niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 11 "Spotkamy się jeszcze?"

Obudziłam się jednak nie wstałam z łóżka. Dalej leżałam i byłam jak zahipnotyzowana. Leżałam i myślałam. Po chwili wstałam i zobaczyłam na zegarek w telefonie. 11:01 23.12.2013. Wzięłam ubrania i poszłam do Łazienki. Przebrałam się i uczesałam. Lekki makijaż i wyszłam z toalety. Wzięłam kurtkę i portfel. Moje zamiary były takie by iść do centrum i kupić coś Nathanowi na święta. Zeszłam na dół. Przechodziłam obok każdego nie zatrzymując sie ani na chwile. Sunęłam stopami po podłodze. ubrałam buty i wyszłam z domu. chłopaki za mną wołali ale nie zwracałam na to uwagi. W sumie to nie wiem dlaczego za mną nie pobiegli ale nie zastanawiałam się nad tym długo. Po 10 minutach dotarłam do centrum. Chodziłam po sklepach i zastanawiałam się co byt tu kpić. Postawiłam na smerfetkę i zegarek.Wzięłam rzeczy i udałam się do kasy. Była spora kolejka a przede mną stał...Jay!
-Hej Jay co ty tu robisz??-spytałam a gdy Loczek się odwrócił speszyłam się.-Oj to nie Jay, Pomyłka.Przepraszam.
-Nie no nic sie nie stało. A tak w ogóle to E jestem.-powiedział chłopak i się uśmiechnął.
-Alex. Zakupy przed świąteczne?-spytałam.
-Tak.Ty chyba też.
-Też.Ej teraz ty!
-O, dzięki. Zaczekam na ciebie.-powiedział. Gdy zapłacił za swoje zakupy przyszła kolej na mnie. Także zapłaciłam i wyszłam.
-Dla chłopaka?-spytał a ja pokiwałam głową na tak.-Pójdziesz na kawę? Jeśli masz czas.
-Jasne.-powiedziałam i ruszyliśmy w stronę kawiarni. siedzieliśmy przy szarlotce i soku rozmawiając. Po jakimś czasie popatrzyłam na zegarek.
-OMG!-powiedziałam i w pospiechu zaczęłam sie ubierać.
-Co sie stało?-spytał ze zdziwieniem chłopak.
-Jezu!Zapomniałam o ważnej sprawie. Przepraszam ale muszę lecieć.-powiedziałam i wzięłam swoje zakupy.
-Ej! Czekaj! Podwiozę Cię, tylko powiedz gdzie.
-Naprawdę?! Dziękuje! To chodź.-wrzuciłam banknot na stolik i pociągnęłam chłopaka za rękę. weszliśmy na parking a chłopak zaczął szukać swojego samochodu. Znalazł. Pobiegliśmy do białego audi i wsiedliśmy do samochodu.
-To gdzie mam jechać?
-Pod szpital św. Marii.-powiedziałam a on zrobił dziwną minę.-No teraz ci nie powiem. Może kiedyś. To zawieziesz mnie? Zaraz się spóźnię.
-Tak, tak.-powiedział i ruszył. Na miejscu byliśmy po ok. 10 minutach, wysiadłam z samochodu a on za mną. Oparł sie o audi i spytał.
-Spotkamy się jeszcze?
-Tak, jasne.
-Masz mój numer.-dał mi kartkę z numerem telefonu. A gdy już miałam iść powiedział.
-A i następnym razem ja stawiam.
-Jak chcesz.pa-uśmiechnęłam się i udałam się do gabinetu mojego brata. Zapukałam i weszłam. Nie miał pretensji bo byłam punktualnie. Po skończonej rehabilitacji udałam sie do wyjścia. Przed szpitalem wyciągnęłam telefon z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. 80 nieodebranych połączeń od Nathana i 69 od Toma. Na ten widok uśmiechnąłem sie do sb i ruszyłam do domu. Przeszłam przez miasto a następnie przez park i już stałam pod domem chłopaków. Weszłam i ściągnęłam buty oraz kurtkę. Myślałam ze po tych połączeniach w progu na mnie naskoczą ale tak nie było. Weszłam głębiej i zaczęłam ich wołać. Nikt nie odpowiadał. Poszłam na górę i zajrzałam do każdego pokoju jednak nigdzie ich nie było. Moje zakupy schowałam u Toma i wyszłam. Spojrzałam na zegarek który wisiał na ścianie. wskazywał on 13:20.
-O rany! Zapomniałam o Łukaszu!-powiedziałam i zbiegłam na dół do korytarza. Ubrałam buty i kurtkę. Już miałam wychodzić ale ktoś zakrył mi oczy dłońmi.
-Ej spieszę się! Nie mam czasu!
-Puszczę Cię jak zgadniesz kim jestem.-powiedział... Nathan.
-No skoro to ty powiedziałeś kochanie to chyba oczywiste.
-Nie-e.-powiedziało "moje kochanie".
-Jak nie? No okey. Klaudia odpada bo to męskie dłonie. To może Tom!
-Nie kocie.-powiedział Parker.
-Parker! Nie pozawalaj sb!-powiedział do niego Nathan a ja się uśmiechnęłam i zgadywałam dalej.
-Jak nie skoro to Parker mówi! Jay?-zapytałam ze zrezygnowaniem.
-Nie tym razem.-odpowiedział Loczek.
-Nie wiem no! Max? Siva? Łukasz?
-Bingo!-powiedział Łukasz i odsłonił mi oczy.
-Człowieku ja się do cb spieszę..-nie dał mi skończyć tylko odbiegł gdzieś na bok a ja stałam wpatrzona w lustro a wszyscy zaczęli śpiewać "100 lat!". Momentalnie odwróciłam się w stronę salonu i zobaczyłam wszystkich stojących i śpiewających. Po środku stał Nathan z tortem w rekach.Gdy skończyli spiewać podszedł do mnie Nathan i wyciągnął tort w moją stronę.
-Zdmuchnij świeczki ale najpierw pomyśl życzenie.-uśmiechnął się w moją stronę.Odwzajemniłam uśmiech i po pomyśleniu życzenia zdmuchnęłam świeczki. Wszyscy zaczęli klaskać a Nath odszedł z ciastem do kuchni. Pierwszy z prezentem podszedł Tommy.
-To jest od Kels, Naree i Niny. Wiem ze ich nie znasz ale jak poznasz to im podziękuj.-podał mi torebkę i przytulił.
-Tommy przecież wiesz ze to zrobię.-on tylko się uśmiechnął i skinął głową na chłopaków i Klaudię, którzy zaraz podeszli do mnie. Nie zdążyli nic powiedzieć bo zrobiliśmy zbiorowego przytulasa. a zaraz po tym wręczyli mi prezent.
-Po co to?-spytałam wszystkich.
-Bo Cie kochamy a to twój dzień.-odpowiedziała Klaudia a ja zgromiłam ją wzrokiem na co wszyscy buchnęliśmy śmiechem.
-No to jeszcze ja sis.-podszedł Łukasz i wręczył mi pudełko.
-Jesteście kochani ale nie trzeba było.
-Oj tam. A tak wgl twoje rzeczy są u cb w pokoju.
-Widziałeś już dom? O myślę ze sie spodobał.
-Jasne. Jest idealny.-powiedział a ja odwróciłam sie w stronę salonu. Zobaczyłam Nathana stojącego jak słup. Chyba nie miał zamiaru do mnie podejść więc spytałam chłopaków.
-Ej to co robimy?-spytałam a on krzyknął.
-Nie!
-Co "nie"?-spytałam strasznie zdziwiona.
-Nie! Nic nie robimy! Jeszcze ja! wiem że jestem idiotą ale niestety nie maja na to leków. A jak wynajdą to obiecuję ze będę je brał...
-Nath..-powiedziałam zrezygnowana.
-Czekaj. To jest pierwszy prezent.-powiedział i złożył pocałunek na moich ustach.-A to drugi.-wyciągnął z kieszeni pudełeczko i je otworzył.
-Nathan!Do musiało być drogie a twój pierwszy prezent był bezcenny.-uśmiechnęłam się i go pocałowałam.
-Dobra głąbki wieczorem sb pogruchacie, a teraz Nath idź po tort i szampana.-powiedział Max a Nathan popędził do kuchni. A my poszliśmy do salonu. Zaczęłam rozpakowywać prezenty. Od dziewczyn dostałam to...:

Od chłopaków to...:



A od Łukasza to...:           











-Kocham was!-powiedziałam a do salonu wszedł Nathan z tacką.
-Ale mnie bardziej.
-Tak tak zazdrośniku.
Reszta dnia minęła nam bardzo przyjemnie. Te urodziny były super! Około 22 pożegnaliśmy się z Łukaszem i poszliśmy na górę. Pierwszy do łazienki poszedł Nath. Za 10 minut poszłam ja. Po wyjściu zobaczyłam śpiącego już Nathana i wskoczyłam pod pierzynę. Jednak przypomniałam sb o prezencie dla Sajksa. Wyszłam spod kołderki i poszłam do pokoju Toma.Zapukałam z nadzieją że jeszcze nie śpi. Usłyszałam "proszę" i weszłam do środka. Tommy leżał na plecach patrząc sie w sufit.
-Tak?-zapytał i poklepał miejsce obok sb.
-Bo u cb w szafce przechowałam prezent dla Nathana ale teraz tak sb myślę że jedziecie gdzieś na święta.
-Nie. Tym razem zostajemy w domu.
-Mhm. Nad czym tak myślisz?
-Nad tą rocznicą. Nie wiem czy wypali..
-Nie martw sie tylko idź spać. Jak ja coś robię to zawsze wychodzi.-powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać.
-Nie wątpię. Dziękuję. Dobranoc Alex.
-Nie ma za co. Dobranoc.-powiedziałam i wyszłam z jego fortecy aby udać się do kolejnej tym razem nijakiego Sajksa.Wskoczyłam pod pierzynkę a on objął mnie ramieniem.Zasnęłam.


**Hej Hej! Coś chyba trochu długi. Ale musiałam bo długo mnie tu nie było. Więc taka mała nagroda za to
Mam nadzieje ze następny będzie jak najszybciej. A tak wgl kto ma ferię a kto zakończył je?
Do nn..:***

3 komentarze: