko. Zapłaciliśmy i podbiegliśmy do czekającej już na nas Klaudii. Po chwili wzywano nas na odprawę. Pół godziny później siedzieliśmy już w fotelach.
-Witaj nowe życie.-szepnęłam do siebie i wtedy samolot wystartował.
*oczami mamy Alex
Wstaliśmy jak zwykle o 6:30. Poszłam do łazienki się odświeżyć i ubrać. Wracając usłyszałam głos męża.
-Alicja patrz.-powiedział niespokojnym głosem i podał mi kartkę. Spojrzałam na nią. Był to list od... Oli! Obawiałam się najgorszego.Jednak zaczęłam czytać.:
Kochani rodzice!
Pewnie ten list zauważyliście pół godziny po obudzeni się, albo nawet go nie przeczytaliście. Cóż. Nigdy się mną nie interesowaliście, tak samo jak Łukaszem pewnie dlatego wyjechał. Ja też już miałam dość! Nie dawałam już rady! Czekałam na osiemnastkę Klaudii. Doczekałam sie. Nie szukajcie mnie. Jestem już pełnoletnia, poradzę sobie. Jak zawsze. Nie martwcie się też... Pff... Po co wam to mówię. Wy to już wiecie od 18 lat! Żegnam.
OlaDo oczy napłynęły mi łzy.
-To moja wina. Byłam cały czas zajęta, albo w pracy. nie znałam własnego dziecka!
-Spokojnie Alicja. Spokojnie. Będzie dobrze. Mówię Ci.-powiedział zatroskany Kuba.
Zaczęłam płakać. Nawet nie poszłam do pracy tyko cały dzień leżałam w łóżku.
Jest pierwszy rozdział. Myślę ze się spodoba. Pamiętajcie CZYTASZ=KOMENTUJESZ.
Proszę o szczere opinię... :)
Rozdział świetny ! Czekam na następny ;3
OdpowiedzUsuńAwww ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :*
Co cię tak naszło na wyznania?? A blog nie jest fajny...
OdpowiedzUsuńFajnie się zapowiada ^^
OdpowiedzUsuńSzczerze ?
To pierwszy blog, który mi się przyjemnie czyta. Nie zauważyłam żadnych błędów ortograficznych, interpunkcyjnych itd. , a ja zawsze się do tego przyczepiam ^^
Tak trzymaj ^^
+ zrobisz bohaterów ? chyba, że są, a ja jestem ślepa ^^