**Następnego dnia
Wstałam zmęczona. Zmęczona życiem. Nie miałam pojęcia co będzie później. Ze mną i Nathanem.Leżałam na łóżku. Obok mnie spał Jay. Ustaliliśmy ze możemy spać razem. Wstałam z łóżka tak aby nie obudzić chłopaka. Ubrałam dresy, bluzę, jakiegoś full-capa, wzięłam telefon ze słuchawkami i zeszłam na dół. W korytarzu ubrałam adidasy i wyszłam z domu nie mówiąc nic. Założyłam słuchawki i włączyłam ciężką muzykę.Na dworze była mgła i ogólnie było zimno. Mi też ale to nie ważne. Biegłam w stronę parku.Cały czas myślałam nad moją przyszłością nad wszystkim. Z czasem miałam coraz większy mętlik w głowie. Na miejscu usiadłam na huśtawce i lekko bujając się dalej myślałam. Siedziałam już tak z 2 godziny, ale w końcu wstałam i pobiegłam do domu, bo moja głowa już nie wytrzymywała. Stanęłam przed drzwiami i nacisnęłam klamkę. Weszłam do korytarza ściągnęłam buty i poszłam do kuchni.
-Gdzie ty ku*wa byłaś?! Nic nie powiedziałaś?! A my się tu martwimy! Co ty kobieto odwalasz?!-zaczął wydzierać się na mnie Max.
-Po co martwić sie o kogoś kto jest beznadziejnym człowiekiem? Po co martwić sie o kogoś kto pokazał swojej drugiej połówce, że potrafi zrobić coś co sprawi ze będzie czuł ból i to tak wielki ze nie pozbiera się nawet drugiego dnia po tym? Po co martwić sie osobą która jest zagrożeniem dla wszystkich wokół? Po co w ogóle rodzą się takie osoby? Nie rozumiem ludzi którzy mnie akceptują.-powiedziałam i poszłam do pokoju zostawiają wszystkich osłupiałych. Udałam się do pokoju. Położyłam się na łóżku i pozwoliłam by łzy wypłynęły z moich oczu.
**Oczami Nathana.
Siedzieliśmy w kuchni.Nagle do niej weszła Alex. Była taka smutna. Max zaczął na nią krzyczeć. Ale to co ona powiedziała dało mi cholernie dużo do myślenia. Wybiegłem z domu ubierając jedynie buty.Pobiegłem najpierw do jubilera.
-Dzień dobry. Czy naprawiłby pan ten łańcuszek?-podałem mu rozerwany wisiorek Alex.
-Dzień dobry. Tak. Ale dopiero na jutro.-powiedział a ja wyciemniałem z portfela 5 stów i rzuciłem na ladę.
-Zrobi pan to w 5 minut?-spytałem a on pociągnął do sb pieniądze i wisiorek idąc do pomieszczenia obok.Nie minęło nawet 5 min. a facet był już z powrotem z naprawionym wisiorkiem.-Miłego dnia.-powiedziałem wychodząc z budynku. Boże co te pieniądze robią z człowiekiem. Schowałem go głęboko do kieszeni i pobiegłem do kwiaciarni.
-Dzień dobry. Poproszę 150 róż.-dodałem a kobieta poszła na zaplecze i przyniosła kosz z różami.
-Musiał pan zrobić coś okropnego swojej dziewczynie. Nie wnikam, ale na pewno wybaczy panu.-wyciągnęłam pieniądze i już miałem podawać jej banknoty ale ona chwyciła moja dłoń.
-Proszę zostawić. Moja strata.-dodała a ja wziąłem wizytówkę z portfela.I podałem kobiecie.
-Ma pani u mnie wielką przysługę. Proszę dzwonić w razie potrzeby.-dodałem i wziąłem kwiaty w ramiona pomimo ze był koszyk.
-Życzę powodzenia.-dodała a ja wyszedłem z kwiaciarni.Pobiegłem do domu starając się nie upuścić żadnej róży. Szybko przyszedłem do domu. Po ok. 5 minutach stałem w korytarzy ściągając buty. Poszedłem na górę i stanąłem pod drzwiami McGuinessa. Przystawiłem do nich ucho i słuchałem czy Alex jest sama. Usłyszałem szloch. Nie zastanawiając sie z impetem otworzyłem drzwi i podszedłem do łóżka. Rzuciłem róże na ziemie padając na kolana.Alex popatrzała się na mnie zapłakanymi oczami. Poczułem sie okropnie.
-Słońce! Nie płacz. Wysłuchaj mnie proszę! Ja nie umiem bez Ciebie normalnie funkcjonować. Nie jem nie śpię prawie nic nie piję. Cały czas zadręczam się myślami. Cały czas siedzisz w mojej głowie. Jesteś całym moim światem. Światem który kiedyś nic nie znaczył a gdy pojawiłaś się ty wszystko się zmieniło.Zmieniłaś moje życie na lepsze. A gdy teraz widzę Cie jak chodzisz smutna gdy... gdy ostatnio pocałowałaś Jaya i gdy dzisiaj powiedziałaś Maxowi co leżało ci na sercu zrozumiałem że to co zrobiłem.. Zrozumiałem ze jestem idiotą!! Błagam Cię wybacz mi!-mówiąc to usiadłem na łóżku a ona podniosła sie do pozycji siedzącej.Gdy skończyłem wzięła moją rękę i przejechała po niej. A no tak... Przez te róże miałem całe zakrwawione ręce.Uniosła ją do góry i podstawiając do ust delikatnie je musnęła.
-Tęskniłam.-powiedziała zdławionym ale wesołym i ciepłym głosem.Patrzyła w moje oczy a ja w jej. W końcu wybuchnąłem i wtuliłem sie w nią.Ona oddała uścisk. Czułem się zwycięzcą... Czułem że mam obok siebie największy skarb świata.
-Tak bardzo Cię kocham.-powiedziałem dalej wtulony w nią.A ona znów powiedziała słowo.
-Tęskniłam.
-Ja też. Tak bardzo.-oderwała się ode mnie i poszła do łazienki. Po chwili przyszła ze zmytym makijażem i apteczką w ręce. Usiadła na łóżku i pociągnęła moją rękę do sb.
-Alex... Nie trzeba.-powiedziałem zrezygnowany.
-Zamknij sie!-warknęła. Z lekka się wystraszyłem, jednak wolałem być cicho. Przecież ona jest w ciąży nie może się denerwować. Nalała wody utlenionej na gazik i przejechała po mojej ręce. Syknąłem. Owinęła bandażem i zahaczyła by się nie odwiązał. To samo zrobiła z druga ręką. Gdy skończyła wziąłem je z jej ud i sięgnąłem do kieszeni.
-Naprawiłem. Chcesz go nosić?-spytałem i otworzyłem swoją dłoń.
-Zawiesisz?-spytała i odwróciła się do mnie plecami. Zrobiłem co kazała a ona znów odwróciła się twarzą do mnie.
-Jak się czujesz?-zadałem kolejne pytanie.
-Dobrze.-po raz kolejny odpowiedziała krótko. Zaczęło mnie to już denerwować.
-Dlaczego nic nie mówisz? Jesteś jakaś oschła. Tak wiem. Trudno Ci o tym wszystkim zapomnieć ale...-przerwała mi.
-Nie.. To nie o to chodzi. Po prostu... Czuje się okropnie z tym że pocałowałam Jaya. Tak bardzo Cię kocham a pozwoliłam byś cierpiał.-rozpłakała się.
-Proszę nie płacz. Alex.. Nie płacz. To przecież ja... wiesz.. no ja zacząłem. I jest mi z tym bardzo ale to bardzo źle. Ale czuje że mam obok sb wielki skarb, bo ty tu jesteś.
-Kocham Cię Nathan!-powiedziała i spojrzała na moje usta.
-Całuj słońce, całuj.-uśmiechnąłem się a ona wpiła sie w moje usta.Tak bardzo mi tego brakowało. Tego słodkiego smaku jej ust. Uśmiechaliśmy się przez pocałunki. Teraz była taka promienna. Tak bardzo ją kocham.Nagle ktoś wszedł do pokoju, ale nam to wcale nie przeszkadzało i kontynuowaliśmy swoją czynność.
-Upss..-syknął nie kto inny jak Parker. Zamknął drzwi a my buchnęliśmy śmiechem.
-Wiesz. Szkoda mi trochę Jaya. Nie mam pojęcia czy wybaczy Klaudii.-powiedziała moja towarzyszka.
-Mam nadzieję. Ale to fajny chłopak. Na pewno znajdzie sobie kogoś.Idziemy na dół?-zapytałem.
-No to mnie goń.-krzyknęła i wybiegła z pokoju. Zacząłem ją gonić.Pobiegła nie gdzie indziej jak do salonu i schowała się za Tomem. Wszyscy popatrzyli na nas jak na... no dobra nie wiem jak no ale dziwnie.
-No co?-spytaliśmy razem z Alex.A Tom się uśmiechnął.
-Jesteście razem?-zapytał Jay.
-Tak! Od jakiejś pół godziny.-powiedziała Alex i się szeroko uśmiechnęła.
-Ale się cieszę!-krzyknął Loczek.
-My też. I to bardzo. Ej! Chodź tu no!-powiedziałem zbulwersowanym głosem i spojrzałem kocimi oczami na Alex.
*Hej! Chyba trochę krótki nie? ym ym.. nie miałam pomysłu co dalej więc ucięłam. Następny.... Wkrótce.;) KOMENTUJCIE! :)
piątek, 28 lutego 2014
środa, 26 lutego 2014
Rozdział 18 "Tylko nie ubieraj się za skąpo"
-Tak?-spytałam.
-No cześć siostra! Nie żeby coś ale masz mi tu za pół godziny być w szpitalu.-usłyszałam głos Łukasza po drugiej stronie słuchawki.
-Co czemu?! Co się stało?!-spytałam strasznie podenerwowana.
-No na rehabilitację nie? No zbieramy się! No już!-powiedział i się rozłączył.
-Jay? Loczku ty mój.-zbliżyłam się do niego aż za blisko. Sama zdziwiłam się tym co robię ale dalej w to brnęłam.
-Tak?-schylił się a ja poczułam jego oddech na mojej szyi.
-Pójdziesz ze mną do.. Fuck! Miał wiedzieć tylko Nathan! Ale ty też jesteś ważny. Pójdziesz ze mną do szpitala?-spytałam niepewnie i stojąc jeszcze bliżej niego pocałowałam w policzek.
-Jak to do szpitala? Po co? A ten buziak był miły. Mogę jeszcze raz poprosić?-spytał i nadstawił policzek. Dałam mu buziola i zaczęłam w skrócie mówić o co chodzi.-Czemu mi wcześniej nie powiedziałaś?-spytał gdy wszystko mu powiedziałam.
-Bo miał o tym wiedzieć tylko Nathan. Ale teraz wiesz jeszcze ty i nikt inny okey?-spytałam mrożąc go wzrokiem. On tylko kiwnął głową na tak a ja wzięłam ubrania i poszłam się przebrać. Gotowa wyszłam z łazienki a Jay siedział na łóżku.
-To co idziemy?-spytałam.
-Tak.-powiedział i wziął mnie na barana.
-Umiem chodzić.Jay....-powiedziałam zrezygnowana.
-Wiem ale ja chcę cię ponosić.-odparł gdy byliśmy już na dole. Weszliśmy do kuchni a tam byli wszyscy razem z ''parą''. W oczach Nathana widziałam jakby złość, smutek i nienawiść w jednym.
-No cześć wszystkim.-powiedziałam z uśmiechem dalej siedząc na Jayu. Wszyscy patrzyli się na nas dziwnie. A niech się patrzą.
-Cześć?-powiedział a raczej spytał Tom.-Co wy?
-Boże! Znowu zaczynasz? Dobra myślcie sb co chcecie! My idziemy.-prawie ze krzyczałam. Zeszłam z Jaya i udałam się w stronę drzwi. On pobiegł za mną. Ubrałam szybko buty i kurtkę i razem wyszliśmy na pole.
-Oj no nie przejmuj się no.-powiedział i mnie przytulił.
-No masz rację. Chodźmy bo się jeszcze spóźnimy.-dodałam i szybkim krokiem ruszyliśmy w stronę szpitala. Nie rozmawialiśmy za dużo.W sumie to w ogólne nie gadaliśmy. Przyszliśmy na miejsce w samą porę.Stanęłam pod drzwiami gabinetu mojego brata i zapukałam. Jak zwykle usłyszałam proszę i weszłam.Jay poszedł ze mną. Co będzie sam na korytarzu siedział.
-No hej brat.
-Cześć sis. Cześć Jay. A gdzie Nathan?-spytał a ja znieruchomiałam. Mam mu powiedzieć? Przecież on mu jeszcze coś zrobi. No ale nie będę kłamać.
-Ymm.. No bo ten. O rany... Ale to trudne. On mnie zdradził i nie jesteśmy już razem a Jay to mój przyjaciel nie wliczając Toma. I jestem w ciąży z Nathanem.-jakimś cudem powiedziałam wszystko na jednym oddechu. On popatrzył na mnie z otwartą buzią a po przeanalizowaniu tego odezwał się.
-Zabije gnoja!Jak to jesteś w ciąży?!-spytał z jeszcze bardziej wytrzeszczonymi oczami niż przedtem.
-Daj spokój. No normalnie. Dobra koniec tematu! Rób to co masz zrobić okey?-spytałam zdenerwowana a Łukasz zaczął moją rehabilitacje. Loczek cały czas przyglądał się każdym moim ruchom. Uwinęliśmy się w 20 minut.Dosyć szybko ale to nawet lepiej.
-To cześć. Jutro będę o tej samej godzinie.-dodałam i już mieliśmy wychodzić ale Łukasz mnie zatrzymał.
-Przez to wszystko nawet Ci nie pogratulowałem. Bardzo się cieszę. Przepraszam Cię.-ze smutną miną przytulił mnie a ja odwzajemniłam uścisk.
-Nie ma o czym gadać. Dziękuję.Pa.
-Trzymaj się. Pa.-usłyszałam i wyszliśmy z sali. cały czas idąc w ciszy po 10 minutach szybkiego spaceru byliśmy już pod domem. Weszliśmy do korytarza. Ściągnęliśmy buty i kurtki i udaliśmy sie do salonu, bo zapewne tam wszyscy siedzieli.
-Cześć. Co robicie?-spytał mój towarzysz.
-Cześć. Nic. Alex...Przepraszam.-powiedział Tom wstając i podchodząc do mnie.-To nie było fair.A tak w ogóle to nie podziękowałem Ci za tą rocznicę. I tobie Jay też nie. Więc może tak na przeprosiny i podziękowanie pójdziemy do jakiegoś klubu? -zapytał Parker a ja zmroziłam go wzrokiem.-No przecież nie będziesz pić alkoholu. Napijesz sie soku potańczysz i sie zwiniemy nie chłopaki?-zapytał sie siedzących wgl nie zwracając uwagi na Klaudię która też tam była.
-Jasne!-powiedzieli równo.
-No okey to ja sie idę ubrać.Czekajcie na mnie tutaj za pół godziny.-z uśmiechem ruszyłam w stronę pokoju Jaya. Wychodząc z salonu usłyszałam głos Nathana.
-Tylko nie ubieraj się za skąpo.-puściłam to z wiatrem. Nie będzie mi mów były mówił jak mam sie ubierać. Podążyłam do pokoju i wzięłam się za wybieranie ubrań. Postanowiłam ze jak na złość ubiorę się mega seksownie. Postanowiłam na czarną krotką i w dodatku bez pleców koronkową sukienkę i szpilki o tym samym kolorze,a do tego zegarek. Włosy rozpuściłam i zrobiłam mocny makijaż. Spojrzałam na zegarek.Idealnie minęło pół godziny. Zeszłam na dół. Wszyscy już na mnie czekali.
-Boże! Alex! Wyglądasz przepięknie!-powiedział Jay z otwartą buzią.
-Dokładnie!-przyznała mu reszta. A Nathan oczywiście mruknął pod nosem.
-Mówiłem żebyś nie ubierała się tak seksownie.-znowu to olałam ale swoją drogą miło ze tak powiedział pomimo ze Klaudia też wyglądała niczego sobie.
-To co idziemy już?-spytał jak zwykle napalony Parker.
-No idziemy idziemy.-z uśmiechem powiedzieli chłopaki. Wszyscy razem wyszliśmy z domu. Siva zamknął go na klucz i zasiadł od strony kierowcy, ponieważ nie miał zamiaru pić. Czyli nie będę sama z soczkiem! Dom chłopaków stał w takim miejscu że3 nigdzie nie było daleko. A szczególnie do klubów. Na miejscu wysiedliśmy z.. nie zaraz. Oni wysiedli. Jay szybko obiegł samochód dookoła i otworzył mi drzwi podając dłoń jak gentelmen i wszyscy razem udaliśmy sie do budynku.Poszliśmy do stolika dla vipów.
-To ja z Tomem idę po napoje.-powiedział Maxio i poszli.
-O rany ale tu gorąco.-powiedziałam i ściągnęłam trochę ramiączka.
-Załóż te ramiączka. Faceci się na cb patrzą.-powiedział Sykes.
-Jay a tb nie jest ciepło?-spytałam nie zwracając uwagi na Nathana.
-Gdzie byłaś z Jayem?-znowu zadał mi pytanie.
-Chyba musi być duża kolejka, bo coś ich długo nie ma.
-U Łukasza na..-zaczął ale Tom i Max przyszli z naszymi trunkami. Wybawiciele! Wzięłam kilka łyków i pociągnęłam Jaya na parkiet. Na początku był trochę zdezorientowany a później się rozkręcił. Nasz tanie był dziwny i to bardzo. Ale później przerodził sie w coś... co wyglądało jak jakiś taniec erotyczny. Zaczęliśmy sie o sb ocierać. Zjeżdżałam sb w dół jego ciała. Nawet mieliśmy się pocałować, ale ktoś położył swoje ręce na moich biodrach, obrócił w swoją stronę i wpił się w moje usta. Wygięłam się w łuk a on dalej mnie całował. Zaczęłam się wyrywać i w końcu mi się to udało. Wybiegłam z klubu i usiadłam na trawie.
-Jak on to mógł zrobić?! On.. mnie zdradził a teraz co?! Dalej go kocham ale kochać nie zawsze oznacza wybaczyć błędy.-myślałam na głos a łzy spływały po moich policzkach. Nagle ktoś stanął nade mną. wystraszyłam sie ze to jakiś obcy, ale nie podniosłam wzroku. "Ktosiek" przykucnął przy mnie. Okazało się ze to był Tom, a obok niego pojawił się Jay.
-Nie płacz. Proszę Cię.-powiedział Tom i objął mnie.
-Tommy ale jak on mógł to zrobić?-spytałam ocierając łzy.
-Nie wiem. Ale wiem jedno. nie możesz przez niego płakać.-Parker przytulił mnie a Loczek przyglądał się całej tej sytuacji. Nagle obok nich pojawił sie Sykes.
-Czego chcesz?! Idź stad!-krzyknęłam.
-Daj mi to wszystko od początku do końca wytłumaczyć!-odpowiedział mi krzykiem. Wstałam a chłopaki zrobili to samo.
-Jak chcesz to niby wytłumaczyć?! Nie masz nawet jak. Zdradziłeś. To mi wystarcza. Nawet niewiesz jak mnie to zabolało.-uspokoiłam sie ale łza spłynęła w dół.
-Wiem co zrobiłem i wiem co poczułaś, ale...-nie dokończył bo mu przerwałam.
-Nie masz o tym pojęcia. Ale ja Ci uświadomię jak się czułam.-spojrzałam na Jaya i wpiłam się w jego usta. Było widać że był zaskoczony ale zaczął oddawać pocałunki. Jego ręka powędrowała na moje udo unosząc je do góry. Oderwałam się od niego.Tom cały czas przyglądał sie całej tej sytuacji, a Nathan stał dalej wpatrzony we mnie. w jego oczach był ogromny ból, ale ja czułam wtedy to samo.
-Teraz już wiesz jak czułam się ja.Boli prawda?-spytałam głosem wygranej.
-Nawet nie wiesz jak bardzo...
**No hej! No fajny obrót sprawy nie? :D Co tam u was? Chyba nie ma takich spraw jak w moim blogu nie? Oby. Do następnego.
-No cześć siostra! Nie żeby coś ale masz mi tu za pół godziny być w szpitalu.-usłyszałam głos Łukasza po drugiej stronie słuchawki.
-Co czemu?! Co się stało?!-spytałam strasznie podenerwowana.
-No na rehabilitację nie? No zbieramy się! No już!-powiedział i się rozłączył.
-Jay? Loczku ty mój.-zbliżyłam się do niego aż za blisko. Sama zdziwiłam się tym co robię ale dalej w to brnęłam.
-Tak?-schylił się a ja poczułam jego oddech na mojej szyi.
-Pójdziesz ze mną do.. Fuck! Miał wiedzieć tylko Nathan! Ale ty też jesteś ważny. Pójdziesz ze mną do szpitala?-spytałam niepewnie i stojąc jeszcze bliżej niego pocałowałam w policzek.
-Jak to do szpitala? Po co? A ten buziak był miły. Mogę jeszcze raz poprosić?-spytał i nadstawił policzek. Dałam mu buziola i zaczęłam w skrócie mówić o co chodzi.-Czemu mi wcześniej nie powiedziałaś?-spytał gdy wszystko mu powiedziałam.
-Bo miał o tym wiedzieć tylko Nathan. Ale teraz wiesz jeszcze ty i nikt inny okey?-spytałam mrożąc go wzrokiem. On tylko kiwnął głową na tak a ja wzięłam ubrania i poszłam się przebrać. Gotowa wyszłam z łazienki a Jay siedział na łóżku.
-To co idziemy?-spytałam.
-Tak.-powiedział i wziął mnie na barana.
-Umiem chodzić.Jay....-powiedziałam zrezygnowana.
-Wiem ale ja chcę cię ponosić.-odparł gdy byliśmy już na dole. Weszliśmy do kuchni a tam byli wszyscy razem z ''parą''. W oczach Nathana widziałam jakby złość, smutek i nienawiść w jednym.
-No cześć wszystkim.-powiedziałam z uśmiechem dalej siedząc na Jayu. Wszyscy patrzyli się na nas dziwnie. A niech się patrzą.
-Cześć?-powiedział a raczej spytał Tom.-Co wy?
-Boże! Znowu zaczynasz? Dobra myślcie sb co chcecie! My idziemy.-prawie ze krzyczałam. Zeszłam z Jaya i udałam się w stronę drzwi. On pobiegł za mną. Ubrałam szybko buty i kurtkę i razem wyszliśmy na pole.
-Oj no nie przejmuj się no.-powiedział i mnie przytulił.
-No masz rację. Chodźmy bo się jeszcze spóźnimy.-dodałam i szybkim krokiem ruszyliśmy w stronę szpitala. Nie rozmawialiśmy za dużo.W sumie to w ogólne nie gadaliśmy. Przyszliśmy na miejsce w samą porę.Stanęłam pod drzwiami gabinetu mojego brata i zapukałam. Jak zwykle usłyszałam proszę i weszłam.Jay poszedł ze mną. Co będzie sam na korytarzu siedział.
-No hej brat.
-Cześć sis. Cześć Jay. A gdzie Nathan?-spytał a ja znieruchomiałam. Mam mu powiedzieć? Przecież on mu jeszcze coś zrobi. No ale nie będę kłamać.
-Ymm.. No bo ten. O rany... Ale to trudne. On mnie zdradził i nie jesteśmy już razem a Jay to mój przyjaciel nie wliczając Toma. I jestem w ciąży z Nathanem.-jakimś cudem powiedziałam wszystko na jednym oddechu. On popatrzył na mnie z otwartą buzią a po przeanalizowaniu tego odezwał się.
-Zabije gnoja!Jak to jesteś w ciąży?!-spytał z jeszcze bardziej wytrzeszczonymi oczami niż przedtem.
-Daj spokój. No normalnie. Dobra koniec tematu! Rób to co masz zrobić okey?-spytałam zdenerwowana a Łukasz zaczął moją rehabilitacje. Loczek cały czas przyglądał się każdym moim ruchom. Uwinęliśmy się w 20 minut.Dosyć szybko ale to nawet lepiej.
-To cześć. Jutro będę o tej samej godzinie.-dodałam i już mieliśmy wychodzić ale Łukasz mnie zatrzymał.
-Przez to wszystko nawet Ci nie pogratulowałem. Bardzo się cieszę. Przepraszam Cię.-ze smutną miną przytulił mnie a ja odwzajemniłam uścisk.
-Nie ma o czym gadać. Dziękuję.Pa.
-Trzymaj się. Pa.-usłyszałam i wyszliśmy z sali. cały czas idąc w ciszy po 10 minutach szybkiego spaceru byliśmy już pod domem. Weszliśmy do korytarza. Ściągnęliśmy buty i kurtki i udaliśmy sie do salonu, bo zapewne tam wszyscy siedzieli.
-Cześć. Co robicie?-spytał mój towarzysz.
-Cześć. Nic. Alex...Przepraszam.-powiedział Tom wstając i podchodząc do mnie.-To nie było fair.A tak w ogóle to nie podziękowałem Ci za tą rocznicę. I tobie Jay też nie. Więc może tak na przeprosiny i podziękowanie pójdziemy do jakiegoś klubu? -zapytał Parker a ja zmroziłam go wzrokiem.-No przecież nie będziesz pić alkoholu. Napijesz sie soku potańczysz i sie zwiniemy nie chłopaki?-zapytał sie siedzących wgl nie zwracając uwagi na Klaudię która też tam była.
-Jasne!-powiedzieli równo.
-No okey to ja sie idę ubrać.Czekajcie na mnie tutaj za pół godziny.-z uśmiechem ruszyłam w stronę pokoju Jaya. Wychodząc z salonu usłyszałam głos Nathana.
-Tylko nie ubieraj się za skąpo.-puściłam to z wiatrem. Nie będzie mi mów były mówił jak mam sie ubierać. Podążyłam do pokoju i wzięłam się za wybieranie ubrań. Postanowiłam ze jak na złość ubiorę się mega seksownie. Postanowiłam na czarną krotką i w dodatku bez pleców koronkową sukienkę i szpilki o tym samym kolorze,a do tego zegarek. Włosy rozpuściłam i zrobiłam mocny makijaż. Spojrzałam na zegarek.Idealnie minęło pół godziny. Zeszłam na dół. Wszyscy już na mnie czekali.
-Boże! Alex! Wyglądasz przepięknie!-powiedział Jay z otwartą buzią.
-Dokładnie!-przyznała mu reszta. A Nathan oczywiście mruknął pod nosem.
-Mówiłem żebyś nie ubierała się tak seksownie.-znowu to olałam ale swoją drogą miło ze tak powiedział pomimo ze Klaudia też wyglądała niczego sobie.
-To co idziemy już?-spytał jak zwykle napalony Parker.
-No idziemy idziemy.-z uśmiechem powiedzieli chłopaki. Wszyscy razem wyszliśmy z domu. Siva zamknął go na klucz i zasiadł od strony kierowcy, ponieważ nie miał zamiaru pić. Czyli nie będę sama z soczkiem! Dom chłopaków stał w takim miejscu że3 nigdzie nie było daleko. A szczególnie do klubów. Na miejscu wysiedliśmy z.. nie zaraz. Oni wysiedli. Jay szybko obiegł samochód dookoła i otworzył mi drzwi podając dłoń jak gentelmen i wszyscy razem udaliśmy sie do budynku.Poszliśmy do stolika dla vipów.
-To ja z Tomem idę po napoje.-powiedział Maxio i poszli.
-O rany ale tu gorąco.-powiedziałam i ściągnęłam trochę ramiączka.
-Załóż te ramiączka. Faceci się na cb patrzą.-powiedział Sykes.
-Jay a tb nie jest ciepło?-spytałam nie zwracając uwagi na Nathana.
-Gdzie byłaś z Jayem?-znowu zadał mi pytanie.
-Chyba musi być duża kolejka, bo coś ich długo nie ma.
-U Łukasza na..-zaczął ale Tom i Max przyszli z naszymi trunkami. Wybawiciele! Wzięłam kilka łyków i pociągnęłam Jaya na parkiet. Na początku był trochę zdezorientowany a później się rozkręcił. Nasz tanie był dziwny i to bardzo. Ale później przerodził sie w coś... co wyglądało jak jakiś taniec erotyczny. Zaczęliśmy sie o sb ocierać. Zjeżdżałam sb w dół jego ciała. Nawet mieliśmy się pocałować, ale ktoś położył swoje ręce na moich biodrach, obrócił w swoją stronę i wpił się w moje usta. Wygięłam się w łuk a on dalej mnie całował. Zaczęłam się wyrywać i w końcu mi się to udało. Wybiegłam z klubu i usiadłam na trawie.
-Jak on to mógł zrobić?! On.. mnie zdradził a teraz co?! Dalej go kocham ale kochać nie zawsze oznacza wybaczyć błędy.-myślałam na głos a łzy spływały po moich policzkach. Nagle ktoś stanął nade mną. wystraszyłam sie ze to jakiś obcy, ale nie podniosłam wzroku. "Ktosiek" przykucnął przy mnie. Okazało się ze to był Tom, a obok niego pojawił się Jay.
-Nie płacz. Proszę Cię.-powiedział Tom i objął mnie.
-Tommy ale jak on mógł to zrobić?-spytałam ocierając łzy.
-Nie wiem. Ale wiem jedno. nie możesz przez niego płakać.-Parker przytulił mnie a Loczek przyglądał się całej tej sytuacji. Nagle obok nich pojawił sie Sykes.
-Czego chcesz?! Idź stad!-krzyknęłam.
-Daj mi to wszystko od początku do końca wytłumaczyć!-odpowiedział mi krzykiem. Wstałam a chłopaki zrobili to samo.
-Jak chcesz to niby wytłumaczyć?! Nie masz nawet jak. Zdradziłeś. To mi wystarcza. Nawet niewiesz jak mnie to zabolało.-uspokoiłam sie ale łza spłynęła w dół.
-Wiem co zrobiłem i wiem co poczułaś, ale...-nie dokończył bo mu przerwałam.
-Nie masz o tym pojęcia. Ale ja Ci uświadomię jak się czułam.-spojrzałam na Jaya i wpiłam się w jego usta. Było widać że był zaskoczony ale zaczął oddawać pocałunki. Jego ręka powędrowała na moje udo unosząc je do góry. Oderwałam się od niego.Tom cały czas przyglądał sie całej tej sytuacji, a Nathan stał dalej wpatrzony we mnie. w jego oczach był ogromny ból, ale ja czułam wtedy to samo.
-Teraz już wiesz jak czułam się ja.Boli prawda?-spytałam głosem wygranej.
-Nawet nie wiesz jak bardzo...
**No hej! No fajny obrót sprawy nie? :D Co tam u was? Chyba nie ma takich spraw jak w moim blogu nie? Oby. Do następnego.
niedziela, 23 lutego 2014
Rozdział 17 "Ależ dziękuje Jamesie"
Obudziłam się bardzo zmęczona. Nie mam pojęcia jakim cudem no ale cóż... Wstałam z sofy i poczułam przeszywający chłód.Spojrzałam na swoje nogi. Nie miałam spodni, a wczoraj miałam je na sobie jak kładłam się spać. Stanika też nie miałam.Spojrzałam dookoła. Byłam w pokoju..... Sykesa!
-Zabije go!-powiedziałam i zbiegłam na dół. Wszyscy razem z moją BYŁĄ przyjaciółką siedzieli w kuchni.
-Co ty sb wyobrażasz?! Wczoraj lizałeś się z Klaudia a dzisiaj masz czelność mnie tak dotykać?! Jak ty w ogóle mogłeś?!-zaczęłam krzyczeć.
-Leżałaś na kanapie chciałem żebyś położyła się w łóżku więc Cię przeniosłem do mojego pokoju.-powiedział i chciał podejść ale ja znowu zaczęłam krzyczeć.
-Nie zostaw mnie! Trzeba było mnie położyć jak już tak bardzo chciałeś a nie rozbierać! Poczułam się jak.. jak.. jak idiotka!-znowu krzycząc wybiegłam na górę. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz i zaczęłam sie pakować. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Wynoś się stąd!-wydarłam sie i dalej sie pakowałam.
-Alex to ja. Wpuść mnie.-powiedział Jay.Podeszłam do drzwi i przekręciłam klucz. Otworzyłam je na oścież i wskoczyłam na chłopaka tuląc go jak najmocniej.
-Proszę nie wyprowadzaj się.-powiedział i wtulił się we mnie.
-Jay ja już tak nie mogę.Tak strasznie go kocham ale on mnie nie.Chcę wychowywać z nim to dziecko ale on nie chcę. A ja go tak strasznie kocham. Życie bym za niego oddała a on mnie zdradził.-mówiłam to ale wcale nie płakałam. Może dlatego że że wczoraj wszystkie łzy wylałam.
-Wiem Alex, wiem. Ale ja nie chce żebyś się wyprowadzała. Jesteś dla mnie ważna i przy tb jestem sb. Proszę nie wyjeżdżaj stąd.-powiedział a ja zeszłam na ziemie.
-Ale... Dobrze nie wyjadę. Ale gdzie będę spać?-spytałam.
-Jest wolny pokój.-dodał a oczy mu się zaświeciły.
-No ale przecież Klaudia tam jest.-powiedziałam i spuściłam głowę.
-Ym... No możesz.. Jeśli chcesz! Spać ze mną. Jeśli ci to nie przeszkadza.-powiedział i podniósł mój bod brudek.
-Naprawdę mogę? Jesteś kochany!-po raz 1000000 przytuliłam się do niego.
-Wiem.-wyszczerzył się.-To bierz te ciuchy i chodź do mnie!
-Już już. W sumie to te fajne ubrania mam spakowane więc już mogę iść. Chodźmy!-powiedziałam i wzięłam walizkę. Jay pociągnął mnie za rękę do jego pokoju. Otworzył drzwi i mnie w nich przepuścił.
-Ależ dziękuje Jamesie.-powiedziałam z uśmiechem.
-Nie ma za co Alexandro.-odparł.
**Oczami Nathana
Chciałem dobrze a wyszło jak zawsze. Rany! Czemu ja jestem takim deklem! Jay pobiegł za nią. Ja nie pójdę.Nie chce mnie widzieć. Założę się. A może jednak. Dobra idę.
-Gdzie ty idziesz?-spytał mnie Tom.
-Do pokoju nie mogę?-zapytałem irytującym głosem.Parker już nic nie odpowiedział a ja poszedłem na górę. Zatrzymałem sie na schodach bo usłyszałem rozmowę Alex z Jayem. Wiem ze to idiotycznie podsłuchiwać no ale coś mnie zatrzymało. Gdy skończyli rozmowę poszli do pokoju McGuinessa. Najbardziej z tej rozmowy zapamiętam chyba słowa Alex: "Życie bym za niego oddała a on mnie zdradził" Czy ja jestem aż takim idiotą?! Poszedłem pod pokój Jaya. Słyszałem krzyki przez śmiech i śmiech. Wszystko się uspokoiło więc postanowiłem zapukać.
-Tak?-spytał Jay a ja wszedłem.
-Wynoś się!-powiedziała Alex.
-Daj mi wytłumaczyć!-krzyknąłem,a ona zamarła. Jay patrzył na mnie złowrogim wzrokiem.
-Nie.-odezwała się dławiącym głosem.
-Proszę. Wysłuchaj mnie chociaż.-zbliżałem się do niej wpatrzony w jej cudowne tęczówki. Jednak ona wyrwała się i poszła do łazienki.-Jay dlaczego jestem takim debilem? A tak. Ty też mnie nienawidzisz.-powiedziałem i udałem się do drzwi ze spuszczoną głową.
-Zapomnijmy o tym. Ale jeśli naprawdę ją kochasz musisz coś zrobić żeby zaufała ci po raz drugi.-ucieszyłem się chociaż z tego ze on mi wybaczył.
-Stary nawet nie wiesz jak mi pomogłeś. Przynajmniej ty mi zaufałeś po raz drugi. A co do Alex... Ona mi nie zaufa.
-Się staraj a nie jęcz nad sb. Dobra spadaj bo ona nigdy stamtąd nie wyjdzie.-powiedział Loczek a ja udałem się do drzwi. Z niechęcią nacisnąłem klamkę i wyszedłem udając sie do pokoju.
**Oczami Alex.
Siedziałam w tej łazience i myślałam ze nigdy już stad nie pójdzie.Siedziałam i myślałam.Myślałam i myślałam i w końcu ktoś zapukał do drzwi łazienki.
-Alex wyłaź mi stamtąd. Poszedł już.-powiedział Loczek.
-Na pewno?-wychyliłam sie zza drzwi.
-Tak wyłaź mi tu.-powiedział i pociągnął mnie do pokoju.Nagle usłyszałam Can you feel my heart. Ktoś do mnie dzwonił. Odebrałam.
-Tak?-spytałam.
**No cześć. Krótki nie? A co tam? Przerwać w najlepszym momencie. Eee.. Dowiecie sie nie martwcie się. Ale nwm kiedy..:D No to d następnego. Dobranoc:**
-Zabije go!-powiedziałam i zbiegłam na dół. Wszyscy razem z moją BYŁĄ przyjaciółką siedzieli w kuchni.
-Co ty sb wyobrażasz?! Wczoraj lizałeś się z Klaudia a dzisiaj masz czelność mnie tak dotykać?! Jak ty w ogóle mogłeś?!-zaczęłam krzyczeć.
-Leżałaś na kanapie chciałem żebyś położyła się w łóżku więc Cię przeniosłem do mojego pokoju.-powiedział i chciał podejść ale ja znowu zaczęłam krzyczeć.
-Nie zostaw mnie! Trzeba było mnie położyć jak już tak bardzo chciałeś a nie rozbierać! Poczułam się jak.. jak.. jak idiotka!-znowu krzycząc wybiegłam na górę. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz i zaczęłam sie pakować. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Wynoś się stąd!-wydarłam sie i dalej sie pakowałam.
-Alex to ja. Wpuść mnie.-powiedział Jay.Podeszłam do drzwi i przekręciłam klucz. Otworzyłam je na oścież i wskoczyłam na chłopaka tuląc go jak najmocniej.
-Proszę nie wyprowadzaj się.-powiedział i wtulił się we mnie.
-Jay ja już tak nie mogę.Tak strasznie go kocham ale on mnie nie.Chcę wychowywać z nim to dziecko ale on nie chcę. A ja go tak strasznie kocham. Życie bym za niego oddała a on mnie zdradził.-mówiłam to ale wcale nie płakałam. Może dlatego że że wczoraj wszystkie łzy wylałam.
-Wiem Alex, wiem. Ale ja nie chce żebyś się wyprowadzała. Jesteś dla mnie ważna i przy tb jestem sb. Proszę nie wyjeżdżaj stąd.-powiedział a ja zeszłam na ziemie.
-Ale... Dobrze nie wyjadę. Ale gdzie będę spać?-spytałam.
-Jest wolny pokój.-dodał a oczy mu się zaświeciły.
-No ale przecież Klaudia tam jest.-powiedziałam i spuściłam głowę.
-Ym... No możesz.. Jeśli chcesz! Spać ze mną. Jeśli ci to nie przeszkadza.-powiedział i podniósł mój bod brudek.
-Naprawdę mogę? Jesteś kochany!-po raz 1000000 przytuliłam się do niego.
-Wiem.-wyszczerzył się.-To bierz te ciuchy i chodź do mnie!
-Już już. W sumie to te fajne ubrania mam spakowane więc już mogę iść. Chodźmy!-powiedziałam i wzięłam walizkę. Jay pociągnął mnie za rękę do jego pokoju. Otworzył drzwi i mnie w nich przepuścił.
-Ależ dziękuje Jamesie.-powiedziałam z uśmiechem.
-Nie ma za co Alexandro.-odparł.
**Oczami Nathana
Chciałem dobrze a wyszło jak zawsze. Rany! Czemu ja jestem takim deklem! Jay pobiegł za nią. Ja nie pójdę.Nie chce mnie widzieć. Założę się. A może jednak. Dobra idę.
-Gdzie ty idziesz?-spytał mnie Tom.
-Do pokoju nie mogę?-zapytałem irytującym głosem.Parker już nic nie odpowiedział a ja poszedłem na górę. Zatrzymałem sie na schodach bo usłyszałem rozmowę Alex z Jayem. Wiem ze to idiotycznie podsłuchiwać no ale coś mnie zatrzymało. Gdy skończyli rozmowę poszli do pokoju McGuinessa. Najbardziej z tej rozmowy zapamiętam chyba słowa Alex: "Życie bym za niego oddała a on mnie zdradził" Czy ja jestem aż takim idiotą?! Poszedłem pod pokój Jaya. Słyszałem krzyki przez śmiech i śmiech. Wszystko się uspokoiło więc postanowiłem zapukać.
-Tak?-spytał Jay a ja wszedłem.
-Wynoś się!-powiedziała Alex.
-Daj mi wytłumaczyć!-krzyknąłem,a ona zamarła. Jay patrzył na mnie złowrogim wzrokiem.
-Nie.-odezwała się dławiącym głosem.
-Proszę. Wysłuchaj mnie chociaż.-zbliżałem się do niej wpatrzony w jej cudowne tęczówki. Jednak ona wyrwała się i poszła do łazienki.-Jay dlaczego jestem takim debilem? A tak. Ty też mnie nienawidzisz.-powiedziałem i udałem się do drzwi ze spuszczoną głową.
-Zapomnijmy o tym. Ale jeśli naprawdę ją kochasz musisz coś zrobić żeby zaufała ci po raz drugi.-ucieszyłem się chociaż z tego ze on mi wybaczył.
-Stary nawet nie wiesz jak mi pomogłeś. Przynajmniej ty mi zaufałeś po raz drugi. A co do Alex... Ona mi nie zaufa.
-Się staraj a nie jęcz nad sb. Dobra spadaj bo ona nigdy stamtąd nie wyjdzie.-powiedział Loczek a ja udałem się do drzwi. Z niechęcią nacisnąłem klamkę i wyszedłem udając sie do pokoju.
**Oczami Alex.
Siedziałam w tej łazience i myślałam ze nigdy już stad nie pójdzie.Siedziałam i myślałam.Myślałam i myślałam i w końcu ktoś zapukał do drzwi łazienki.
-Alex wyłaź mi stamtąd. Poszedł już.-powiedział Loczek.
-Na pewno?-wychyliłam sie zza drzwi.
-Tak wyłaź mi tu.-powiedział i pociągnął mnie do pokoju.Nagle usłyszałam Can you feel my heart. Ktoś do mnie dzwonił. Odebrałam.
-Tak?-spytałam.
**No cześć. Krótki nie? A co tam? Przerwać w najlepszym momencie. Eee.. Dowiecie sie nie martwcie się. Ale nwm kiedy..:D No to d następnego. Dobranoc:**
piątek, 21 lutego 2014
Rozdział 16 "Alex! Alex? Co wy?"
A tam zobaczyłam Nathana siedzącego na łóżku z Klaudią. Oni.. Oni się całowali! Zamarłam. Do oczu zaczęły napływać mi łzy. Myślałam że on mnie kocha, że mnie nie zdradzi. A nawet jeśli to nie myślałam że z moja najlepszą przyjaciółką. Rozpłakałam sie i wybiegłam z pokoju trzaskając drzwiami. Zbiegłam po schodach nie widząc gdzie.Nagle się z kimś zderzyłam. Jak się okazało to był Tom.
-Słońce. Co się stało? Popatrz na mnie!-powiedział i podnosił moją głowę tak bym na niego spojrzała, a z salonu przybiegli chłopaki.Zaraz potem Nathan.
-On.. On sie lizał z Klaudią!-krzyknęłam i wtuliłam się w niego cały czas płacząc.
-Alex! Pozwól mi to wytłumaczyć.-powiedział Nathan zbliżając się do mnie.Max podszedł do niego i dał mu w twarz.
-To za Alex, a to za to co nosi pod serduchem!-powiedział i znowu przyłożył Nathanowi.
-Max...-powiedziałam zapłakana i podeszłam do niego tuląc się.-Zostaw go.-powiedziałam dławiącym się głosem.
-Nie! Stop! Zaraz! Jak to "za to co nosi pod serduchem"?! Alex do cholery co to znaczy?!-krzyknął.
-Nie drzyj się na nią idioto bo ci przywalę!-krzyknął Tom i chciał do niego podejść ale Siva go zatrzymał.
-Ty jesteś. A raczej miałeś być ojcem. Ale.. teraz to nie wiem czy chcesz nim być. Po tym co się stało z Marcinem. Myślałam ze będę szczęśliwa. Gdy poznałam cb myślałam ze ty będziesz tym jedynym. Ze mnie nigdy nie zdradzisz i będziemy razem do końca naszych dni. Myliłam się. Ale najbardziej boli to, ze zdradziłeś mnie z moją najlepszą przyjaciółką a dziewczyną twojego przyjaciela.Nathan... To wszystko.. Z nami koniec.-zerwałam z sb jego wisiorek i rzuciłam na ziemię a on się roztrzaskał. Wybiegłam z domu i poleciałam w jedno miejsce.
**W domu The Wanted
-Jesteś zwykłym ch**! Nic nie wartym gnojem! Zdradziłeś dziewczynę która oddała by za cb życie!-wydarł się Max.
-Max daj mu spokój.To i tak nic nie da.-dodał Siva.
-Nie Seev. Max ma rację. Proszę przywal mi jeszcze raz.-powiedział Nathan trzymając w ręce złamany na pół wisiorek.
-Sam się prosi.-powiedział przez zęby George.
-Dobra to nie ma sensu Max. Zostaw go. A tak wgl to trzeba poszukać Alex. Gdzie jest Jay?-spytał zdziwiony Seev.
-Yy...? On chyba też wyszedł.-zawahał się Max.
-Trzeba ich poszukać albo zadzwonić.-dodał Siva..
-Ja bym ich zostawił samych. Jest im ciężko. Ufam Alex i wiem ze nic sb nie zrobi. A jeśli to on już nie żyje.-powiedział Tom wskazując na Nathana który wpatrzony w wisiorek stał przy schodach.
**Oczami Alex
Szłam w jednym kierunku. Za dom. Kiedyś Nathan pokazał mi to miejsce. Jest tam jedno jedyne drzewo. Wielkie na którym jest huśtawka. Szłam i myślałam o tym wszystkim co się przed chwilą stało. Ja go strasznie kocham, ale nie wiem czy wybaczę mu to co zrobił. Stałam już przed drzewem. Myślałam że usiądę na huśtawce i pomyślę nad tym wszystkim jednak ona była zajęta.Siedział na niej Jay i lekko się bujał.
-Cześć. Jak się trzymasz?-spytałam podchodząc do niego tak abym mogła zobaczyć jego twarz. On płakał. Nie wiedziałam co powiedzieć. Pierwszy raz widziałam Jaya.. Pff... Co ja mówię. Pierwszy raz zobaczyłam chłopaka który płakał.Zatkało mnie.Chciałam coś powiedzieć ale on zaczął.
-Tak wiem. To głupie. Chłopak który płacze. Ale zwyczajnie musiałem. Myślałem że.. Że będziemy ze sb już zawsze. Jednak.. Myliłem się.
-Nie. Nawet najtwardsi muszą czasem dać upust łzą. Mogę na kolana?-spytałam niepewnie i wskazałam na jego nogi.
-Może masz rację. Tak siadaj. A ty jak sie czujesz?-spytał łapiąc mnie za biodra i posądzając sb na kolanach. -Oj mogę?-spytał chwytając mnie w pasie i tuląc.
-Wiesz? Chyba tego teraz potrzebuję.-powiedziałam i blado uśmiechnęłam się do niego.
-Okey. To prawda ze będziesz mamą?-spytał.
-Tak. To prawda.Ale teraz boję się co będzie dalej. Samotna matka? Nie dam rady. Nie mówmy o tym dobrze?-spytałam i oparłam głowę o jego szyję. Lekko bujaliśmy sie. To było... Takie dziwne, a zarazem romantyczne. Czułam się dobrze w jego towarzystwie.
-Jasne. Eh.. To dziwne.. W twoim towarzystwie czuję się tak... tak strasznie sobą. Dziękuję Ci ze jesteś.-powiedział i jeszcze mocniej mnie przytulił.
- Miło mi. Tak właściwie ja przy Tobie czuję się tak samo.-uśmiechnęłam się do niego i odwróciłam tak żeby móc go przytulić.Siedzieliśmy tak długo, ale ktoś przerwał to.
-Alex! Alex? Co wy?-spytał zdziwiony Tom.
-Rany. Ty też przeciwko mnie?! Dajcie mi wszyscy święty spokój.-krzyknęłam i chciałam uciec ale tego nie zrobiłam bo Jay mnie zatrzymał.
-Nie Alex. Ja nic nie mówię. Po prostu dziwnie to wyglądało, ale wy się tylko tulicie. Rozumiem. Nie gniewaj się chociaż na mnie.-powiedział i zrobił smutną minę.
-Masz rację. Po co przeszyłeś?-wstałam i oparłam się o drzewo, a Jay dalej siedział na huśtawce.
-Yy.. No bo ten.. Bo dzisiaj jest ta rocznica.. No i pomożesz mi?-spytał speszony a ja zrobiłam face plama.
-Boże kochany! Zapomniałam! Choć jedziemy. Ale chyba przydałby się Jay.
-No w sumie. Dobra ale powiemy mu po drodze. A i idziemy do domu bo ty sie musisz ubrać.-powiedział i pociągnął mnie za rękę a Jay pobiegł za nami. W domu złapałam tylko za kurtkę i poszłam do samochodu. Tom odjechał z piskiem. A ja zaczęłam tłumaczyć Jayowi nasz plan.
-Tom i Kels maja rocznice. Więc z tej okazji Parker robi taką romantyczną kolację. Kupujemy jakieś jedzenie, lampiony papierowe, lampki, bierzemy koc z domu on bierze gitarę gra i wgl. To wszystko ma się odbyć nad rzeką. No i ty nam pomożesz. A dzwonie do Ree niech przygotuje Kels a ty Tommy jedź do centrum.-wzięłam telefon i w skrócie powiedziałam Ree co ma zrobić za ile przyjechać i gdzie.Tom zaparkował przy centrum a my szybko wysiedliśmy i pobiegliśmy do wejścia.Tam każdy został przydzielony i za 20 minut spotkaliśmy się przy wyjściu.
-Macie wszystko?-spytałam zdyszana.
-Ja tak.-powiedział Tom.
-I ja.-dodał Jay.
-Dobra to szybko jedziemy. Mamy niecałe pół godziny.-szybko wsiedlismy do samochodu i znowu w pośpiechu zajechaliśmy pod domu. Tom wleciał do domu. Po 5 minutach był w garniaku, kwiatami i gitarą. Nie wiem skąd je miał ale miał.
-Wow! Kels chyba oszaleje jak Ciebie i to wszystko zobaczy.-powiedziałam i poparłam głowę, a Tommy ruszył.
-Oj. Już nie słódź tak. Trzeba będzie się sprężyć Przepraszam ze was tak naciągam ale sam nie dałbym rady.-powiedział i zaparkował przed łąką. Nie było do niej daleko więc szybko dojechaliśmy.
-Przecież wiesz że możesz na nas polegać a to trochę moja wina. Całkiem o tym zapomniałam.Dobra sprężajmy się.-dodałam i zaczęłam rozkładać koc i jedzenia/ Chłopaki wieszali lampki. Gdy skończyli pomogli mi z ogólnym wyglądem. Akurat skończyliśmy a Ree prowadziła Kels do miejsca. Na szczęście blondynka miała opaskę więc nas nie widziała.Pociągnęłam Jaya za sb i powoli oddaliliśmy się od miejsca kolacji.
-Chyba odwaliliśmy kawał dobrej roboty nie?-spytał Jay a ja mu przytknęłam.-Stawiam ciacho co?-spytał a ja nic nie odpowiedziałam tylko szłam w stronę domu.
-Jay. Nie dzisiaj. Może jutro. Chciałabym żeby ten dzień się już skończył. Przepraszam.
-Nic sie nie stało. Rozumiem.-powiedział i akurat staliśmy pod drzwiami. Weszliśmy. Jay od razu poszedł do swojego pokoju, a ja nie miałam za bardzo gdzie. Położyłam się na kanapie. Łza spłynęła mi po policzku. Zamknęłam oczy i myśląc o tym wszystkim zasnęłam.
**No siema. Jest i kolejny. zapraszam zapraszam i czekam na komentarze. :**
-Słońce. Co się stało? Popatrz na mnie!-powiedział i podnosił moją głowę tak bym na niego spojrzała, a z salonu przybiegli chłopaki.Zaraz potem Nathan.
-On.. On sie lizał z Klaudią!-krzyknęłam i wtuliłam się w niego cały czas płacząc.
-Alex! Pozwól mi to wytłumaczyć.-powiedział Nathan zbliżając się do mnie.Max podszedł do niego i dał mu w twarz.
-To za Alex, a to za to co nosi pod serduchem!-powiedział i znowu przyłożył Nathanowi.
-Max...-powiedziałam zapłakana i podeszłam do niego tuląc się.-Zostaw go.-powiedziałam dławiącym się głosem.
-Nie! Stop! Zaraz! Jak to "za to co nosi pod serduchem"?! Alex do cholery co to znaczy?!-krzyknął.
-Nie drzyj się na nią idioto bo ci przywalę!-krzyknął Tom i chciał do niego podejść ale Siva go zatrzymał.
-Ty jesteś. A raczej miałeś być ojcem. Ale.. teraz to nie wiem czy chcesz nim być. Po tym co się stało z Marcinem. Myślałam ze będę szczęśliwa. Gdy poznałam cb myślałam ze ty będziesz tym jedynym. Ze mnie nigdy nie zdradzisz i będziemy razem do końca naszych dni. Myliłam się. Ale najbardziej boli to, ze zdradziłeś mnie z moją najlepszą przyjaciółką a dziewczyną twojego przyjaciela.Nathan... To wszystko.. Z nami koniec.-zerwałam z sb jego wisiorek i rzuciłam na ziemię a on się roztrzaskał. Wybiegłam z domu i poleciałam w jedno miejsce.
**W domu The Wanted
-Jesteś zwykłym ch**! Nic nie wartym gnojem! Zdradziłeś dziewczynę która oddała by za cb życie!-wydarł się Max.
-Max daj mu spokój.To i tak nic nie da.-dodał Siva.
-Nie Seev. Max ma rację. Proszę przywal mi jeszcze raz.-powiedział Nathan trzymając w ręce złamany na pół wisiorek.
-Sam się prosi.-powiedział przez zęby George.
-Dobra to nie ma sensu Max. Zostaw go. A tak wgl to trzeba poszukać Alex. Gdzie jest Jay?-spytał zdziwiony Seev.
-Yy...? On chyba też wyszedł.-zawahał się Max.
-Trzeba ich poszukać albo zadzwonić.-dodał Siva..
-Ja bym ich zostawił samych. Jest im ciężko. Ufam Alex i wiem ze nic sb nie zrobi. A jeśli to on już nie żyje.-powiedział Tom wskazując na Nathana który wpatrzony w wisiorek stał przy schodach.
**Oczami Alex
Szłam w jednym kierunku. Za dom. Kiedyś Nathan pokazał mi to miejsce. Jest tam jedno jedyne drzewo. Wielkie na którym jest huśtawka. Szłam i myślałam o tym wszystkim co się przed chwilą stało. Ja go strasznie kocham, ale nie wiem czy wybaczę mu to co zrobił. Stałam już przed drzewem. Myślałam że usiądę na huśtawce i pomyślę nad tym wszystkim jednak ona była zajęta.Siedział na niej Jay i lekko się bujał.
-Cześć. Jak się trzymasz?-spytałam podchodząc do niego tak abym mogła zobaczyć jego twarz. On płakał. Nie wiedziałam co powiedzieć. Pierwszy raz widziałam Jaya.. Pff... Co ja mówię. Pierwszy raz zobaczyłam chłopaka który płakał.Zatkało mnie.Chciałam coś powiedzieć ale on zaczął.
-Tak wiem. To głupie. Chłopak który płacze. Ale zwyczajnie musiałem. Myślałem że.. Że będziemy ze sb już zawsze. Jednak.. Myliłem się.
-Nie. Nawet najtwardsi muszą czasem dać upust łzą. Mogę na kolana?-spytałam niepewnie i wskazałam na jego nogi.
-Może masz rację. Tak siadaj. A ty jak sie czujesz?-spytał łapiąc mnie za biodra i posądzając sb na kolanach. -Oj mogę?-spytał chwytając mnie w pasie i tuląc.
-Wiesz? Chyba tego teraz potrzebuję.-powiedziałam i blado uśmiechnęłam się do niego.
-Okey. To prawda ze będziesz mamą?-spytał.
-Tak. To prawda.Ale teraz boję się co będzie dalej. Samotna matka? Nie dam rady. Nie mówmy o tym dobrze?-spytałam i oparłam głowę o jego szyję. Lekko bujaliśmy sie. To było... Takie dziwne, a zarazem romantyczne. Czułam się dobrze w jego towarzystwie.
-Jasne. Eh.. To dziwne.. W twoim towarzystwie czuję się tak... tak strasznie sobą. Dziękuję Ci ze jesteś.-powiedział i jeszcze mocniej mnie przytulił.
- Miło mi. Tak właściwie ja przy Tobie czuję się tak samo.-uśmiechnęłam się do niego i odwróciłam tak żeby móc go przytulić.Siedzieliśmy tak długo, ale ktoś przerwał to.
-Alex! Alex? Co wy?-spytał zdziwiony Tom.
-Rany. Ty też przeciwko mnie?! Dajcie mi wszyscy święty spokój.-krzyknęłam i chciałam uciec ale tego nie zrobiłam bo Jay mnie zatrzymał.
-Nie Alex. Ja nic nie mówię. Po prostu dziwnie to wyglądało, ale wy się tylko tulicie. Rozumiem. Nie gniewaj się chociaż na mnie.-powiedział i zrobił smutną minę.
-Masz rację. Po co przeszyłeś?-wstałam i oparłam się o drzewo, a Jay dalej siedział na huśtawce.
-Yy.. No bo ten.. Bo dzisiaj jest ta rocznica.. No i pomożesz mi?-spytał speszony a ja zrobiłam face plama.
-Boże kochany! Zapomniałam! Choć jedziemy. Ale chyba przydałby się Jay.
-No w sumie. Dobra ale powiemy mu po drodze. A i idziemy do domu bo ty sie musisz ubrać.-powiedział i pociągnął mnie za rękę a Jay pobiegł za nami. W domu złapałam tylko za kurtkę i poszłam do samochodu. Tom odjechał z piskiem. A ja zaczęłam tłumaczyć Jayowi nasz plan.
-Tom i Kels maja rocznice. Więc z tej okazji Parker robi taką romantyczną kolację. Kupujemy jakieś jedzenie, lampiony papierowe, lampki, bierzemy koc z domu on bierze gitarę gra i wgl. To wszystko ma się odbyć nad rzeką. No i ty nam pomożesz. A dzwonie do Ree niech przygotuje Kels a ty Tommy jedź do centrum.-wzięłam telefon i w skrócie powiedziałam Ree co ma zrobić za ile przyjechać i gdzie.Tom zaparkował przy centrum a my szybko wysiedliśmy i pobiegliśmy do wejścia.Tam każdy został przydzielony i za 20 minut spotkaliśmy się przy wyjściu.
-Macie wszystko?-spytałam zdyszana.
-Ja tak.-powiedział Tom.
-I ja.-dodał Jay.
-Dobra to szybko jedziemy. Mamy niecałe pół godziny.-szybko wsiedlismy do samochodu i znowu w pośpiechu zajechaliśmy pod domu. Tom wleciał do domu. Po 5 minutach był w garniaku, kwiatami i gitarą. Nie wiem skąd je miał ale miał.
-Wow! Kels chyba oszaleje jak Ciebie i to wszystko zobaczy.-powiedziałam i poparłam głowę, a Tommy ruszył.
-Oj. Już nie słódź tak. Trzeba będzie się sprężyć Przepraszam ze was tak naciągam ale sam nie dałbym rady.-powiedział i zaparkował przed łąką. Nie było do niej daleko więc szybko dojechaliśmy.
-Przecież wiesz że możesz na nas polegać a to trochę moja wina. Całkiem o tym zapomniałam.Dobra sprężajmy się.-dodałam i zaczęłam rozkładać koc i jedzenia/ Chłopaki wieszali lampki. Gdy skończyli pomogli mi z ogólnym wyglądem. Akurat skończyliśmy a Ree prowadziła Kels do miejsca. Na szczęście blondynka miała opaskę więc nas nie widziała.Pociągnęłam Jaya za sb i powoli oddaliliśmy się od miejsca kolacji.
-Chyba odwaliliśmy kawał dobrej roboty nie?-spytał Jay a ja mu przytknęłam.-Stawiam ciacho co?-spytał a ja nic nie odpowiedziałam tylko szłam w stronę domu.
-Jay. Nie dzisiaj. Może jutro. Chciałabym żeby ten dzień się już skończył. Przepraszam.
-Nic sie nie stało. Rozumiem.-powiedział i akurat staliśmy pod drzwiami. Weszliśmy. Jay od razu poszedł do swojego pokoju, a ja nie miałam za bardzo gdzie. Położyłam się na kanapie. Łza spłynęła mi po policzku. Zamknęłam oczy i myśląc o tym wszystkim zasnęłam.
**No siema. Jest i kolejny. zapraszam zapraszam i czekam na komentarze. :**
wtorek, 18 lutego 2014
Rozdział 15 "Ale ty i tak jesteś moim NAJ przyjacielem."
W nocy prawie w ogóle nie spałam. Wierciłam się z boku na bok. Nathan spał w najlepsze. Czasem tylko budził się i mruczał "Idź spać" i znowu zasypiał. Gdyby on tylko wiedział co mnie gnębi. Przytuliłam się do poduszki i na chwilę zasnęłam, ale obudziło mnie szczekanie psów i już nie usnęłam. O godzinie 10 wstałam i się ubrałam. Poszłam do Toma. Wszyscy jeszcze spali.
-Tom..-powiedziałam normalnym głosem.
-....
-Tom pojedziesz?-zadałam pytanie i nim potrząsnęłam.
-Gdzie?-spytał zaspany.
-No mieliśmy jechać z... no...-znów zaczęłam sie jąkać.
-A tak. Przepraszam.Idź na dół. Zaraz przyjdę.-zrobiłam co kazał. Położyłam się na kanapie w salonie. Po jakiś 5 minutach przyszedł i zapytał.
-Jedziemy?
-Uhum..-bąknęłam i wyszliśmy. Wsiedliśmy do samochodu. Tom ruszył.Przez całą drogę nie odzywaliśmy się doi sb. Po 15 minutach byliśmy już pod gabinetem.Telefon Parkera zadzwonił.
-No siema stary gdzie ty jesteś? Jest z tb Alex?-powiedział Max. Jakimś cudem to słyszałam ale to pewnie dlatego że Tom miał głośno-mówiący.-,-
-Siema. Tak jest. Jak przyjedziemy to wam wszystko wyjaśnimy. Cześć.-i się rozłączył.
-Dziękuję.-powiedziałam.
-Nie ma za co. Wchodzimy?-spytał.
-Umm.. Mógłbyś tu zostać?-zapytałam troszkę speszona.
-Jasne. Trzymaj się.-powiedział.
-Dzień dobry.Ja byłam umówiona na badania kontrolne.-powiedziałam.
-Jak nazwisko?-spytała starsza blondynka.
-Novak.
-A tak. Proszę usiąść.Najpierw zrobimy badania a następnie przejdziemy do USG.-zrobiłam co kazała.Po 10 minutach leżałam już na łóżku.
-Mam dla pani dobra wiadomość.-powiedziała blondynka,a ja wiedziałam jak ona będzie brzmieć. Serce podeszło mi do gardła.-Jest pani w ciąży. Może pani zejść.-myślałam ze dostanę zawału, chociaż gdzieś tam w środku byłam szczęśliwa.-Na następną wizytę proszę przyjść za jakieś 2 miesiące.
-Dobrze.Do widzenia.-powiedziałam zdławionym głosem i wyszłam z gabinetu. Czułam, ze robię się blada. Miałam mroczki przed oczami. Ostatnie co widziałam to podbiegającego do mnie Toma.
**Oczami Toma
Wyszła z gabinetu. Zrobiła sie blada jak ściana i runęła na ziemię. Znaczy nie na ziemię bo ją złapałem. Uff..Posadziłem ja na krześle i podszedłem do czegoś dziwnego z wodą. Nalałem do kubka i wróciłem do Alex. Zacząłem ja cucić, ale nie budziła sie. W końcu wziąłem tą wodę i ją oblałem.
-Co ty odwalasz?! Debilu mokra jestem!-wstała na równe nogi.
-Ej no. Nie krzycz na mnie. Jesteśmy w szpitalu a ty zemdlałaś, no chyba musiałem Cię jakoś ocucić nie?-powiedziałem dosyć spokojnie. Ona usiadła i się we mnie wtuliła.-Hej no mała. Co jest? Jesteś w ciąży?-spytałem i popatrzyłem na nią. Ona posmutniała i spuściła głowę.-Alex..-zacząłem ale ona podniosła na mnie oczy i szeroko się uśmiechnęła.-Rany ale się cieszę! Trzeba to jakoś oblać. Soczkiem.-dodałem i się uśmiechnąłem.
-Jedźmy do kawiarni na ciacho. Proszę!-powiedziała i zrobiła "oczy kota ze Shreka".
-No dobra dobra. Zabieraj manatki i jedziemy!-krzyknąłem wziąłem kurtkę i zacząłem uciekać.
-Ty dziadu ty!-wzięła kurtkę i zaczęła mnie gonić. Nie mam pojęcia jakim cudem ale mnie prześcignęła i po chwili stała już przy samochodzie.
-Rany! Ale ty masz kondycje.Dobra wsiadaj i jedziemy.-otworzyłem drzwi i wsiadłem do samochodu. Zapiąłem pasy i przekręciłem kluczyk w stacyjce. Ruszyliśmy w stronę kawiarni. Nie było daleko więc ledwo co zaczęliśmy rozmowę byliśmy już przed kawiarnią. Wysiadłem w samochodu i obszedłem go na około. Otworzyłem Alex drzwi. wyszła i podziękowała. Udaliśmy sie do wejścia. Alex usiadła przy jednym ze stolików a ja poszedłem zamówić soki i szarlotki i dosiadłem się do niej.
-Jak powiesz to Nathanowi?-spytałem.
-Nie mam pojęcia. Tak szczerze to boję sie jego reakcji.-powiedziała trochę smutna. Przyszła kelnerka i podała nam zamówienie.
-Dziękuję.-powiedzieliśmy razem.
-Ej. Nie martw sie. Będzie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.Pamiętasz ze dziś jest ta rocznica?-powiedziałem i uśmiechnąłem sie.
-Nie jestem pewna no ale cóż. Tak tak. Jak powiem Nathanowi to pojedziemy po potrzebne rzeczy okey? Ed! Hej! Co ty tu robisz?-spytała nagle.
-Okey. Kto to?-spytałem zdziwiony.
-No właśnie. To jest Ed. Ed Tom Ed.-przedstawiła nas a ja podałem mu rękę.
-Cześć. Miło poznać.-powiedział Ed. A ja tylko przytaknąłem.
-Siadaj. Co tam u cb?-spytała Alex.
-Nie nie będę wam przeszkadzać. Twój chłopak pewnie chce z tb pogadać i wgl.-powiedział a ja wybuchnąłem śmiechem.-Czemu się śmiejesz?-spytał.
-On nie jest moim chłopakiem. To mój przyjaciel.-powiedziała moja towarzyszka a ja się ogarnąłem i spojrzałem na telefon.
-Aha. A no dobrze a u cb?-spytał dziewczyny Ed.
-Przepraszam że przerywam. Ale tak na marginesie to jest już 13:40.Powinniśmy już lecieć.-powiedziałem i zacząłem się zbierać.
-O rany! Juz tyle godzin? Przepraszam Cię Ed, ale nie ma nas od rana. Spotkamy sie jeszcze. Pa.-dodała i ubrana zaczęła iść w stronę wyjścia.
-Jasne. Do zobaczenia. Miło było poznać Cię Tom.-rzucił.
-Mi Ciebie też. Cześć.-dodałem i wyszedłem z kawiarni. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu.
-Gdzie go poznałaś?-spytałem.
-Na zakupach przedświątecznych. Myślałam że to Loczek. Poszliśmy na kawę i tak jakoś wyszło, ze się zaprzyjaźniliśmy. Ale ty i tak jesteś moim NAJ przyjacielem.-dodała i sie uśmiechnęła.
-No mam nadzieję.-odpowiedziałem i uśmiechnąłem się.Wjechałem na podjazd i zgasiłem auto.
**Oczami Alex.
Wysiadłam z samochodu. Byłam strasznie spięta. Razem z Tomem weszliśmy do domu.
-Jesteśmy!-powiedział Tom, a wszyscy przybiegli z salonu. Szukałam wzrokiem Nathana ale nigdzie go nie było.
-Gdzie wy do cholery byliście?!-spytał zdenerwowany Jay.Nigdy go takiego nie widziałam.
-Gdzie jest Nathan?-spytałam nie odpowiadając na tamto pytanie.
-Najpierw odpowiedz gdzie byliście!-znowu Jay podniósł głos.
-Jay nie krzycz na nią!-powiedział Tom.
-Nathan jest na górze. Pewnie w swoim pokoju.-powiedział Siva.
-Okey. Dziękuje. Tom możesz im powiedzieć o wszystkim.-dodałam i poszłam na górę. Wychodziłam powoli myśląc jak by go o tym poinformować. Po chwili stałam juz pod drzwiami pokoju mojego i Nathana. Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam drzwi. A tam zobaczyłam...
**No siema. haha ja zła.xD Co zobaczyła Alex? Przykro mi.. ale tego dowiecie sie w następnym poście. :D Czekam na komentarze..XD Do zobaczenia.
-Tom..-powiedziałam normalnym głosem.
-....
-Tom pojedziesz?-zadałam pytanie i nim potrząsnęłam.
-Gdzie?-spytał zaspany.
-No mieliśmy jechać z... no...-znów zaczęłam sie jąkać.
-A tak. Przepraszam.Idź na dół. Zaraz przyjdę.-zrobiłam co kazał. Położyłam się na kanapie w salonie. Po jakiś 5 minutach przyszedł i zapytał.
-Jedziemy?
-Uhum..-bąknęłam i wyszliśmy. Wsiedliśmy do samochodu. Tom ruszył.Przez całą drogę nie odzywaliśmy się doi sb. Po 15 minutach byliśmy już pod gabinetem.Telefon Parkera zadzwonił.
-No siema stary gdzie ty jesteś? Jest z tb Alex?-powiedział Max. Jakimś cudem to słyszałam ale to pewnie dlatego że Tom miał głośno-mówiący.-,-
-Siema. Tak jest. Jak przyjedziemy to wam wszystko wyjaśnimy. Cześć.-i się rozłączył.
-Dziękuję.-powiedziałam.
-Nie ma za co. Wchodzimy?-spytał.
-Umm.. Mógłbyś tu zostać?-zapytałam troszkę speszona.
-Jasne. Trzymaj się.-powiedział.
-Dzień dobry.Ja byłam umówiona na badania kontrolne.-powiedziałam.
-Jak nazwisko?-spytała starsza blondynka.
-Novak.
-A tak. Proszę usiąść.Najpierw zrobimy badania a następnie przejdziemy do USG.-zrobiłam co kazała.Po 10 minutach leżałam już na łóżku.
-Mam dla pani dobra wiadomość.-powiedziała blondynka,a ja wiedziałam jak ona będzie brzmieć. Serce podeszło mi do gardła.-Jest pani w ciąży. Może pani zejść.-myślałam ze dostanę zawału, chociaż gdzieś tam w środku byłam szczęśliwa.-Na następną wizytę proszę przyjść za jakieś 2 miesiące.
-Dobrze.Do widzenia.-powiedziałam zdławionym głosem i wyszłam z gabinetu. Czułam, ze robię się blada. Miałam mroczki przed oczami. Ostatnie co widziałam to podbiegającego do mnie Toma.
**Oczami Toma
Wyszła z gabinetu. Zrobiła sie blada jak ściana i runęła na ziemię. Znaczy nie na ziemię bo ją złapałem. Uff..Posadziłem ja na krześle i podszedłem do czegoś dziwnego z wodą. Nalałem do kubka i wróciłem do Alex. Zacząłem ja cucić, ale nie budziła sie. W końcu wziąłem tą wodę i ją oblałem.
-Co ty odwalasz?! Debilu mokra jestem!-wstała na równe nogi.
-Ej no. Nie krzycz na mnie. Jesteśmy w szpitalu a ty zemdlałaś, no chyba musiałem Cię jakoś ocucić nie?-powiedziałem dosyć spokojnie. Ona usiadła i się we mnie wtuliła.-Hej no mała. Co jest? Jesteś w ciąży?-spytałem i popatrzyłem na nią. Ona posmutniała i spuściła głowę.-Alex..-zacząłem ale ona podniosła na mnie oczy i szeroko się uśmiechnęła.-Rany ale się cieszę! Trzeba to jakoś oblać. Soczkiem.-dodałem i się uśmiechnąłem.
-Jedźmy do kawiarni na ciacho. Proszę!-powiedziała i zrobiła "oczy kota ze Shreka".
-No dobra dobra. Zabieraj manatki i jedziemy!-krzyknąłem wziąłem kurtkę i zacząłem uciekać.
-Ty dziadu ty!-wzięła kurtkę i zaczęła mnie gonić. Nie mam pojęcia jakim cudem ale mnie prześcignęła i po chwili stała już przy samochodzie.
-Rany! Ale ty masz kondycje.Dobra wsiadaj i jedziemy.-otworzyłem drzwi i wsiadłem do samochodu. Zapiąłem pasy i przekręciłem kluczyk w stacyjce. Ruszyliśmy w stronę kawiarni. Nie było daleko więc ledwo co zaczęliśmy rozmowę byliśmy już przed kawiarnią. Wysiadłem w samochodu i obszedłem go na około. Otworzyłem Alex drzwi. wyszła i podziękowała. Udaliśmy sie do wejścia. Alex usiadła przy jednym ze stolików a ja poszedłem zamówić soki i szarlotki i dosiadłem się do niej.
-Jak powiesz to Nathanowi?-spytałem.
-Nie mam pojęcia. Tak szczerze to boję sie jego reakcji.-powiedziała trochę smutna. Przyszła kelnerka i podała nam zamówienie.
-Dziękuję.-powiedzieliśmy razem.
-Ej. Nie martw sie. Będzie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.Pamiętasz ze dziś jest ta rocznica?-powiedziałem i uśmiechnąłem sie.
-Nie jestem pewna no ale cóż. Tak tak. Jak powiem Nathanowi to pojedziemy po potrzebne rzeczy okey? Ed! Hej! Co ty tu robisz?-spytała nagle.
-Okey. Kto to?-spytałem zdziwiony.
-No właśnie. To jest Ed. Ed Tom Ed.-przedstawiła nas a ja podałem mu rękę.
-Cześć. Miło poznać.-powiedział Ed. A ja tylko przytaknąłem.
-Siadaj. Co tam u cb?-spytała Alex.
-Nie nie będę wam przeszkadzać. Twój chłopak pewnie chce z tb pogadać i wgl.-powiedział a ja wybuchnąłem śmiechem.-Czemu się śmiejesz?-spytał.
-On nie jest moim chłopakiem. To mój przyjaciel.-powiedziała moja towarzyszka a ja się ogarnąłem i spojrzałem na telefon.
-Aha. A no dobrze a u cb?-spytał dziewczyny Ed.
-Przepraszam że przerywam. Ale tak na marginesie to jest już 13:40.Powinniśmy już lecieć.-powiedziałem i zacząłem się zbierać.
-O rany! Juz tyle godzin? Przepraszam Cię Ed, ale nie ma nas od rana. Spotkamy sie jeszcze. Pa.-dodała i ubrana zaczęła iść w stronę wyjścia.
-Jasne. Do zobaczenia. Miło było poznać Cię Tom.-rzucił.
-Mi Ciebie też. Cześć.-dodałem i wyszedłem z kawiarni. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu.
-Gdzie go poznałaś?-spytałem.
-Na zakupach przedświątecznych. Myślałam że to Loczek. Poszliśmy na kawę i tak jakoś wyszło, ze się zaprzyjaźniliśmy. Ale ty i tak jesteś moim NAJ przyjacielem.-dodała i sie uśmiechnęła.
-No mam nadzieję.-odpowiedziałem i uśmiechnąłem się.Wjechałem na podjazd i zgasiłem auto.
**Oczami Alex.
Wysiadłam z samochodu. Byłam strasznie spięta. Razem z Tomem weszliśmy do domu.
-Jesteśmy!-powiedział Tom, a wszyscy przybiegli z salonu. Szukałam wzrokiem Nathana ale nigdzie go nie było.
-Gdzie wy do cholery byliście?!-spytał zdenerwowany Jay.Nigdy go takiego nie widziałam.
-Gdzie jest Nathan?-spytałam nie odpowiadając na tamto pytanie.
-Najpierw odpowiedz gdzie byliście!-znowu Jay podniósł głos.
-Jay nie krzycz na nią!-powiedział Tom.
-Nathan jest na górze. Pewnie w swoim pokoju.-powiedział Siva.
-Okey. Dziękuje. Tom możesz im powiedzieć o wszystkim.-dodałam i poszłam na górę. Wychodziłam powoli myśląc jak by go o tym poinformować. Po chwili stałam juz pod drzwiami pokoju mojego i Nathana. Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam drzwi. A tam zobaczyłam...
**No siema. haha ja zła.xD Co zobaczyła Alex? Przykro mi.. ale tego dowiecie sie w następnym poście. :D Czekam na komentarze..XD Do zobaczenia.
piątek, 14 lutego 2014
Rozdział 14 "Hej. Możemy pogadać?"
**Następnego dnia.
Strasznie nie chciało mi się wstawać. Byłam zmęczona chociaż poszłam wcześnie spać. dalej leżałam na łóżku i przekręcałam się z boku na bok. Nathan jeszcze spał. W sumie to mu się nie dziwie. W końcu już nie mogłam tak dalej i z trudnością wstałam.zaczęłam się ubierać, ale Nathan mi na to nie pozwolił. Objął mnie w pasie i zaczął całować po szyi.
-Nathan..-powiedziałam cicho.
-Tak księżniczko?-spytał przez pocałunki.
-Zostaw.-oderwał się ode mnie i popatrzył ze zdziwieniem.
-Alex? Wszystko okey?-spytał z bólem w oczach.
-Tak, przepraszam.-wzięłam ubrania i poszłam do łazienki.
**Oczami Nathana
Coś mi się zdaje że nie jest okey. Ubrałem jakieś spodnie i koszulkę. Zszedłem na dół. O dziwno nie byo bałaganu a wszyscy byli już na nogach.
-Co wam się stało?-spytałem obojętnie.
-Nic. Nie piliśmy za dużo. To chyba tb sie coś stało.-powiedział Max.
-Nie...Znaczy. Przed chwilą jak Alex sie ubierała podszedłem do niej i zacząłem ją całować. Ale ona powiedziała "Zostaw" i poszła do łazienki. Nie mam pojęcia co się stało. Martwię się.-powiedziałem. Pierwszy odezwał się Tom.
-Może kobiece sprawy czy coś. Za dzwonie po dziewczyny. Pójdziemy na miasto albo one pójdą do galerii. Będzie dobrze.-powiedział.
-Dzięki stary. Umm.. Mógłbyś do niej iść? Pogadać czy coś. Mi się nie zwierzy co innego tb. Masz z nią dobrzy kontakt.-spytałem niepewnie.
-Jasne. To ty dzwoń do Ree albo Kels niech przyjdą. Albo nie ty jedz śniadanie. Siva ty zadzwoń.-powiedział i udał się na górę. A ja zabrałem się za jakieś śniadanie.
**Oczami Toma.
Poszedłem na górę do pokoju Młodych. Zapukałem i gdy usłyszałem "proszę" wszedłem.
-Hej Alex. Co tam?
-Hej. Możemy pogadać?-spytała patrząc sie z podłogę.
-Po to tu przyszedłem. Co się dzieje.
-No bo my.. Ja i Nathan... Wczoraj... I my nie.... A jutro.... Mam badania... I czy...?-zaczęła się jąkać, ale chyba dało się z tego wywnioskować jedno.
-Chcesz żeby jechać z tb?-spytałem chociaż wiedziałem ze chcę.
-Uhum.-bąknęła i się do mnie przytuliła.
-Hej. Będzie dobrze. A nawet jeśli jesteś w ciąży. To.. To sb poradzicie.-powiedziałem a ona jęknęła ciche "Dziękuje"-Oj tam oj tam. Chodźmy na dół bo chyba dziewczyny przyjechały.-uśmiechnąłem sie do niej ciepło i pociągnąłem za rękę.Zeszliśmy na dół. Nie myliłem sie. Dziewczyny razem z chłopkami siedzieli w salonie i rozmawiali.
**oczami Alex
-Hej-powiedziałam cicho. Jakoś nie mogłam wydobyć z sb dźwięku.
-Hej jestem Nareesha ale mówią na mnie Ree.Jestem dziewczyną Sivy.-powiedziała mulatka.
-Ja jestem Klesey ale mówi mi Kels. Dziewczyna tego oto tu głąba.-wskazała na Toma a on sie oburzył.-No już już. Przecież wiesz ze cie kocham.-powiedziała i pocałowała go.
-A ja Nina. Miło mi Cię poznać.
-Wzajemnie. Dziękuję.-po raz kolejny nie mogłam powiedzieć nic normalnie. Nathan to zauważył i powiedział.
-Za prezent.-uśmiechnął sie do mnie a ja odwzajemniłam go sucho.
-Ej to co dziewczyny jedziemy do galerii?-spytała Kels.
-Jasne.-powiedziałam a głos tak jakby wrócił mi.
-Ej chłopaki jedziecie z nami?-spytała Nina.
-Nie. Nie będziemy robić za bagaże.-powiedział Tom.
-Co za nudziarz. A ty Klaudia jedziesz?-spytała nagle Ree. I wtedy przypomniałam sb ze w tym domu też jest Klaudia. Całkiem o niej zapomniałam.
-Jasne. Jestem gotowa to co jedziemy?-spytała Klaudii.
-Jasne!-krzyknęła Kels i w 5 poszłyśmy do samochodu. Jako jedyna umiała jeździć Ree. Po 10 minutach byłyśmy w galerii. Chodziłyśmy po sklepach. Nie za bardzo chciało mi się coś kupować ale dziewczyny strasznie nalegały więc kupiłam parę rzeczy. Po 5 godzinach chodzenia po sklepach poszłyśmy na parking gdzie stał samochód Ree. W samochodzie Klaudia zaczęła mówić o tym ze kiedyś mówiłam jej ze chciałabym mieć tatuaż. Wkurzyłam się na nią za to ze im to powiedziała.
-Jedziemy do studia tatuaży!-ogłosiła Kels. Nie stawiałam oporu bo dalej chciałam mieć tatuaż. PO chwili byłyśmy pod studiem. weszłyśmy do środka.
-Dzień dobry.-powiedziała Kels.
-Dzień dobry. W czym mogę pomóc.-spytał dosyć młody mężczyzna
-Moja przyjaciółka chciała zrobić sb tatuaż.-powiedziała i wskazała na mnie.
-Dobrze. Usiądź sb na fotelu.-powiedział a ja zrobiłam co mi kazał.Wiedziałam już co chcę mieć.Pokazałam zdjęcie z telefonu a chłopak zabrał sie ze swoja pracę. Po ok. godzinie skończył. Tatuaż prezentował się tak...:
Byłam zadowolona z tego. Chłopak nakleił mi coś typu plastra i powiedział.
-Ściągnij go za jakieś 3 godziny.
-Okey.-powiedziałam a Kels podeszłą do faceta i zapłaciła mu.Wyszłyśmy z budynku i udałyśmy się do domu.
-Dziękuję Kels. Oddam Ci jak tylko będę mogła.-powiedziałam gdy byłyśmy już prawie pod domem.
-Nie trzeba. To taki wcześniejszy prezent na Walentynki.-uśmiechnęła się a ja to odwzajemniłam.Ree zaparkowała samochód na podjeździe. Wyszłyśmy z niego biorąc zakupy.
-Jesteśmy!-krzyknęła Klaudia wchodząc do domu. One poszły do salonu, a ja po cichu udałam się do pokoju.Nie miałam ochoty tam siedzieć. Cały czas myślałam nad tym co się jutro stanie.
**Z salonu.
-Pokazać wam co kupiłyśmy?-spytała Nina.
-Jasne.-odezwał się Max.
-Ejejej! Czekajcie. Gdzie jest Alex?-spytał Nathan.
-O właśnie. Przed chwilą tu była.-odpowiedziała Kels.
-Na pewno jest w pokoju. Idź do niej.-szepnął do Nathana Tom. Szatyn już nic się nie odezwał tylko udał się na górę.
**Oczami Nathana
Udałem się na górę.Wszedłem do pokoju i zobaczyłem Alex leżącą na łóżku.
-Hej.-powiedziałem niepewnie.
-Hej.
-Chciałem Cie przeprosić za to co było rano. Nie wiem co sie stało ale wiem ze nie chcesz mi powiedzieć. Rozumiem.-powiedziałem i usiadłem na łóżku.
-Nic się nie stało. Po prostu.. eh.. Jutro Ci powiem.-powiedziała i się do mnie wtuliła.
-Zaczekam.-szepnąłem.-Pokażesz mi co kupiłaś?-spytałem i popatrzyłem w jej oczy. Były błękitne jak nigdy dotąd.
-Jasne.-powiedziała i podeszła do toreb które były obok komody. Wyciągnęła z niej sukienkę i zaczęła sie ubierać.
-Co to?-spytałem zdziwiony patrząc na jej lewy bok.
-Eh.. Tatuaż.-powiedziała speszona.
-Czemu mi nie powiedziałaś że idziesz do studia?-po raz kolejny zadałem pytanie.
-Kiedyś chciałam mieć tatuaż i Klaudia powiedziała o tym dziewczyną i one mnie zabrały do studia. To nie było planowane.-powiedziała i popatrzyła na mnie.-Jesteś zły?
-Nie nie jestem.-spojrzałem w jej oczy i uśmiechnąłem się lekko.-Pokażesz go?-spytałem a ona lekko odchyliła plaster.-Śliczny.-dodałem i pocałowałem ją w policzek.
**No hej. I jest kolejny. Następny będzie tylko wtedy gdy zobaczę pod tym rozdziałem co najmniej 5 komentarzy.;) Wiem ja zła. Do nn:*
Strasznie nie chciało mi się wstawać. Byłam zmęczona chociaż poszłam wcześnie spać. dalej leżałam na łóżku i przekręcałam się z boku na bok. Nathan jeszcze spał. W sumie to mu się nie dziwie. W końcu już nie mogłam tak dalej i z trudnością wstałam.zaczęłam się ubierać, ale Nathan mi na to nie pozwolił. Objął mnie w pasie i zaczął całować po szyi.
-Nathan..-powiedziałam cicho.
-Tak księżniczko?-spytał przez pocałunki.
-Zostaw.-oderwał się ode mnie i popatrzył ze zdziwieniem.
-Alex? Wszystko okey?-spytał z bólem w oczach.
-Tak, przepraszam.-wzięłam ubrania i poszłam do łazienki.
**Oczami Nathana
Coś mi się zdaje że nie jest okey. Ubrałem jakieś spodnie i koszulkę. Zszedłem na dół. O dziwno nie byo bałaganu a wszyscy byli już na nogach.
-Co wam się stało?-spytałem obojętnie.
-Nic. Nie piliśmy za dużo. To chyba tb sie coś stało.-powiedział Max.
-Nie...Znaczy. Przed chwilą jak Alex sie ubierała podszedłem do niej i zacząłem ją całować. Ale ona powiedziała "Zostaw" i poszła do łazienki. Nie mam pojęcia co się stało. Martwię się.-powiedziałem. Pierwszy odezwał się Tom.
-Może kobiece sprawy czy coś. Za dzwonie po dziewczyny. Pójdziemy na miasto albo one pójdą do galerii. Będzie dobrze.-powiedział.
-Dzięki stary. Umm.. Mógłbyś do niej iść? Pogadać czy coś. Mi się nie zwierzy co innego tb. Masz z nią dobrzy kontakt.-spytałem niepewnie.
-Jasne. To ty dzwoń do Ree albo Kels niech przyjdą. Albo nie ty jedz śniadanie. Siva ty zadzwoń.-powiedział i udał się na górę. A ja zabrałem się za jakieś śniadanie.
**Oczami Toma.
Poszedłem na górę do pokoju Młodych. Zapukałem i gdy usłyszałem "proszę" wszedłem.
-Hej Alex. Co tam?
-Hej. Możemy pogadać?-spytała patrząc sie z podłogę.
-Po to tu przyszedłem. Co się dzieje.
-No bo my.. Ja i Nathan... Wczoraj... I my nie.... A jutro.... Mam badania... I czy...?-zaczęła się jąkać, ale chyba dało się z tego wywnioskować jedno.
-Chcesz żeby jechać z tb?-spytałem chociaż wiedziałem ze chcę.
-Uhum.-bąknęła i się do mnie przytuliła.
-Hej. Będzie dobrze. A nawet jeśli jesteś w ciąży. To.. To sb poradzicie.-powiedziałem a ona jęknęła ciche "Dziękuje"-Oj tam oj tam. Chodźmy na dół bo chyba dziewczyny przyjechały.-uśmiechnąłem sie do niej ciepło i pociągnąłem za rękę.Zeszliśmy na dół. Nie myliłem sie. Dziewczyny razem z chłopkami siedzieli w salonie i rozmawiali.
**oczami Alex
-Hej-powiedziałam cicho. Jakoś nie mogłam wydobyć z sb dźwięku.
-Hej jestem Nareesha ale mówią na mnie Ree.Jestem dziewczyną Sivy.-powiedziała mulatka.
-Ja jestem Klesey ale mówi mi Kels. Dziewczyna tego oto tu głąba.-wskazała na Toma a on sie oburzył.-No już już. Przecież wiesz ze cie kocham.-powiedziała i pocałowała go.
-A ja Nina. Miło mi Cię poznać.
-Wzajemnie. Dziękuję.-po raz kolejny nie mogłam powiedzieć nic normalnie. Nathan to zauważył i powiedział.
-Za prezent.-uśmiechnął sie do mnie a ja odwzajemniłam go sucho.
-Ej to co dziewczyny jedziemy do galerii?-spytała Kels.
-Jasne.-powiedziałam a głos tak jakby wrócił mi.
-Ej chłopaki jedziecie z nami?-spytała Nina.
-Nie. Nie będziemy robić za bagaże.-powiedział Tom.
-Co za nudziarz. A ty Klaudia jedziesz?-spytała nagle Ree. I wtedy przypomniałam sb ze w tym domu też jest Klaudia. Całkiem o niej zapomniałam.
-Jasne. Jestem gotowa to co jedziemy?-spytała Klaudii.
-Jasne!-krzyknęła Kels i w 5 poszłyśmy do samochodu. Jako jedyna umiała jeździć Ree. Po 10 minutach byłyśmy w galerii. Chodziłyśmy po sklepach. Nie za bardzo chciało mi się coś kupować ale dziewczyny strasznie nalegały więc kupiłam parę rzeczy. Po 5 godzinach chodzenia po sklepach poszłyśmy na parking gdzie stał samochód Ree. W samochodzie Klaudia zaczęła mówić o tym ze kiedyś mówiłam jej ze chciałabym mieć tatuaż. Wkurzyłam się na nią za to ze im to powiedziała.
-Jedziemy do studia tatuaży!-ogłosiła Kels. Nie stawiałam oporu bo dalej chciałam mieć tatuaż. PO chwili byłyśmy pod studiem. weszłyśmy do środka.
-Dzień dobry.-powiedziała Kels.
-Dzień dobry. W czym mogę pomóc.-spytał dosyć młody mężczyzna
-Moja przyjaciółka chciała zrobić sb tatuaż.-powiedziała i wskazała na mnie.
-Dobrze. Usiądź sb na fotelu.-powiedział a ja zrobiłam co mi kazał.Wiedziałam już co chcę mieć.Pokazałam zdjęcie z telefonu a chłopak zabrał sie ze swoja pracę. Po ok. godzinie skończył. Tatuaż prezentował się tak...:
Byłam zadowolona z tego. Chłopak nakleił mi coś typu plastra i powiedział.
-Ściągnij go za jakieś 3 godziny.
-Okey.-powiedziałam a Kels podeszłą do faceta i zapłaciła mu.Wyszłyśmy z budynku i udałyśmy się do domu.
-Dziękuję Kels. Oddam Ci jak tylko będę mogła.-powiedziałam gdy byłyśmy już prawie pod domem.
-Nie trzeba. To taki wcześniejszy prezent na Walentynki.-uśmiechnęła się a ja to odwzajemniłam.Ree zaparkowała samochód na podjeździe. Wyszłyśmy z niego biorąc zakupy.
-Jesteśmy!-krzyknęła Klaudia wchodząc do domu. One poszły do salonu, a ja po cichu udałam się do pokoju.Nie miałam ochoty tam siedzieć. Cały czas myślałam nad tym co się jutro stanie.
**Z salonu.
-Pokazać wam co kupiłyśmy?-spytała Nina.
-Jasne.-odezwał się Max.
-Ejejej! Czekajcie. Gdzie jest Alex?-spytał Nathan.
-O właśnie. Przed chwilą tu była.-odpowiedziała Kels.
-Na pewno jest w pokoju. Idź do niej.-szepnął do Nathana Tom. Szatyn już nic się nie odezwał tylko udał się na górę.
**Oczami Nathana
Udałem się na górę.Wszedłem do pokoju i zobaczyłem Alex leżącą na łóżku.
-Hej.-powiedziałem niepewnie.
-Hej.
-Chciałem Cie przeprosić za to co było rano. Nie wiem co sie stało ale wiem ze nie chcesz mi powiedzieć. Rozumiem.-powiedziałem i usiadłem na łóżku.
-Nic się nie stało. Po prostu.. eh.. Jutro Ci powiem.-powiedziała i się do mnie wtuliła.
-Zaczekam.-szepnąłem.-Pokażesz mi co kupiłaś?-spytałem i popatrzyłem w jej oczy. Były błękitne jak nigdy dotąd.
-Jasne.-powiedziała i podeszła do toreb które były obok komody. Wyciągnęła z niej sukienkę i zaczęła sie ubierać.
-Co to?-spytałem zdziwiony patrząc na jej lewy bok.
-Eh.. Tatuaż.-powiedziała speszona.
-Czemu mi nie powiedziałaś że idziesz do studia?-po raz kolejny zadałem pytanie.
-Kiedyś chciałam mieć tatuaż i Klaudia powiedziała o tym dziewczyną i one mnie zabrały do studia. To nie było planowane.-powiedziała i popatrzyła na mnie.-Jesteś zły?
-Nie nie jestem.-spojrzałem w jej oczy i uśmiechnąłem się lekko.-Pokażesz go?-spytałem a ona lekko odchyliła plaster.-Śliczny.-dodałem i pocałowałem ją w policzek.
**No hej. I jest kolejny. Następny będzie tylko wtedy gdy zobaczę pod tym rozdziałem co najmniej 5 komentarzy.;) Wiem ja zła. Do nn:*
poniedziałek, 10 lutego 2014
Rozdział 13 "Byłam strasznie szczęśliwa.
Wigilia minęła nam w bardzo przyjemnym nastroju.Niestety następnego dnia czekało nas sprzątanie. wstaliśmy ok. godziny 12. Boże jak późno! Ale co sie dziwić jak poszliśmy spać o 3. Obudziłam sie. Nathan jeszcze spał. Wstałam ubrałam się i poszłam zrobić "śniadanie". Akurat gdy skończyłam całą 6 zjawiła sie w kuchni.
-Mmm... Kotuś. Jesteś moim... aniołem!-powiedział Nathy tuląc mnie od tyłu.
-Siadajcie głodomorki zaraz będą naleśniki z nutellą.-powiedziałam a oni zrobili co kazałam.
-Naleśniki?!-krzyknął Tom. Chyba jak mówiłam to jeszcze spał. -,-
-Tommy. Nie słuchasz mnie.-powiedziałam i podałam każdemu porcje.
-Oj, no. Spać mi się chcę.-powiedział zajadając się naleśnikami.-Jesteś Bogiem.-mówił z pełnymi ustami.Reszta towarzystwa tylko mu przytaknęła.
-Cieszę się że wam smakują, ale mam dla was złą wiadomość.
-Co się stało?-spytał wystraszony Max.
-Musimy tu posprzątać.-powiedziałam i wybuchłam śmiechem.
-No bardzo śmieszne. Dobra to zbierajmy się.Im wcześniej zaczniemy tym szybciej skończymy.-powiedział Siva a wszyscy przyznali mu racje. Siva, Jay i Max zabrali się za salon. Ja, Klaudia i Tom za kuchnie. A Nathan za jadalnie. Po ok. godziny wszyscy siedzieliśmy na kanapie.
-Ej! Dobra będziemy tak siedzieć czy coś porobimy?-zapytał Jay.
-To co butelka?-Max.
-Ja bym na lodowisko poszła.-powiedziałam rozmarzonym głosem.
-Dobra ruszać te tyłki i ubierać się.Za 5 minut tutaj. Jedziemy na lodowisko!-powiedział Nathan.
-Serio?! Jej!-powiedziałam i poleciałam do pokoju. Szybko założyłam na sb jakieś fajne ubrania i zleciałam na dół. Wszyscy już czekali. Ubrałam buty i poszliśmy do samochodu. Po 5 minutach byliśmy na lodowisku. Nie było daleko więc zajechaliśmy szybko.Byłam strasznie szczęśliwa. Dawno nie byłam na łyżwach.Poszliśmy wypożyczyć sprzęt i weszliśmy na lodowisko. Na początku nie było lekko ale sie rozjechałam. Wszyscy paczyli na mnie z otwartymi ustami.
-No co?-spytałam.
-Ale ty jeździsz!-krzyknął Jay.
-No to chodź!-powiedziałam i pociągnęłam go za rękę. W oczach Nathana widziałam zazdrość.Zaczęliśmy jeździć. Jeżeli można to tak wgl nazwać. Nagle obok mnie i Jaya przejechał Nathan z Klaudią.
-Odbijany!-krzyknął Loczek i pociągnął Klaudię, a ja podjechałam do Nathana.
-Jesteś zazdrosny?-spytałam.
-Nie.-odparł sucho.
-Spójrz na mnie.-zrobił co kazałam. Jego oczy były smutne jak nigdy dotąd.
-Przepraszam. Wiesz ze kocham Ciebie i tylko Ciebie.-powiedziałam i go przytuliłam.
-Też Cię kocham Alex.Hym? Może pójdziemy wcześniej do domu co?-spytał i poruszał brwiami.
-Czemu nie.-powiedziałam i pociągnęłam go w stronę chłopaków.-Tommy. My idziemy do domu. Jestem trochę zmęczona. Pa.-powiedziałam i razem z moim towarzyszem poszliśmy oddać łyżwy. Ruszyliśmy w stronę domu. Po krótkim czasie byliśmy juz przed drzwiami. Nathan otworzył drzwi i przepuścił mnie w nich. Ściągnęłam buty i kurtkę. On zrobił to samo i wziął mnie na ręce. Popędził ze mną do jego pokoju i rzucił na łóżko. (Niestety operatorzy kamery nie mogli być w tym momencie w pokoju. Zostali wyproszeni..:D )
**Ok. 30 minut później. W pokoju Nathana.
-Mmm.. Kochanie. Było cudownie.-powiedział.
-Potwierdzam.-dodałam i usłyszałam odgłosy z dołu.-Ubieraj się!-powiedziałam i rzuciłam w niego koszulką. Zaczęliśmy się w pośpiechu ubierać. Ubrani usiedliśmy na łóżku i jak gdyby nic rozmawialiśmy. Nagle do pokoju wleciał Max.Uff... Dobrze ze sie ubraliśmy.
-Alex! Siostro moja!-zaczął wydzierać się i tulić mnie Łysolek.
-Co jak?!-spytałam trochę a raczej bardzo zaszokowana.
-No normalnie. Kiedyś mama powiedziała mi ze miałem siostrę i brata (jeszcze jednego oprócz Jack'a ) ale zostali porwani czy cos takiego. No i jak cb zobaczyłem to pomyślałem ze to ty. Masz podobne oczy do moich. Postanowiłem wziąć twoje włosy ze szczotki do DNA. Po lodowisku poszliśmy po wyniki. Potwierdziły się ze jesteś moją siostrą!-krzyknął i po raz kolejny mnie przytulił.
-Ale się cieszę! No ale zaraz. Trzeba to opić!-krzyknęłam i zleciałam na dół. Poinformowałam wszystkich o imprezie. Oczywiście nie mieli nic przeciwko. Zadzwoniłam do Łukasza i powiedziałam mu żeby zjawił się u nas.Po 10 minutach przyszedł Łukasz wszystko mu wyjaśniłam i dopiero wtedy uświadomiłam sb ze ludzie z którymi mieszkałam przez cale swoje życie nie są moimi rodzicami. Zrobiło mi sie smutno. Łukasz powiedział ze musi iść bo martwi się o swoją żonę. Gdy wyszedł zostałam u sb w pokoju. Nie miałam ochoty świętować. Choć w głębi byłam szczęśliwa. Leżałam na łóżku z 10 minut. Nagle do pokoju ktoś zapukał.
-Proszę.-odpowiedziałam. To był Nathan. No nie dziwie się skoro nie zeszłam na dół.
-Co jest?-spytał.
-Zdałam sb sprawę że ludzie z którymi mieszkałam przez całe moje życie nie są moimi rodzicami.-powiedziałam i się w niego wtuliłam.
-Będzie dobrze. Mówię Ci. Wiem ze to banał, ale nie umiem wymyślić nic innego.
-Dziękuję że jesteś. Powiesz Maxowi ze nie mam ochoty świętować?-spytałam i sie położyłam.
-Jasne. Zaraz przyjdę okey?-spytał. Ale on opiekuńczy.
-Dobrze.
-Nie jesteś głodna?
-Nie, dziękuję.Przyjdź za chwilę.-powiedziałam.
-Przyjdę.-odparł i zniknął za drzwiami.
-Wtuliłam się w poduszkę,a po chwili zasnęłam.
**Siema Siema. Jest rozdział. Nie za długi ale jest. Do nn:*
-Mmm... Kotuś. Jesteś moim... aniołem!-powiedział Nathy tuląc mnie od tyłu.
-Siadajcie głodomorki zaraz będą naleśniki z nutellą.-powiedziałam a oni zrobili co kazałam.
-Naleśniki?!-krzyknął Tom. Chyba jak mówiłam to jeszcze spał. -,-
-Tommy. Nie słuchasz mnie.-powiedziałam i podałam każdemu porcje.
-Oj, no. Spać mi się chcę.-powiedział zajadając się naleśnikami.-Jesteś Bogiem.-mówił z pełnymi ustami.Reszta towarzystwa tylko mu przytaknęła.
-Cieszę się że wam smakują, ale mam dla was złą wiadomość.
-Co się stało?-spytał wystraszony Max.
-Musimy tu posprzątać.-powiedziałam i wybuchłam śmiechem.
-No bardzo śmieszne. Dobra to zbierajmy się.Im wcześniej zaczniemy tym szybciej skończymy.-powiedział Siva a wszyscy przyznali mu racje. Siva, Jay i Max zabrali się za salon. Ja, Klaudia i Tom za kuchnie. A Nathan za jadalnie. Po ok. godziny wszyscy siedzieliśmy na kanapie.
-Ej! Dobra będziemy tak siedzieć czy coś porobimy?-zapytał Jay.
-To co butelka?-Max.
-Ja bym na lodowisko poszła.-powiedziałam rozmarzonym głosem.
-Dobra ruszać te tyłki i ubierać się.Za 5 minut tutaj. Jedziemy na lodowisko!-powiedział Nathan.
-Serio?! Jej!-powiedziałam i poleciałam do pokoju. Szybko założyłam na sb jakieś fajne ubrania i zleciałam na dół. Wszyscy już czekali. Ubrałam buty i poszliśmy do samochodu. Po 5 minutach byliśmy na lodowisku. Nie było daleko więc zajechaliśmy szybko.Byłam strasznie szczęśliwa. Dawno nie byłam na łyżwach.Poszliśmy wypożyczyć sprzęt i weszliśmy na lodowisko. Na początku nie było lekko ale sie rozjechałam. Wszyscy paczyli na mnie z otwartymi ustami.
-No co?-spytałam.
-Ale ty jeździsz!-krzyknął Jay.
-No to chodź!-powiedziałam i pociągnęłam go za rękę. W oczach Nathana widziałam zazdrość.Zaczęliśmy jeździć. Jeżeli można to tak wgl nazwać. Nagle obok mnie i Jaya przejechał Nathan z Klaudią.
-Odbijany!-krzyknął Loczek i pociągnął Klaudię, a ja podjechałam do Nathana.
-Jesteś zazdrosny?-spytałam.
-Nie.-odparł sucho.
-Spójrz na mnie.-zrobił co kazałam. Jego oczy były smutne jak nigdy dotąd.
-Przepraszam. Wiesz ze kocham Ciebie i tylko Ciebie.-powiedziałam i go przytuliłam.
-Też Cię kocham Alex.Hym? Może pójdziemy wcześniej do domu co?-spytał i poruszał brwiami.
-Czemu nie.-powiedziałam i pociągnęłam go w stronę chłopaków.-Tommy. My idziemy do domu. Jestem trochę zmęczona. Pa.-powiedziałam i razem z moim towarzyszem poszliśmy oddać łyżwy. Ruszyliśmy w stronę domu. Po krótkim czasie byliśmy juz przed drzwiami. Nathan otworzył drzwi i przepuścił mnie w nich. Ściągnęłam buty i kurtkę. On zrobił to samo i wziął mnie na ręce. Popędził ze mną do jego pokoju i rzucił na łóżko. (Niestety operatorzy kamery nie mogli być w tym momencie w pokoju. Zostali wyproszeni..:D )
**Ok. 30 minut później. W pokoju Nathana.
-Mmm.. Kochanie. Było cudownie.-powiedział.
-Potwierdzam.-dodałam i usłyszałam odgłosy z dołu.-Ubieraj się!-powiedziałam i rzuciłam w niego koszulką. Zaczęliśmy się w pośpiechu ubierać. Ubrani usiedliśmy na łóżku i jak gdyby nic rozmawialiśmy. Nagle do pokoju wleciał Max.Uff... Dobrze ze sie ubraliśmy.
-Alex! Siostro moja!-zaczął wydzierać się i tulić mnie Łysolek.
-Co jak?!-spytałam trochę a raczej bardzo zaszokowana.
-No normalnie. Kiedyś mama powiedziała mi ze miałem siostrę i brata (jeszcze jednego oprócz Jack'a ) ale zostali porwani czy cos takiego. No i jak cb zobaczyłem to pomyślałem ze to ty. Masz podobne oczy do moich. Postanowiłem wziąć twoje włosy ze szczotki do DNA. Po lodowisku poszliśmy po wyniki. Potwierdziły się ze jesteś moją siostrą!-krzyknął i po raz kolejny mnie przytulił.
-Ale się cieszę! No ale zaraz. Trzeba to opić!-krzyknęłam i zleciałam na dół. Poinformowałam wszystkich o imprezie. Oczywiście nie mieli nic przeciwko. Zadzwoniłam do Łukasza i powiedziałam mu żeby zjawił się u nas.Po 10 minutach przyszedł Łukasz wszystko mu wyjaśniłam i dopiero wtedy uświadomiłam sb ze ludzie z którymi mieszkałam przez cale swoje życie nie są moimi rodzicami. Zrobiło mi sie smutno. Łukasz powiedział ze musi iść bo martwi się o swoją żonę. Gdy wyszedł zostałam u sb w pokoju. Nie miałam ochoty świętować. Choć w głębi byłam szczęśliwa. Leżałam na łóżku z 10 minut. Nagle do pokoju ktoś zapukał.
-Proszę.-odpowiedziałam. To był Nathan. No nie dziwie się skoro nie zeszłam na dół.
-Co jest?-spytał.
-Zdałam sb sprawę że ludzie z którymi mieszkałam przez całe moje życie nie są moimi rodzicami.-powiedziałam i się w niego wtuliłam.
-Będzie dobrze. Mówię Ci. Wiem ze to banał, ale nie umiem wymyślić nic innego.
-Dziękuję że jesteś. Powiesz Maxowi ze nie mam ochoty świętować?-spytałam i sie położyłam.
-Jasne. Zaraz przyjdę okey?-spytał. Ale on opiekuńczy.
-Dobrze.
-Nie jesteś głodna?
-Nie, dziękuję.Przyjdź za chwilę.-powiedziałam.
-Przyjdę.-odparł i zniknął za drzwiami.
-Wtuliłam się w poduszkę,a po chwili zasnęłam.
**Siema Siema. Jest rozdział. Nie za długi ale jest. Do nn:*
sobota, 8 lutego 2014
Rozdział 12 "Kocham Cię. Nawet nie wiesz jak bardzo."
**Następnego dnia rano
Obudziły mnie promienie słoneczne. Chociaż nie mam pojęcia jak skoro mamy Wigilię no ale to już szczegół. Otworzyłam jedno oko a następnie drugie i zobaczyłam wiszącego i to dosłownie wiszącego nade mną Nathana. Spojrzałam w jego kocie oczy i wybuchłam śmiechem. Zobaczyłam że Nath zrobił dziwną minę no ale co ja poradzę. Gdy nawiązuje z kimś kontakt wzrokowy na dłużej zawsze nie wytrzymuje i albo się śmieje albo uśmiecham.Gdy sie uspokoiłam Nathan leżał na plecach i gapił się w sufit. Przysunęłam się do niego i pocałowałam. To miał być tylko buziak a on zrobił z niego walkę języków. No co za człowiek. ale kocham tego człowieka. Po długiej walce oderwaliśmy się od siebie i w końcu zaczęliśmy normalnie rozmawiać.
-No hej kotek.-powiedział mój towarzysz.
-Hej.
-Co dziś porobimy?-zapytał i oczywiście dodał ten swój ruch brwiami.
-Misiek! Nie-e! Nie to co myślisz. Dziś jest wigilia. A w związku z tym ja muszę gotować a wy jedziecie na zakupy. A w związku z tym ze jedziecie na zakupy TY musisz się ubrać a JA.. A ja mogę sb jeszcze poleżeć.-powiedziałam i sie wyszczerzyłam.
-Ha ha! No chyba śnisz! Nie ma tak dobrze.-powiedział i zaczął mnie łaskotać.
-Na-Na-Nathan! Przeeeeeestań! To-To-Tom! Ra-ratuj!-wydarłam się a po chwili do pokoju wpadł Tommy. Nie wiem jakim cudem ale był ubrany. Już wstali? Wow!
-Co tu się dzieje? Nath zostaw mojego potworka! Ej! Ja mogę ją tylko łaskotać.-powiedział a Sajks przestał mnie łaskotać i popatrzył na Parkera.-No co?
-Alex?! Ale że...? Zaraz ty z Parkerem...?
-Co?! Porąbało cię?! Przygrzało ci?! Ciebie kocham a Tom to mój przyjaciel idioto!-zaczęłam się na niego drzeć. Wstałam z łóżka i chodziłam po pokoju w poszukiwaniu jakiś ciuchów na dzisiaj
-Alex. Kochanie. Słońce. Nie bądź zła. Misiu.-mówił i chodził za mną. Tom dalej stał w drzwiach i przyglądał się tej całej sytuacji. Zatrzymałam się przy łazience i krzyknęłam na chłopaka.
-Spie**aj!-i zamknęłam za sb drzwi od łazienki.
**oczami Nathana
Zamknęła mi drzwi przed nosem. Nie no! Ja sb kiedyś kulkę w łeb dam! Spuściłem głowe i odszedłem zrezygnowany.
-Ej Młody. Przejdzie jej. Nie martw sie. I przepraszam. Nie potrzebnie tak mówiłem.-powiedział Tom i klepnął mnie w ramie.
-Stary. Mam nadzieje ze masz racje. Nie no spoko. To ja powiedziałem coś głupiego. Nie wiem jak mogłem tak pomyśleć.-powiedziałem i poszedłem do pokoju się ogarnąć. No skoro mamy jechać. Ubrałem jakieśkolwiek ciuchy i wyszedłem z pokoju. o drodze spotkałem Alex.
-Misiu! Przepraszam Cię słońce!-podszedłem do niej i zacząłem ja przepraszać.Ona spuściła głowę i wydukała.
-Jak mogłeś tak pomyśleć?-spytała bardzo łagodnie. Podniosłem jej głowę tak aby spojrzała na mnie. Zobaczyłem jej zapłakane oczy.
-Jestem idiotą. Ogromnym idiotą. Nie mam pojęcia dlaczego to zrobiłem ale proszę nie płacz. Przepraszam Cię. Proszę nie płacz.-klęknąłem przed nią i błagałem na kolanach.
-Wstań... Nathan proszę. Nie będę. Ale wstań.-jak powiedziała tak też zrobiłem.-To nie było miłe. Ale za bardzo Cię kocham żeby nie wybaczyć.
-Przepraszam. Kocham Cię jak nikogo innego. Misiu ja idę bo jedziemy na zakupy. A jeszcze chłopakom muszę powiedzieć.
-Idę z tb.-powiedziała i razem poszliśmy na dół. W kuchni siedzieli wszyscy i zajadali sie kanapkami.
-Chłopaki my jedziemy na zakupy a dziewczyny zostają w domu. Za 5 minut pod samochodem.-powiedziałem a oni polecieli na górę. Zostałem sam z dziewczynami. One zaczęły sprzątać ze stołu a ja wziąłem kanapkę która została ze śniadania. Po chwili wszyscy zlecieli na dół i oznajmili ze są gotowi. Pożegnaliśmy się z dziewczynami i poszliśmy do samochodu by po chwili ruszyć w kierunku centrum handlowego.
**oczami Alex.
-Klaudi ty będziesz sprzątać salon jadalnie i łazienki a ja będę przygotowywać dania okey?-spytałam moją towarzyszkę a ona tylko przytaknęła i popędziła na górę. Ja zabrałam się za dania. Nie do wszystkiego miałam składniki więc nie zrobiłam za dużo. Po godzinie skończyłam poszczególne dania i poszłam pomóc Klaudii. Został tylko salon i łazienka. Ona zabrała sie za łazienkę a ja za salon. Uwinęłyśmy się w pół godziny. Usiadłyśmy na kanapie i usłyszałyśmy otwierające się drzwi.
-Jesteśmy!-krzyknęli razem chłopaki. Poszłyśmy im pomóc. strasznie dużo tego nakupili. No i nie obyło się bez choinki i ozdób świątecznych. Rozpakowaliśmy torby z jedzeniem i razem z Klaudią poszłam kończyć potrawy na stół Wigilijny. Chłopaki oczywiście dobrze bawili się przy ubieraniu choinki. W ok. 2 godziny skończyliśmy wszystkie przygotowania.Była godzina 16:40. Było ciemno i pochmurno. Wszyscy rozeszliśmy się do swoich pokoi. Po pół godzinie byliśmy ubrani.
Ja wyglądałam tak:
Klaudia tak..:
A chłopaki tak..:
Nathan wyglądał sexi w tym garniaku. Ale ja też niczego sb. Wywnioskowałam to po jego minie. Zeszliśmy na dół. Chłopaki nakrywali do stołu a ja razem z Klaudią zanosiliśmy potrawy na stół.Wszystko było gotowe. Wzięliśmy opłatki i zaczęliśmy się nimi łamać. Po skończonej czynności zasiedliśmy do stołu. Wszyscy zajadali się smakołykami aż im się uszy trzęsły.
-Okey. To teraz po prezenty!-powiedział Nathan, a ja popędziłam do pokoju Toma. Jezu! Na śmierć o tym zapomniałam. Wyciągnęłam prezent z szafki Parkera i pobiegłam na dół. Wszyscy już otwierali prezenty a ja dyskretnie włożyłam pod choinkę ten dla Nathana. Jednak nie zdązyłam bo on juz stał przede mną.
-A to misiu dla cb.-wręczył mi pudełeczko.Otworzyłam a w nim był taki oto wisiorek..:
Rzuciłam mu się na szyje i pocałowałam.
-A to dla cb kocie.-powiedziałam i także wręczyłam mu prezent. Zajrzał do torebeczki i wyszczerzył sie.
-Kocham Cię. Nawet nie wiesz jak bardzo.-powiedział i mocno mnie przytulił.
**Hej Hej. Rozdział gotowy. Będę starała się dodawać kolejne częściej. Czekam na komentarze i życzę miłego czytania. Dobranoc:*
Obudziły mnie promienie słoneczne. Chociaż nie mam pojęcia jak skoro mamy Wigilię no ale to już szczegół. Otworzyłam jedno oko a następnie drugie i zobaczyłam wiszącego i to dosłownie wiszącego nade mną Nathana. Spojrzałam w jego kocie oczy i wybuchłam śmiechem. Zobaczyłam że Nath zrobił dziwną minę no ale co ja poradzę. Gdy nawiązuje z kimś kontakt wzrokowy na dłużej zawsze nie wytrzymuje i albo się śmieje albo uśmiecham.Gdy sie uspokoiłam Nathan leżał na plecach i gapił się w sufit. Przysunęłam się do niego i pocałowałam. To miał być tylko buziak a on zrobił z niego walkę języków. No co za człowiek. ale kocham tego człowieka. Po długiej walce oderwaliśmy się od siebie i w końcu zaczęliśmy normalnie rozmawiać.
-No hej kotek.-powiedział mój towarzysz.
-Hej.
-Co dziś porobimy?-zapytał i oczywiście dodał ten swój ruch brwiami.
-Misiek! Nie-e! Nie to co myślisz. Dziś jest wigilia. A w związku z tym ja muszę gotować a wy jedziecie na zakupy. A w związku z tym ze jedziecie na zakupy TY musisz się ubrać a JA.. A ja mogę sb jeszcze poleżeć.-powiedziałam i sie wyszczerzyłam.
-Ha ha! No chyba śnisz! Nie ma tak dobrze.-powiedział i zaczął mnie łaskotać.
-Na-Na-Nathan! Przeeeeeestań! To-To-Tom! Ra-ratuj!-wydarłam się a po chwili do pokoju wpadł Tommy. Nie wiem jakim cudem ale był ubrany. Już wstali? Wow!
-Co tu się dzieje? Nath zostaw mojego potworka! Ej! Ja mogę ją tylko łaskotać.-powiedział a Sajks przestał mnie łaskotać i popatrzył na Parkera.-No co?
-Alex?! Ale że...? Zaraz ty z Parkerem...?
-Co?! Porąbało cię?! Przygrzało ci?! Ciebie kocham a Tom to mój przyjaciel idioto!-zaczęłam się na niego drzeć. Wstałam z łóżka i chodziłam po pokoju w poszukiwaniu jakiś ciuchów na dzisiaj
-Alex. Kochanie. Słońce. Nie bądź zła. Misiu.-mówił i chodził za mną. Tom dalej stał w drzwiach i przyglądał się tej całej sytuacji. Zatrzymałam się przy łazience i krzyknęłam na chłopaka.
-Spie**aj!-i zamknęłam za sb drzwi od łazienki.
**oczami Nathana
Zamknęła mi drzwi przed nosem. Nie no! Ja sb kiedyś kulkę w łeb dam! Spuściłem głowe i odszedłem zrezygnowany.
-Ej Młody. Przejdzie jej. Nie martw sie. I przepraszam. Nie potrzebnie tak mówiłem.-powiedział Tom i klepnął mnie w ramie.
-Stary. Mam nadzieje ze masz racje. Nie no spoko. To ja powiedziałem coś głupiego. Nie wiem jak mogłem tak pomyśleć.-powiedziałem i poszedłem do pokoju się ogarnąć. No skoro mamy jechać. Ubrałem jakieśkolwiek ciuchy i wyszedłem z pokoju. o drodze spotkałem Alex.
-Misiu! Przepraszam Cię słońce!-podszedłem do niej i zacząłem ja przepraszać.Ona spuściła głowę i wydukała.
-Jak mogłeś tak pomyśleć?-spytała bardzo łagodnie. Podniosłem jej głowę tak aby spojrzała na mnie. Zobaczyłem jej zapłakane oczy.
-Jestem idiotą. Ogromnym idiotą. Nie mam pojęcia dlaczego to zrobiłem ale proszę nie płacz. Przepraszam Cię. Proszę nie płacz.-klęknąłem przed nią i błagałem na kolanach.
-Wstań... Nathan proszę. Nie będę. Ale wstań.-jak powiedziała tak też zrobiłem.-To nie było miłe. Ale za bardzo Cię kocham żeby nie wybaczyć.
-Przepraszam. Kocham Cię jak nikogo innego. Misiu ja idę bo jedziemy na zakupy. A jeszcze chłopakom muszę powiedzieć.
-Idę z tb.-powiedziała i razem poszliśmy na dół. W kuchni siedzieli wszyscy i zajadali sie kanapkami.
-Chłopaki my jedziemy na zakupy a dziewczyny zostają w domu. Za 5 minut pod samochodem.-powiedziałem a oni polecieli na górę. Zostałem sam z dziewczynami. One zaczęły sprzątać ze stołu a ja wziąłem kanapkę która została ze śniadania. Po chwili wszyscy zlecieli na dół i oznajmili ze są gotowi. Pożegnaliśmy się z dziewczynami i poszliśmy do samochodu by po chwili ruszyć w kierunku centrum handlowego.
**oczami Alex.
-Klaudi ty będziesz sprzątać salon jadalnie i łazienki a ja będę przygotowywać dania okey?-spytałam moją towarzyszkę a ona tylko przytaknęła i popędziła na górę. Ja zabrałam się za dania. Nie do wszystkiego miałam składniki więc nie zrobiłam za dużo. Po godzinie skończyłam poszczególne dania i poszłam pomóc Klaudii. Został tylko salon i łazienka. Ona zabrała sie za łazienkę a ja za salon. Uwinęłyśmy się w pół godziny. Usiadłyśmy na kanapie i usłyszałyśmy otwierające się drzwi.
Ja wyglądałam tak:
Klaudia tak..:
A chłopaki tak..:
Nathan wyglądał sexi w tym garniaku. Ale ja też niczego sb. Wywnioskowałam to po jego minie. Zeszliśmy na dół. Chłopaki nakrywali do stołu a ja razem z Klaudią zanosiliśmy potrawy na stół.Wszystko było gotowe. Wzięliśmy opłatki i zaczęliśmy się nimi łamać. Po skończonej czynności zasiedliśmy do stołu. Wszyscy zajadali się smakołykami aż im się uszy trzęsły.
-Okey. To teraz po prezenty!-powiedział Nathan, a ja popędziłam do pokoju Toma. Jezu! Na śmierć o tym zapomniałam. Wyciągnęłam prezent z szafki Parkera i pobiegłam na dół. Wszyscy już otwierali prezenty a ja dyskretnie włożyłam pod choinkę ten dla Nathana. Jednak nie zdązyłam bo on juz stał przede mną.
-A to misiu dla cb.-wręczył mi pudełeczko.Otworzyłam a w nim był taki oto wisiorek..:
Rzuciłam mu się na szyje i pocałowałam.
-A to dla cb kocie.-powiedziałam i także wręczyłam mu prezent. Zajrzał do torebeczki i wyszczerzył sie.
-Kocham Cię. Nawet nie wiesz jak bardzo.-powiedział i mocno mnie przytulił.
**Hej Hej. Rozdział gotowy. Będę starała się dodawać kolejne częściej. Czekam na komentarze i życzę miłego czytania. Dobranoc:*
niedziela, 2 lutego 2014
Rozdział 11 "Spotkamy się jeszcze?"
Obudziłam się jednak nie wstałam z łóżka. Dalej leżałam i byłam jak zahipnotyzowana. Leżałam i myślałam. Po chwili wstałam i zobaczyłam na zegarek w telefonie. 11:01 23.12.2013. Wzięłam ubrania i poszłam do Łazienki. Przebrałam się i uczesałam. Lekki makijaż i wyszłam z toalety. Wzięłam kurtkę i portfel. Moje zamiary były takie by iść do centrum i kupić coś Nathanowi na święta. Zeszłam na dół. Przechodziłam obok każdego nie zatrzymując sie ani na chwile. Sunęłam stopami po podłodze. ubrałam buty i wyszłam z domu. chłopaki za mną wołali ale nie zwracałam na to uwagi. W sumie to nie wiem dlaczego za mną nie pobiegli ale nie zastanawiałam się nad tym długo. Po 10 minutach dotarłam do centrum. Chodziłam po sklepach i zastanawiałam się co byt tu kpić. Postawiłam na smerfetkę i zegarek.Wzięłam rzeczy i udałam się do kasy. Była spora kolejka a przede mną stał...Jay!
-Hej Jay co ty tu robisz??-spytałam a gdy Loczek się odwrócił speszyłam się.-Oj to nie Jay, Pomyłka.Przepraszam.
-Nie no nic sie nie stało. A tak w ogóle to E jestem.-powiedział chłopak i się uśmiechnął.
-Alex. Zakupy przed świąteczne?-spytałam.
-Tak.Ty chyba też.
-Też.Ej teraz ty!
-O, dzięki. Zaczekam na ciebie.-powiedział. Gdy zapłacił za swoje zakupy przyszła kolej na mnie. Także zapłaciłam i wyszłam.
-Dla chłopaka?-spytał a ja pokiwałam głową na tak.-Pójdziesz na kawę? Jeśli masz czas.
-Jasne.-powiedziałam i ruszyliśmy w stronę kawiarni. siedzieliśmy przy szarlotce i soku rozmawiając. Po jakimś czasie popatrzyłam na zegarek.
-OMG!-powiedziałam i w pospiechu zaczęłam sie ubierać.
-Co sie stało?-spytał ze zdziwieniem chłopak.
-Jezu!Zapomniałam o ważnej sprawie. Przepraszam ale muszę lecieć.-powiedziałam i wzięłam swoje zakupy.
-Ej! Czekaj! Podwiozę Cię, tylko powiedz gdzie.
-Naprawdę?! Dziękuje! To chodź.-wrzuciłam banknot na stolik i pociągnęłam chłopaka za rękę. weszliśmy na parking a chłopak zaczął szukać swojego samochodu. Znalazł. Pobiegliśmy do białego audi i wsiedliśmy do samochodu.
-To gdzie mam jechać?
-Pod szpital św. Marii.-powiedziałam a on zrobił dziwną minę.-No teraz ci nie powiem. Może kiedyś. To zawieziesz mnie? Zaraz się spóźnię.
-Tak, tak.-powiedział i ruszył. Na miejscu byliśmy po ok. 10 minutach, wysiadłam z samochodu a on za mną. Oparł sie o audi i spytał.
-Spotkamy się jeszcze?
-Tak, jasne.
-Masz mój numer.-dał mi kartkę z numerem telefonu. A gdy już miałam iść powiedział.
-A i następnym razem ja stawiam.
-Jak chcesz.pa-uśmiechnęłam się i udałam się do gabinetu mojego brata. Zapukałam i weszłam. Nie miał pretensji bo byłam punktualnie. Po skończonej rehabilitacji udałam sie do wyjścia. Przed szpitalem wyciągnęłam telefon z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. 80 nieodebranych połączeń od Nathana i 69 od Toma. Na ten widok uśmiechnąłem sie do sb i ruszyłam do domu. Przeszłam przez miasto a następnie przez park i już stałam pod domem chłopaków. Weszłam i ściągnęłam buty oraz kurtkę. Myślałam ze po tych połączeniach w progu na mnie naskoczą ale tak nie było. Weszłam głębiej i zaczęłam ich wołać. Nikt nie odpowiadał. Poszłam na górę i zajrzałam do każdego pokoju jednak nigdzie ich nie było. Moje zakupy schowałam u Toma i wyszłam. Spojrzałam na zegarek który wisiał na ścianie. wskazywał on 13:20.
-O rany! Zapomniałam o Łukaszu!-powiedziałam i zbiegłam na dół do korytarza. Ubrałam buty i kurtkę. Już miałam wychodzić ale ktoś zakrył mi oczy dłońmi.
-Ej spieszę się! Nie mam czasu!
-Puszczę Cię jak zgadniesz kim jestem.-powiedział... Nathan.
-No skoro to ty powiedziałeś kochanie to chyba oczywiste.
-Nie-e.-powiedziało "moje kochanie".
-Jak nie? No okey. Klaudia odpada bo to męskie dłonie. To może Tom!
-Nie kocie.-powiedział Parker.
-Parker! Nie pozawalaj sb!-powiedział do niego Nathan a ja się uśmiechnęłam i zgadywałam dalej.
-Jak nie skoro to Parker mówi! Jay?-zapytałam ze zrezygnowaniem.
-Nie tym razem.-odpowiedział Loczek.
-Nie wiem no! Max? Siva? Łukasz?
-Bingo!-powiedział Łukasz i odsłonił mi oczy.
-Człowieku ja się do cb spieszę..-nie dał mi skończyć tylko odbiegł gdzieś na bok a ja stałam wpatrzona w lustro a wszyscy zaczęli śpiewać "100 lat!". Momentalnie odwróciłam się w stronę salonu i zobaczyłam wszystkich stojących i śpiewających. Po środku stał Nathan z tortem w rekach.Gdy skończyli spiewać podszedł do mnie Nathan i wyciągnął tort w moją stronę.
-Zdmuchnij świeczki ale najpierw pomyśl życzenie.-uśmiechnął się w moją stronę.Odwzajemniłam uśmiech i po pomyśleniu życzenia zdmuchnęłam świeczki. Wszyscy zaczęli klaskać a Nath odszedł z ciastem do kuchni. Pierwszy z prezentem podszedł Tommy.
-To jest od Kels, Naree i Niny. Wiem ze ich nie znasz ale jak poznasz to im podziękuj.-podał mi torebkę i przytulił.
-Tommy przecież wiesz ze to zrobię.-on tylko się uśmiechnął i skinął głową na chłopaków i Klaudię, którzy zaraz podeszli do mnie. Nie zdążyli nic powiedzieć bo zrobiliśmy zbiorowego przytulasa. a zaraz po tym wręczyli mi prezent.
-Po co to?-spytałam wszystkich.
-Bo Cie kochamy a to twój dzień.-odpowiedziała Klaudia a ja zgromiłam ją wzrokiem na co wszyscy buchnęliśmy śmiechem.
-No to jeszcze ja sis.-podszedł Łukasz i wręczył mi pudełko.
-Jesteście kochani ale nie trzeba było.
-Oj tam. A tak wgl twoje rzeczy są u cb w pokoju.
-Widziałeś już dom? O myślę ze sie spodobał.
-Jasne. Jest idealny.-powiedział a ja odwróciłam sie w stronę salonu. Zobaczyłam Nathana stojącego jak słup. Chyba nie miał zamiaru do mnie podejść więc spytałam chłopaków.
-Ej to co robimy?-spytałam a on krzyknął.
-Nie!
-Co "nie"?-spytałam strasznie zdziwiona.
-Nie! Nic nie robimy! Jeszcze ja! wiem że jestem idiotą ale niestety nie maja na to leków. A jak wynajdą to obiecuję ze będę je brał...
-Nath..-powiedziałam zrezygnowana.
-Czekaj. To jest pierwszy prezent.-powiedział i złożył pocałunek na moich ustach.-A to drugi.-wyciągnął z kieszeni pudełeczko i je otworzył.
-Nathan!Do musiało być drogie a twój pierwszy prezent był bezcenny.-uśmiechnęłam się i go pocałowałam.
-Dobra głąbki wieczorem sb pogruchacie, a teraz Nath idź po tort i szampana.-powiedział Max a Nathan popędził do kuchni. A my poszliśmy do salonu. Zaczęłam rozpakowywać prezenty. Od dziewczyn dostałam to...:
Od chłopaków to...:
A od Łukasza to...:
-Kocham was!-powiedziałam a do salonu wszedł Nathan z tacką.
-Ale mnie bardziej.
-Tak tak zazdrośniku.
Reszta dnia minęła nam bardzo przyjemnie. Te urodziny były super! Około 22 pożegnaliśmy się z Łukaszem i poszliśmy na górę. Pierwszy do łazienki poszedł Nath. Za 10 minut poszłam ja. Po wyjściu zobaczyłam śpiącego już Nathana i wskoczyłam pod pierzynę. Jednak przypomniałam sb o prezencie dla Sajksa. Wyszłam spod kołderki i poszłam do pokoju Toma.Zapukałam z nadzieją że jeszcze nie śpi. Usłyszałam "proszę" i weszłam do środka. Tommy leżał na plecach patrząc sie w sufit.
-Tak?-zapytał i poklepał miejsce obok sb.
-Bo u cb w szafce przechowałam prezent dla Nathana ale teraz tak sb myślę że jedziecie gdzieś na święta.
-Nie. Tym razem zostajemy w domu.
-Mhm. Nad czym tak myślisz?
-Nad tą rocznicą. Nie wiem czy wypali..
-Nie martw sie tylko idź spać. Jak ja coś robię to zawsze wychodzi.-powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać.
-Nie wątpię. Dziękuję. Dobranoc Alex.
-Nie ma za co. Dobranoc.-powiedziałam i wyszłam z jego fortecy aby udać się do kolejnej tym razem nijakiego Sajksa.Wskoczyłam pod pierzynkę a on objął mnie ramieniem.Zasnęłam.
**Hej Hej! Coś chyba trochu długi. Ale musiałam bo długo mnie tu nie było. Więc taka mała nagroda za to
Mam nadzieje ze następny będzie jak najszybciej. A tak wgl kto ma ferię a kto zakończył je?
Do nn..:***
-Hej Jay co ty tu robisz??-spytałam a gdy Loczek się odwrócił speszyłam się.-Oj to nie Jay, Pomyłka.Przepraszam.
-Nie no nic sie nie stało. A tak w ogóle to E jestem.-powiedział chłopak i się uśmiechnął.
-Alex. Zakupy przed świąteczne?-spytałam.
-Tak.Ty chyba też.
-Też.Ej teraz ty!
-O, dzięki. Zaczekam na ciebie.-powiedział. Gdy zapłacił za swoje zakupy przyszła kolej na mnie. Także zapłaciłam i wyszłam.
-Dla chłopaka?-spytał a ja pokiwałam głową na tak.-Pójdziesz na kawę? Jeśli masz czas.
-Jasne.-powiedziałam i ruszyliśmy w stronę kawiarni. siedzieliśmy przy szarlotce i soku rozmawiając. Po jakimś czasie popatrzyłam na zegarek.
-OMG!-powiedziałam i w pospiechu zaczęłam sie ubierać.
-Co sie stało?-spytał ze zdziwieniem chłopak.
-Jezu!Zapomniałam o ważnej sprawie. Przepraszam ale muszę lecieć.-powiedziałam i wzięłam swoje zakupy.
-Ej! Czekaj! Podwiozę Cię, tylko powiedz gdzie.
-Naprawdę?! Dziękuje! To chodź.-wrzuciłam banknot na stolik i pociągnęłam chłopaka za rękę. weszliśmy na parking a chłopak zaczął szukać swojego samochodu. Znalazł. Pobiegliśmy do białego audi i wsiedliśmy do samochodu.
-To gdzie mam jechać?
-Pod szpital św. Marii.-powiedziałam a on zrobił dziwną minę.-No teraz ci nie powiem. Może kiedyś. To zawieziesz mnie? Zaraz się spóźnię.
-Tak, tak.-powiedział i ruszył. Na miejscu byliśmy po ok. 10 minutach, wysiadłam z samochodu a on za mną. Oparł sie o audi i spytał.
-Spotkamy się jeszcze?
-Tak, jasne.
-Masz mój numer.-dał mi kartkę z numerem telefonu. A gdy już miałam iść powiedział.
-A i następnym razem ja stawiam.
-Jak chcesz.pa-uśmiechnęłam się i udałam się do gabinetu mojego brata. Zapukałam i weszłam. Nie miał pretensji bo byłam punktualnie. Po skończonej rehabilitacji udałam sie do wyjścia. Przed szpitalem wyciągnęłam telefon z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. 80 nieodebranych połączeń od Nathana i 69 od Toma. Na ten widok uśmiechnąłem sie do sb i ruszyłam do domu. Przeszłam przez miasto a następnie przez park i już stałam pod domem chłopaków. Weszłam i ściągnęłam buty oraz kurtkę. Myślałam ze po tych połączeniach w progu na mnie naskoczą ale tak nie było. Weszłam głębiej i zaczęłam ich wołać. Nikt nie odpowiadał. Poszłam na górę i zajrzałam do każdego pokoju jednak nigdzie ich nie było. Moje zakupy schowałam u Toma i wyszłam. Spojrzałam na zegarek który wisiał na ścianie. wskazywał on 13:20.
-O rany! Zapomniałam o Łukaszu!-powiedziałam i zbiegłam na dół do korytarza. Ubrałam buty i kurtkę. Już miałam wychodzić ale ktoś zakrył mi oczy dłońmi.
-Ej spieszę się! Nie mam czasu!
-Puszczę Cię jak zgadniesz kim jestem.-powiedział... Nathan.
-No skoro to ty powiedziałeś kochanie to chyba oczywiste.
-Nie-e.-powiedziało "moje kochanie".
-Jak nie? No okey. Klaudia odpada bo to męskie dłonie. To może Tom!
-Nie kocie.-powiedział Parker.
-Parker! Nie pozawalaj sb!-powiedział do niego Nathan a ja się uśmiechnęłam i zgadywałam dalej.
-Jak nie skoro to Parker mówi! Jay?-zapytałam ze zrezygnowaniem.
-Nie tym razem.-odpowiedział Loczek.
-Nie wiem no! Max? Siva? Łukasz?
-Bingo!-powiedział Łukasz i odsłonił mi oczy.
-Człowieku ja się do cb spieszę..-nie dał mi skończyć tylko odbiegł gdzieś na bok a ja stałam wpatrzona w lustro a wszyscy zaczęli śpiewać "100 lat!". Momentalnie odwróciłam się w stronę salonu i zobaczyłam wszystkich stojących i śpiewających. Po środku stał Nathan z tortem w rekach.Gdy skończyli spiewać podszedł do mnie Nathan i wyciągnął tort w moją stronę.
-Zdmuchnij świeczki ale najpierw pomyśl życzenie.-uśmiechnął się w moją stronę.Odwzajemniłam uśmiech i po pomyśleniu życzenia zdmuchnęłam świeczki. Wszyscy zaczęli klaskać a Nath odszedł z ciastem do kuchni. Pierwszy z prezentem podszedł Tommy.
-To jest od Kels, Naree i Niny. Wiem ze ich nie znasz ale jak poznasz to im podziękuj.-podał mi torebkę i przytulił.
-Tommy przecież wiesz ze to zrobię.-on tylko się uśmiechnął i skinął głową na chłopaków i Klaudię, którzy zaraz podeszli do mnie. Nie zdążyli nic powiedzieć bo zrobiliśmy zbiorowego przytulasa. a zaraz po tym wręczyli mi prezent.
-Po co to?-spytałam wszystkich.
-Bo Cie kochamy a to twój dzień.-odpowiedziała Klaudia a ja zgromiłam ją wzrokiem na co wszyscy buchnęliśmy śmiechem.
-No to jeszcze ja sis.-podszedł Łukasz i wręczył mi pudełko.
-Jesteście kochani ale nie trzeba było.
-Oj tam. A tak wgl twoje rzeczy są u cb w pokoju.
-Widziałeś już dom? O myślę ze sie spodobał.
-Jasne. Jest idealny.-powiedział a ja odwróciłam sie w stronę salonu. Zobaczyłam Nathana stojącego jak słup. Chyba nie miał zamiaru do mnie podejść więc spytałam chłopaków.
-Ej to co robimy?-spytałam a on krzyknął.
-Nie!
-Co "nie"?-spytałam strasznie zdziwiona.
-Nie! Nic nie robimy! Jeszcze ja! wiem że jestem idiotą ale niestety nie maja na to leków. A jak wynajdą to obiecuję ze będę je brał...
-Nath..-powiedziałam zrezygnowana.
-Czekaj. To jest pierwszy prezent.-powiedział i złożył pocałunek na moich ustach.-A to drugi.-wyciągnął z kieszeni pudełeczko i je otworzył.
-Nathan!Do musiało być drogie a twój pierwszy prezent był bezcenny.-uśmiechnęłam się i go pocałowałam.
-Dobra głąbki wieczorem sb pogruchacie, a teraz Nath idź po tort i szampana.-powiedział Max a Nathan popędził do kuchni. A my poszliśmy do salonu. Zaczęłam rozpakowywać prezenty. Od dziewczyn dostałam to...:
Od chłopaków to...:
A od Łukasza to...:
-Kocham was!-powiedziałam a do salonu wszedł Nathan z tacką.
-Ale mnie bardziej.
-Tak tak zazdrośniku.
Reszta dnia minęła nam bardzo przyjemnie. Te urodziny były super! Około 22 pożegnaliśmy się z Łukaszem i poszliśmy na górę. Pierwszy do łazienki poszedł Nath. Za 10 minut poszłam ja. Po wyjściu zobaczyłam śpiącego już Nathana i wskoczyłam pod pierzynę. Jednak przypomniałam sb o prezencie dla Sajksa. Wyszłam spod kołderki i poszłam do pokoju Toma.Zapukałam z nadzieją że jeszcze nie śpi. Usłyszałam "proszę" i weszłam do środka. Tommy leżał na plecach patrząc sie w sufit.
-Tak?-zapytał i poklepał miejsce obok sb.
-Bo u cb w szafce przechowałam prezent dla Nathana ale teraz tak sb myślę że jedziecie gdzieś na święta.
-Nie. Tym razem zostajemy w domu.
-Mhm. Nad czym tak myślisz?
-Nad tą rocznicą. Nie wiem czy wypali..
-Nie martw sie tylko idź spać. Jak ja coś robię to zawsze wychodzi.-powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać.
-Nie wątpię. Dziękuję. Dobranoc Alex.
-Nie ma za co. Dobranoc.-powiedziałam i wyszłam z jego fortecy aby udać się do kolejnej tym razem nijakiego Sajksa.Wskoczyłam pod pierzynkę a on objął mnie ramieniem.Zasnęłam.
**Hej Hej! Coś chyba trochu długi. Ale musiałam bo długo mnie tu nie było. Więc taka mała nagroda za to
Mam nadzieje ze następny będzie jak najszybciej. A tak wgl kto ma ferię a kto zakończył je?
Do nn..:***
Subskrybuj:
Posty (Atom)