piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 19 "Gdzie ty ku*wa byłaś?!"

**Następnego dnia
Wstałam zmęczona. Zmęczona życiem. Nie miałam pojęcia co będzie później. Ze mną i Nathanem.Leżałam na łóżku. Obok mnie spał Jay. Ustaliliśmy ze możemy spać razem. Wstałam z łóżka tak aby nie obudzić chłopaka. Ubrałam dresy, bluzę, jakiegoś full-capa, wzięłam telefon ze słuchawkami i zeszłam na dół. W korytarzu ubrałam adidasy i wyszłam z domu nie mówiąc nic. Założyłam słuchawki i włączyłam ciężką muzykę.Na dworze była mgła i ogólnie było zimno. Mi też ale to nie ważne. Biegłam w stronę parku.Cały czas myślałam nad moją przyszłością nad wszystkim. Z czasem miałam coraz większy mętlik w głowie. Na miejscu usiadłam na huśtawce i lekko bujając się dalej myślałam. Siedziałam już tak z 2 godziny, ale w końcu wstałam i pobiegłam do domu, bo moja głowa już nie wytrzymywała. Stanęłam przed drzwiami i nacisnęłam klamkę. Weszłam do korytarza ściągnęłam buty i poszłam do kuchni.
-Gdzie ty ku*wa byłaś?! Nic nie powiedziałaś?! A my się tu martwimy! Co ty kobieto odwalasz?!-zaczął wydzierać się na mnie Max.
-Po co martwić sie o kogoś kto jest beznadziejnym człowiekiem? Po co martwić sie o kogoś kto pokazał swojej drugiej połówce, że potrafi zrobić coś co sprawi ze będzie czuł ból i to tak wielki ze nie pozbiera się nawet drugiego dnia po tym? Po co martwić sie osobą która jest zagrożeniem dla wszystkich wokół? Po co w ogóle rodzą się takie osoby? Nie rozumiem ludzi którzy mnie akceptują.-powiedziałam i poszłam do pokoju zostawiają wszystkich osłupiałych. Udałam się do pokoju. Położyłam się na łóżku i pozwoliłam by łzy wypłynęły z moich oczu.

**Oczami Nathana.
Siedzieliśmy w kuchni.Nagle do niej weszła Alex. Była taka smutna. Max zaczął na nią krzyczeć. Ale to co ona powiedziała dało mi cholernie dużo do myślenia. Wybiegłem z domu ubierając jedynie buty.Pobiegłem najpierw do jubilera.
-Dzień dobry. Czy naprawiłby pan ten łańcuszek?-podałem mu rozerwany wisiorek Alex.
-Dzień dobry. Tak. Ale dopiero na jutro.-powiedział a ja wyciemniałem z portfela 5 stów i rzuciłem na ladę.
-Zrobi pan to w 5 minut?-spytałem a on pociągnął do sb pieniądze i wisiorek idąc do pomieszczenia obok.Nie minęło nawet 5 min. a facet był już z powrotem z naprawionym wisiorkiem.-Miłego dnia.-powiedziałem wychodząc z budynku. Boże co te pieniądze robią z człowiekiem. Schowałem go głęboko do kieszeni i pobiegłem do kwiaciarni.
-Dzień dobry. Poproszę 150 róż.-dodałem a kobieta poszła na zaplecze i przyniosła kosz z różami.
-Musiał pan zrobić coś okropnego swojej dziewczynie. Nie wnikam, ale na pewno wybaczy panu.-wyciągnęłam pieniądze i już miałem podawać jej banknoty ale ona chwyciła moja dłoń.
-Proszę zostawić. Moja strata.-dodała a ja wziąłem wizytówkę z portfela.I podałem kobiecie.
-Ma pani u mnie wielką przysługę. Proszę dzwonić w razie potrzeby.-dodałem i wziąłem kwiaty w ramiona pomimo ze był koszyk.
-Życzę powodzenia.-dodała a ja wyszedłem z kwiaciarni.Pobiegłem do domu starając się nie upuścić żadnej róży. Szybko przyszedłem do domu. Po ok. 5 minutach stałem w korytarzy ściągając buty. Poszedłem na górę i stanąłem pod drzwiami McGuinessa. Przystawiłem do nich ucho i słuchałem czy Alex jest sama. Usłyszałem szloch. Nie zastanawiając sie z impetem otworzyłem drzwi i podszedłem do łóżka. Rzuciłem róże na ziemie padając na kolana.Alex popatrzała się na mnie zapłakanymi oczami. Poczułem sie okropnie.
-Słońce! Nie płacz. Wysłuchaj mnie proszę! Ja nie umiem bez Ciebie normalnie funkcjonować. Nie jem nie śpię prawie nic nie piję. Cały czas zadręczam się myślami. Cały czas siedzisz w mojej głowie. Jesteś całym moim światem. Światem który kiedyś nic nie znaczył a gdy pojawiłaś się ty wszystko się zmieniło.Zmieniłaś moje życie na lepsze. A gdy teraz widzę Cie jak chodzisz smutna gdy... gdy ostatnio pocałowałaś Jaya i gdy dzisiaj powiedziałaś Maxowi co leżało ci na sercu zrozumiałem że to co zrobiłem.. Zrozumiałem ze jestem idiotą!! Błagam Cię wybacz mi!-mówiąc to usiadłem na łóżku a ona podniosła sie do pozycji siedzącej.Gdy skończyłem wzięła moją rękę i przejechała po niej. A no tak... Przez te róże miałem całe zakrwawione ręce.Uniosła ją do góry i podstawiając do ust delikatnie je musnęła.
-Tęskniłam.-powiedziała zdławionym ale wesołym i ciepłym głosem.Patrzyła w moje oczy a ja w jej. W końcu wybuchnąłem i wtuliłem sie w nią.Ona oddała uścisk. Czułem się zwycięzcą... Czułem że mam obok siebie największy skarb świata.
-Tak bardzo Cię kocham.-powiedziałem dalej wtulony w nią.A ona znów powiedziała słowo.
-Tęskniłam.
-Ja też. Tak bardzo.-oderwała się ode mnie i poszła do łazienki. Po chwili przyszła ze zmytym makijażem i apteczką w ręce. Usiadła na łóżku i pociągnęła moją rękę do sb.
-Alex... Nie trzeba.-powiedziałem zrezygnowany.
-Zamknij sie!-warknęła. Z lekka się wystraszyłem, jednak wolałem być cicho. Przecież ona jest w ciąży nie może się denerwować. Nalała wody utlenionej na gazik i przejechała po mojej ręce. Syknąłem. Owinęła bandażem i zahaczyła by się nie odwiązał. To samo zrobiła z druga ręką. Gdy skończyła wziąłem je z jej ud i sięgnąłem do kieszeni.
-Naprawiłem. Chcesz go nosić?-spytałem i otworzyłem swoją dłoń.
-Zawiesisz?-spytała i odwróciła się do mnie plecami. Zrobiłem co kazała a ona znów odwróciła się twarzą do mnie.
-Jak się czujesz?-zadałem kolejne pytanie.
-Dobrze.-po raz kolejny odpowiedziała krótko. Zaczęło mnie to już denerwować.
-Dlaczego nic nie mówisz? Jesteś jakaś oschła. Tak wiem. Trudno Ci o tym wszystkim zapomnieć ale...-przerwała mi.
-Nie.. To nie o to chodzi. Po prostu... Czuje się okropnie z tym że pocałowałam Jaya. Tak bardzo Cię kocham a pozwoliłam byś cierpiał.-rozpłakała się.
-Proszę nie płacz. Alex.. Nie płacz. To przecież ja... wiesz.. no ja zacząłem. I jest mi z tym bardzo ale to bardzo źle. Ale czuje że mam obok sb wielki skarb, bo ty tu jesteś.
-Kocham Cię Nathan!-powiedziała i spojrzała na moje usta.
-Całuj słońce, całuj.-uśmiechnąłem się a ona wpiła sie w moje usta.Tak bardzo mi tego brakowało. Tego słodkiego smaku jej ust. Uśmiechaliśmy się przez pocałunki. Teraz była taka promienna. Tak bardzo ją kocham.Nagle ktoś wszedł do pokoju, ale nam to wcale nie przeszkadzało i kontynuowaliśmy swoją czynność.
-Upss..-syknął nie kto inny jak Parker. Zamknął drzwi a my buchnęliśmy śmiechem.
-Wiesz. Szkoda mi trochę Jaya. Nie mam pojęcia czy wybaczy Klaudii.-powiedziała moja towarzyszka.
-Mam nadzieję. Ale to fajny chłopak. Na pewno znajdzie sobie kogoś.Idziemy na dół?-zapytałem.
-No to mnie goń.-krzyknęła i wybiegła z pokoju. Zacząłem ją gonić.Pobiegła nie gdzie indziej jak do salonu i schowała się za Tomem. Wszyscy popatrzyli na nas jak na... no dobra nie wiem jak no ale dziwnie.
-No co?-spytaliśmy razem z Alex.A Tom się uśmiechnął.
-Jesteście razem?-zapytał Jay.
-Tak! Od jakiejś pół godziny.-powiedziała Alex i się szeroko uśmiechnęła. 
-Ale się cieszę!-krzyknął Loczek.
-My też. I to bardzo. Ej! Chodź tu no!-powiedziałem zbulwersowanym głosem i spojrzałem kocimi oczami na Alex.

*Hej! Chyba trochę krótki nie? ym ym.. nie miałam pomysłu co dalej więc ucięłam. Następny.... Wkrótce.;) KOMENTUJCIE! :)

6 komentarzy:

  1. Oooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo jak słodko :*
    Boże rzygam tęczą :P
    Piękny rozdział
    Szczerze to jeden z lepszych
    Weny i do nn Kochana *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny rozdział !!
    popłakałam się to jakie romantyczne <3 dobrze że znowu są razem
    i mam nadzieję że Klaudia i Jay też wrócą do siebie :D
    Może trochę krótki ale za to najlepszy !!
    Czekam na następny rozdział
    Weny !!! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko miałąm łzy w oczach ze szczęścia bardzo super!! Kocham cie za to!

    OdpowiedzUsuń
  4. KOCHAM CIĘ !! Jesteś cudowna <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie są znów razem! Ale cudownie z tymi różami *.* Pięknie...

    OdpowiedzUsuń